Praca

920 31 0
                                    

- Lilian, zgłupiałaś?

- Amy, on naprawdę się zmienił. Chce tu wrócić. Ale żeby to zrobić, musi najpierw znaleźć jakąś robotę.

- Albo zerwać z aktualną dziewczyną. Albo pięcioma.

- Jezu, jaka Ty jesteś... myślałam, że mu pomożesz! W końcu on Ci pomógł z tymi drinkami.

Wiedziałam, że ta pomoc mi się kiedyś czkawką odbije. Ale nie sądziłam, że tak szybko!

- Niby w czym miałabym mu pomóc?

- No znaleźć pracę. Może w tym barze Luki?

- Co?! - to wymyśliła... rany boskie! - Lila, od początku byłaś przeciwna temu pomysłowi, a teraz chcesz, żebym wkręciła w to Seana?

- Byłam przeciwna pożyczaniu kasy. A teraz mówimy o normalnej pracy. Przecież pracują tam normalni barmani, nie?

- Eee... no pracują... Ale czekaj, Sean skończył te swoje studia...? Nie może szukać pracy w swoim zawodzie?

- Noo.. właśnie... nie skończył. Jakaś baba, wykładowca, się na niego uwzięła i go uwaliła na trzecim roku.

- Biedactwo - sarknęłam, bo mogłam się założyć, że owa baba była ładna, młoda i umawiała się z Seanem przez jakiś czas. Potem pewnie okazało się, że jest jedną z wielu i w ramach zemsty uwaliła go na egzaminie czy coś w tym stylu. Chyba się kobiecie nie dziwię. - Lila, ja tam dopiero zaczęłam pracę, wiesz w jaki sposób. Jak niby mam mu załatwić tą robotę? Nawet gdybym chciała?

- To chociaż zapytaj czy kogoś nie potrzebują - Lilian patrzyła na mnie jak kot ze Shreka

- Ok, zapytam - tyle chyba mogłam zrobić - Ale nic za darmo.

- Co chcesz? - spojrzała na mnie podejrzliwie

- Po pierwsze: nie przychodź do mnie, jak już dotrze do Ciebie, że Sean wcale się nie zmienił, jedynie mydli Ci oczy w nieco inny sposób. A po drugie - powiedziałam szybko, bo Lila już otwierała usta, żeby z całą mocą zaprotestować przeciwko moim niecnym insynuacjom - muszę jechać z mamą do tego Waszyngtonu na jakiś czas.

- O, nie! Nie ma mowy! - wykrzyknęła, domyślając się, co powiem dalej

- O, taaak! Sprzedam Ci Evę na ten czas.

- Borze szumiący... za jakie grzechy?

- Nie przesadzaj. Lepsza Eva, niż Sean.

- Ale to zapytasz?

- Zapytam.

Popatrzyłam na Lilian. Moja przyjaciółka była cudowną osobą. Ale, jeśli chodzi o Seana, to musiałam szczerze przyznać, że gdyby głupota umiała latać, fruwałaby jak gołębica. Najgorzej, że nie dała sobie nic powiedzieć.

- A co mi chciałaś powiedzieć?

- Ja? No, o tym wyjeździe. I Evie.

- Tylko? - zdziwiła się

Nie, jeszcze, że ostatnio poznałam płatnego mordercę, który ponoć bardzo lubi swój zawód i, któremu mam wystawić na strzał dwie osoby, z którymi wcześniej powinnam się zaprzyjaźnić, celem zdobycia ich zaufania. Ach, i widziałam, że już zaczęły się letnie wyprzedaże.

- Tylko? Eva w domu to nie jest "tylko", możesz mi wierzyć. Myślisz, że Twoja mama się zgodzi?

- Na pewno! A jak jej powiesz, że chodzi o operację Twojej, to już masz zgodę jak w banku.

Przynajmniej to z głowy. Kiedy wróciłam do domu, mama właśnie zmywała napis z jednej ze ścian naszego domu. Jeszcze było go jednak widać. Dziwka.

Luca. (Zakończone. Będzie korekta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz