▶XVIII◀

411 41 30
                                    

Po całym Nemezis biegały rozszalałe Insecticony szukające swoich zaginionych młodych. Bezmyślnie taranowały wszystko na swojej drodze i nikt nie mógł nad nimi zapanować.

Knockout wraz z Breakdownem zabarykadowali się w zatoce medycznej, gdy banda przerośniętych owadów przemierzała korytarz za drzwiami. Dreadwing, Soundwave oraz kilka oddziałów Vehiconów utrzymywali mostek.

Cóż, najmniej szczęścia miał jak zwykle były komandor, który co sił w nogach przemierzał ciemne korytarze statku w obawie o swoje zdrowie i życie. W oddali wciąż słyszał owadzie odgłosy i nawoływania Insecticonów.

Mech zaskrzeczał przerażony gdy coś, a raczej ktoś złapał go w biegu za przedramię i wciągnął do jakiegoś pomieszczenia. Wydał z siebie niezidentyfikowany odgłos, gdy zobaczył wpatrujące się w niego dwa V-kształtne wizjery Vehiconów eskadry powietrznej.

Jeden z nich zakrył mu szybko dłonią usta i przeniósł spojrzenie na drzwi, jakby zaraz miał się w nich pojawić sam Primus. Po chwili otrząsnął się jednak i zabrał rękę z twarzy całkowicie zdezorientowanego Starscream'a.

- Kurwa, kurwa, kurwa... - mamrotał drugi srebrny klon, kręcąc się po kwaterze z dłońmi na głowie.

- Co tu się... - zaczął Seeker, jednak nie dane było mu skończyć.

- Insecticony! - krzyknął rozchisteryzowany Decepticon z tyłu - Wiemy czemu świrują. Chyba...

- Jak to? - Starscream uniósł brwi - Co wyście zrobili!? - rzucił karcącym głosem odnajdują się w końcu w sytuacji.

- W tym rzecz, że nic! Żyjemy sobie spokojnie nie wadząc nikomu, zajmujemy się swoimi obowiązkami, a tu nagle nad ranem z pod naszych łóżek wypełza to! - zapiał histerycznie srebrny Con, sięgając po stojące przy ścianie wiadro.

Wystawił je w stronę byłego komandora, który niepewnie zajrzał do środka i odskoczył nagle z głośnym piskiem wpadając na drugiego klona.

- Co to jest na Primusa?! - zaskrzeczał Seeker zadławiając się olejem.

- Młode - mruknął bardziej opanowany Vehicon - Insecticonów rzecz jasna.

- Ale co to tu robi?

- Żyje, śpi, woła rodziców... o, a ten to chyba popuścił - zaczął wyliczać lotnik wskazując po kolei na malutkie stworzonka.

- Primusie - jęknął Starscream kładąc rękę na czole - To co robimy?

- Uhh - westchnęły razem Vehicony spoglądając na siebie na wzajem, po czym przeniosły intensywne spojrzenie na byłego komandora - Liczyliśmy raczej na... twoją pomoc Star.

Seeker znowu wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk, starając się także zignorować sposób w jaki zwrócił się do niego Con. W końcu nie mógł nieczego się doczepić, nie był już komandorem, a po degradacji wylądował niemal na równym stopniu co klony.

- Jak zwykle wszystko na mojej głowie! Dawaj to wiadro - warknął wyrywając wspomniany przedmiot z rąk Vehicona.

Ponownie zajrzał do środka. Wiadro było nieduże, ale jak dla tych małych stworzonek wydawało się dość spore. Młode Insecticonów wyglądem przypominały ziemskie żuki. Miały ciemny polaryzujący pancerz i króciutkie czułki. Kolor ich optyk był zbliżony bardziej do różu niż czerwieni i w dziwnym odruchu małe insekty co jakiś czas rozkładały i chowały swoje małe skrzydełka.

Starscream wyszedł z wiadrem w rękach na korytarz, a drzwi za nim zamknęły się szybko niemal przytrzaskując mu skrzydła.

- Cholerne Vehicony...

Wysłanniczka Antyiskry || TFPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz