75.

4.8K 207 53
                                    

Minął tydzień, odkąd wracałam do pustego domu. Brakowało mi mojej córeczki, która zawsze witała mnie z szerokim uśmiechem. No może nie zawsze, ale w większości. Mogłam ją przytulić do siebie w każdej chwili. Jeszcze kilka dni i do mnie wróci. Jedyne co mnie uspokajało to, to że pojechała z Mattem. Obiecał, że nie pozwoli zrobić jej krzywdy i oby obietnicy dotrzymał, bo nie ręczyłam za siebie.

Moja przyjaciółka wyprawiała dziś imprezę imieninową, a ja postanowiłam przypomnieć córce, że powinna złożyć życzenia swojej chrzestnej. Musiała wiedzieć, żeby pamiętać o ludziach, którzy pamiętali o jej urodzinach i wszystkich ważnych uroczystościach w jej życiu.

– Zadzwońcie do cioci Alice. - Po raz pierwszy od wyjazdu rozmawiałam z Mattem.

Chciałam sprawdzić, jak miała się moja córeczka. Nie mogłam pogodzić się, że radziła sobie tak dobrze beze mnie. Dzwoniła kilka razy pochwalić się, że jej się podobało. To sprawiło, że martwiłam się o nią trochę mniej. Matthew nie zamienił ze mną słowa. Wiele razy wypytywałam Nitę, czy trzymała się tatusia. Nie chciałam, żeby spędzała czas z Sam, która mogłaby jej coś nagadać. Próbowałam wybadać czy moja córeczka była smutna. Gdyby tak było od razu, bym po nią pojechała. Nie wahałabym się ani chwili. Chodziło o dobro mojego dziecka. Miałam nadzieję, że Fortman o tym pamiętał.

– Dobrze, zaraz zadzwonimy.

Miałam wrażenie, że chciał mnie zbyć. To raczej ja miałam powód, żeby z nim nie rozmawiać.

– Matt – cisza – pilnuj jej, proszę.

– Nie musisz się martwić. Cały czas mam ją na oku.

Wiedziałam, że po ich powrocie czekała mnie rozmowa z Mattem. Nadal byłam na niego zła. Wkurzył mnie bardzo. Wyjazd z byłą żoną był ważniejszy od naszego związku. Zawiódł mnie. Na tę chwilę nie miałam dla niego żadnego usprawiedliwienia. Oby on umiał się dobrze wytłumaczyć. Nie zamierzałam spędzić życia z kimś, kto ciągle będzie mnie oceniać i wytykać dawne błędy. Sama doskonale sobie zdawałam sprawę, że postąpiłam źle, ale próbowałam wszystko naprawić. Szczególnie dla dobra Nity.

W pracy dzień dłużył się w nieskończoność. Miałam trzy sprawy do ogarnięcia, ale nawet nie miała ochoty się za nie zabrać. Ciągle szukałam powodu, żeby odłożyć je na później. Już myślałam, że nie doczekam się piątej. Musiałam wyjść z kancelarii. Nie było ze mnie żadnego pożytku. Do tego Johny nie zamierzał oszczędzić mi swoich mądrości w sprawie, którą razem prowadziliśmy. Gdyby nie urlop Fortmana, on by się tym zajął. Tak ja musiałam się z nim męczyć. Oczywiście Louisa się ze mnie naśmiewała. Chyba stęskniła się za współpracą z Panem High. Mogłam jej załatwić wspólne dyżury w doradztwie. Byłam pewna, że się ucieszy.

– Wiem, że bardzo tęsknisz za współpracą z Johnym. - Spojrzałam na nią.

– Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo. - Zaśmiała się.

Nie wiedziałam, czy w Stone&Law była choć jedna osoba, która go lubiła. Byłam pewna, że Ashley trzymała go tylko dzięki wygranym kilku kluczowymi sprawom. Kiedyś na pewno starał się zachować posadę. Teraz już chyba nie zależało mu na tej pracy. Dorobił się wystarczająco, miał swoich klientów, więc nie musiał się już o nic martwić.

