Rozdział 10 "Wizyta u Kamskiego"

2K 134 53
                                    

Wracałam do domu taksówką, ponieważ przez tą całą sytuację w stacji telewizyjnej nie zdążyłam wrócić razem z tatą. Kiedy byłam jeszcze w budynku powiedziano mi, że porucznik musiał jechać do Fowlera. Nie wiem dlaczego i najpewniej się już nie dowiem.

Pojazd zatrzymał się przed domem mojego rodzica. Wysiadłam i skierowałam się w stronę drzwi wejściowych. Otworzyłam je i moim oczom ukazał się niecodzienny dla tego miejsca porządek. Zdziwiłam się, ale nie myślałam nad tym zbyt długo. Weszłam do środka i ściągnełam z siebie kurtkę. Sumo podszedł do mnie i radośnie zaszczekał. Uśmiechnęłam się do psa i pogłaskałam go. Poszłam do kuchni w celu napicia się wody, przy okazji dosypałam Sumo do miski jego ulubionej karmy. Po wykonanej czynności, zajrzałam jeszcze do pokoju taty. Leżał już w łóżku i spał. Uśmiechnęłam się delikatnie na ten widok i udałam do swojego pokoju.

Przebrałam się w pidżamę i zmęczona tym, jakże stresującym dniem położyłam się do łóżka. Nie było to jednak zmęczenie fizyczne, tylko bardziej psychiczne...

Ciągle nie mogłam dojść do siebie po tym co się wydarzyło. Connor mnie uratował. Android, który powtarza, że misja jest dla niego najważniejsza zaryzykował swoim instnieniem, żeby mnie ocalić. Ale to tylko on myśli o tym w ten sposób. Mimo, że zareagowałam tak panicznie, poczułam wielką ulgę kiedy zobaczyłam, że nie stało mu się nic poważnego. Ale mogło. Przez to, że jestem taka nieuważna, Connora mogłoby już nie być. Przestałby istnieć. Może i przyszedłby nowy z wgraną jego pamięcią, ale to nie byłby już on. Nie umiem sobie wyobrazić co by było gdyby coś mu się stało.

Czy to oznacza, że zakochałam się w nim? Czyżbym poczuła coś do Connora? Nawet jeśli tak jest to niestety moje uczucia nie zostaną odwzajemnione. Dla niego nigdy nie będe nikim więcej, niż tylko partnerką w śledztwie.

Jednak już nie raz udowodnił mi, że może mu na mnie zależeć...

Sama nie wiem już co mam myśleć. To wszystko jest takie pogmatwane. Najlepiej będzie jak chociaż na chwilę przestanę myśleć o Connorze. Chociaż coraz trudniej jest mi tego nie robić.

Musze się skupić. Powinnam zająć się bardziej przyziemnymi sprawami. Nie posiadam zbyt wielkiego wkładu w to śledztwo. Nawet mogę uznać, że jestem zbędna. Muszę jakoś udowodnić im, że ja również jestem w stanie wnieść w śledztwo coś nowego...


(...)

Następnego dnia obudziłam się dosyć wcześnie. Była dopiero 6:15, jednak nie czułam już zmęczenia. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się. Weszłam do kuchni w celu zrobienia sobie herbaty. Zobaczyłam tam siedzącego przy stole tatę popijającego kawę.

-Dzień dobry.- powiedziałam podchodząc do szafki z kubkami

-Ta, dzień dobry.- odpowiedział mi -Jak się czujesz po wczorajszym?

-Wiesz, może i trochę za bardzo wczoraj histeryzowałam, ale musisz mnie zrozumieć.- powiedziałam- Teraz jest już dobrze.

-To dobrze.- stwierdził mężczyzna -Byłaś bardzo stanowcza, aż ja zacząłem się ciebie bać.

Po tych słowach mężczyzna zaśmiał się.

-Po prostu zdenerwowało mnie to, że Connor zachowywał się tak jakby nic się nie stało.- wyjaśniłam zalewając kubek wrzątkiem

Usiadłam z gotową herbatą naprzeciwko mężczyzny.

-Sarah, zadam ci ponownie to pytanie, ale teraz domagam się szczerej odpowiedzi.- mówił -Czy tobie zależy na Connorze?

Postanowiłam, że i tak nie ma już co ukrywać. Moje zachowanie i tak ukazuje to wszystko.

-Nie wiem, tato.- powiedziałam po chwili -Naprawdę nie wiem. Jednak nie mogę powiedzieć, że jest mi on obojętny.

DWA ŚWIATY, JEDNO ŁĄCZĄCE UCZUCIE | D:BH | CONNOR FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz