Eskalacja konfliktu

83 5 5
                                    

Biedronka POV

Na Ilustrachora wpadłam kiedy przemieniłam się w Biedronkę. Chłopak zaproponował swoją pomoc. Zgodziłam się. Kiedy wylądowałam na placu szkoły Luka był bezpieczny. Znaczy się prawie. Parę osób z jego klasy pomogło mu się pozbierać i odejść z miejsca zdarzenia, ale... oczywiście Libris.

-Zniszczę wasz wcześniej czy później. Czasu nie liczę, ale wiem, że zginiecie.-Nathaniel posłał w stronę demona kilka, krucyfiksów, które tan odbił na boki używając swojej mocy. Cheater. Na kodach gra.

-Nie możesz być nie zwyciężony Librisie. Poddaj się. Ci ludzie nie muszą cierpieć.-Wiem, że jest on demona, ale może uda mi się mi przemówić do rozumu.

-Taka mądra Biedronko, a co powiesz na to?!-Cum cadit tenebris, Cum bonum ruit enim Hierusalem Quando dolor sit infudit, Ego enim, Desperavi amoris, Bonitas et beatitudo. Ego Angelus tenebrarum, Mali et in malitiis tuis. Hoc est forma daemonium habet ... Nolite terreri ab.*-Jego ciało zgniło zmieniając go w gnijącego żywego trupa. Poczułam narastające mdłości i ścisk w żołądku. Nie zwrócę śniadania. Boże, ale smród.

-Aniele Ciemności.-Nathaniel zaczął pertraktować z potworem.-Nie pójdę za twoim rozkazem, ale... będę walczyć i utrzymam się. Może i masz świat w swojej dłoni, ale będę walczył do końca!-Ilustrachor uśmiechnął się mrocznie przykładając rysik do powierzchni tabletu.

-Durny, śmiertelnik.-Z końca laski Librisa wysunęło się ostrze.-Powinieneś oszaleć na mój widok, albo osłabnąć.

-A co jeżeli ja już jestem szalony?-Zaczęli walczyć. Zawroty głowy nasiliły się. Przez co nie mogę w ogóle wstać.

-Miłość jest stracona. Piękno i światło chylą się ku upadkowi.-Dźwięki, które do mnie docierały był bez sensu. Co tu się dzieje?-Moje królestwo mroku będzie dla was bolesnym jestestwem.

-Coś ci się pomieszało w głowie Librisie. Ochłoń sobie.-Pan Michaelis uderzył krzyżem w twarz Librisa. Dłoń nauczyciela jak i naszego wspólnego wroga pokryły się oparzeniami. Wtedy do reszty dotarło, iż Sebastian Michaelis jest demonem.

-Sebastianie!-Panicz stał wyprostowany wpatrując się zaciekle w postać swojego ex lokaja.-Pozbądź się Librisa!

-Yes, my Lord.-Seria kopniaków zalała Librisa, który wrócił do ludzkiej form.-Ilustrachorze! Woda święcona... proszę tylko o pomoc.-Nath bez zastanowienia narysował flakon z przeźroczystą cieczą, który pojawił się w dłoni profesora. Dalej mi słabo, ale będę walczyć.

Sebastian POV

Rozkaz panicza jest święty i muszę go wykonać, bo chociaż kontrakt między mną, a nim wygasł ja nadal będę mu wierny. Rozbiłem flakon na głowie hrabiego piekieł (Librisa), a ten zawył z bólu. dolałem oliwy do ognia jak to mówią. Demon przeteleportował się do Luki Couffaine'a i zaczął wyciągać z niego duszę. Chce się wzmocnić. Ja, Biedronka i Nathaniel pomknęliśmy w kierunku wroga. Rambo wyjął swojego LKM'a i zaczął ostrzeliwać Librisa, który wyłapywał naboje odrzucając je na boki. To moja sztuczka! Panienka Biedronka związała nadgarstki Daniela de Plume odciągając jego dłonie od szyi jej słabnącego chłopaka. Ilustrachor narysował klatkę, na której ścianach były krucyfiksy zamykając w niej Librisa.

-WY GŁUPCY. WALCZYCIE... z siłami tak silnymi, że nie jesteście tego sobie w stanie wyobrazić. O wypuszczenie mnie nie będę się prosić. Wcześniej czy później sam zwieję, ale najpierw... radzę wam... wiać.-Oczy demona zaświeciły się na zielono. Nathaniel upadł na ziemię wrzeszcząc z bólu.-Odbieram ci moc Ilustrachorze! Pozwólcie, że ja stąd wychodzę!-Klatka zniknęła, a wraz z nią Libris. Zwiał nam!-Zza jednego filarów szkoły wyszła Nicole. Była przerażona. Podeszła do Kurtzberga, którego skóra stała się czymś na kształt kruszącej się porcelany, która krusząc się odrywała się od ciała nastolatka ukazując krwawe mięso jego wnętrza. Całkiem bogatego wnętrza. Nicole znalazła się w ramionach Biedronki.

-Proszę byście weszli do budynku szkoły!-Trzeba przepędzić stąd tych gapiów, bo to jest nie normalne. Jeden z uczniów nagrywał zajście telefonem. Nie dorzeczne!-Porozumiewawczo mrugnąłem do Johny'ego, który odebrał uczniowi komórkę kasując nagranie i wyganiając go i innych do środka. Nathaniel cierpiał... jego ciał było prawie całkowicie pozbawione skóry wiło się z bólu. Jest prawie minus jeden stopni. Przeziębi się biedak. Nagle. Jego ciało stanęło w płomieniach, które ugasły po trzydziestu sekundach ukazując całego i zdrowego rudowłosego jegomościa. Zdjąłem płaszcz i okryłem nim chłopaka, podnosząc go na ręce i niosąc do budynku szkoły.-Panienko Severoue. Proszę wybrać numer 112 i przekazać mi telefon kiedy wejdziemy do higienistki.-Nie przytomny Nathaniel był przemarznięty, a za razem miał gorączkę. Spojrzałem na twarz Chloe, która... była przerażona i wyrażała żal oraz współczucie. Nie wiedziałem, że madame Bourgeois jest zdolna do odczuwania takich uczuć. W gabinecie pielęgniarki szkolnej położyłem Nathaniel na kozetce. Zostało czekać na przyjazd odpowiednich służb.

Luka POV

Poszedłem szukać Marinette. Mogła zginąć. Ale dzięki Bogu żyje. Chyba w tym tygodniu muszę iść do kościoła. Podziękować. Wszedłem do gabinetu bez pukania i bez zastanowienia przytuliłem Biedronkę, a raczej moją kochaną Mari do siebie.

-Panienko, myślę, że możecie już odejść. Idźcie do stołówki, a ja tu zostanę z Nicole i Nathanielem.-Mari wyskoczyła przez okno i wyleciała poza szkołę. Chyba po to, by móc na spokojnie wrócić do ludzkiej formy. Po paru minutach to ona rzuciła się na mnie przytulając mnie.

-Tak się bałam.-Marinette rozpłakała się wtulając się we mnie. Jej serce było wypełnione smutną melodią przepełnioną lękiem. I jak tu ne kochać tak nie zwykłej dziewczyny jaką jest Marinette.   


*Tekst zaklęcia w języku polskim.

Gdy ciemność zapada,

Gdy dobro się rozpada,

Gdy ból przelewa się,

Ja tam jestem,

Gardzę miłością,

Szczęściem i dobrocią.

Jam jest Anioł Ciemności,

Zła i niegodziwości.

To ma forma demona...

Niech was nie przerazi ona

Nutami usłane||LukanetteWhere stories live. Discover now