– Jestem pewna, że szuka asystentki. Załatwię ci tę robotę.

– Spróbuj.

Po pracy mieliśmy pojechać do Alice. Chciałyśmy zrobić jej niespodziankę. Był piątek, więc nikt z nas nie będzie mieć nic przeciwko małej libacji alkoholowej. Zabrałam się z Lou i Amandą. Dzięki temu będę mogła się napić. Potrzebowałam, chociaż małej dawki alkoholu, a byłam pewna, że Alice nie zostawi nas o suchym pysku.

– Bujajcie się! – wrzeszczała na nas Lou, gdy tylko pojawiłyśmy się przed budynkiem.

– Gdzie się śpieszysz? - Zaśmiała się Amanda, wsiadając do samochodu.

– Marnujecie czas – marudziła.

– Nie wierzę, że twoja teściowa została z dziećmi.

Teściowa Lou miała problem, żeby zajmować się wnukami. Nie rozumiałam tego, przecież to dzieci jej syna. Powinna pomagać w ich wychowaniu. Przez nią dzieci mojej przyjaciółki musiały iść do przedszkola wcześniej, bo moja przyjaciółka musiała wrócić do pracy. Moja mama robiła wszystko, żeby Nita jak najdłużej mogła zostać w domu z nią albo moim tatą. Nie rozumiałam, więc babć, które nie chciały zostawać ze swoimi wnukami, chociaż nic innego nie miały do roboty.

– Nie miała wyboru. - Wzruszyła ramionami. – Synuś jej pomoże.

Na męża akurat narzekać nie mogła. Zajmował się dziećmi, zostawał z nimi, gdy chciała wyjść ze znajomymi. Wspierał ją od zawsze. Zazdrościłam jej faceta. Mogła na niego liczyć.

– Upijemy się – krzyknęła zadowolona Amanda.

– Ciebie ciężko na to namówić. - Zaśmiałam się.

Oczywiście po długim czasie tematów do rozmów nam nie brakowało. Alice się nas nie spodziewała, ale wygoniła swojego faceta z córeczką z domu. Trochę po marudził, ale w końcu wyszedł. Nie chciał chyba zostać w babskim gronie. Na odchodne rzucił jeszcze, że pijacka paplanina nie była interesująca. Za to dostał ścierą od swojej partnerki.

– Bezczelny! – krzyknęła jeszcze za nim.

– Nie umiesz sobie chłopa ustawić. - Lou pokręciła głową.

– Przyślę go na przyuczenie do ciebie. Emily, słyszałam, że moja chrześnica pojechała na wakacje z tatusiem. - Spojrzała na mnie.

To nie był temat, który chciałabym rozpoczynać przy Amandzie. Nie ufałam jej jeszcze na tyle, żeby mieć pewność, że nikomu nie wygada. Chociaż to już kwestia czasu aż wszyscy się dowiedzą. A trudniej będzie ukrywać fakt, że Nita była córką Fortmana, gdy się zejdziemy na dobre. Mała była do niego podobna. Dziwne, że nikt jeszcze tego nie dostrzegł, mimo że widzieli ją na zdjęciach. Nic tylko czekać na głupie docinki, że to może Matt był ojcem, gdy zobaczą ją na żywo. Tyle że wtedy już się nie wyprę.

– Oczywiście.

– Jak wróci, podziękuj jej jeszcze raz za życzenia. - Uśmiechnęła się.

Czyli już zadzwonili do Alice. Na pewno była zdziwiona, że Matthew do niej zadzwonił. Wiedziała, że był ojcem małej. Gdyby nie moje wyjaśnienia, miałaby go za najgorszego faceta, który porzucił kobietę w ciąży. Najlepsze w tym wszystkim było to, że mimo mojego romansu z żonatym facetem, którego nikt nie popierał, przyjaciółki trzymały moją stronę. Gdyby ich facet zdradził, byłyby wściekłe na kobietę, która ich uwiodła, jak Sam na mnie.

– Pijemy? - Amanda uniosła w górę kieliszek.

– Oczywiście. - Louisy nie trzeba było zachęcać.

Chciałam kochać...[ ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz