7

369 59 42
                                    

Per. Torda

Dziś w przedszkolu w planie zajęć ktoś wprowadził dziwnął zabawę.

-Usiądźcie w kółku-poprosił Patryck- dziś, pani dyrektor przekazała nam abyśmy zagrali w pewną grę. Dzięki tej grze sprawdzimy jak dobrze czujecie się w swoich rodzinach.

Usiedliśmy w kółku. Była idealna cisza, słychać tylko głos Patrycka. Zawsze tak było gdyż Pat mówił bardzo delikatnie i łagodnie, zachowywał się bardzo dobrze w stosunku do nas, nigdy nie krzyczał ani nie karał.

-Będę żucał do was piłkę, w środku są cukierki. Kto złapie piłkę musi powiedzieć imiona rodziców, jacy są i czy ich kochacie  a potem czy według was są dobrymi rodzicami. Gdy skończycie, możecie wziąść cukierka.

Dzieci bardzo chętnie grały w grę. Kazdo odpowiadało o swoich rodzinach i były dumne z tego.

-Nie znam imion rodziców.. - powiedział Tom gdy niechętnie przyjął piłkę.

-Jak to nie znasz? - zdziwiły się dzieciaki.

-Tom czy twoi rodzice mówili ci jak się nazywajął?

-Nie

-A jak się do nich zwracasz?

-Mama, tata a oni do siebie kochanie, skarbie

Patryck zapisał coś na kartce. Zmarszczyłem brwi. Nie zna imion rodziców? Ściema!

-A jacy są? - zapytał jakiś dzieciak.

-Mama jest uległa a tata jest władcą, który często kara

Pat znów coś zapisał.

-Kochasz ich?

-Tak, bardzo

-Są dobrymi rodzicami? - zapytał Pat.

-Nie, za bardzo śmiecą butelkami po wódce...

Patryck znów coś zapisał. W klasie była cisza. Tylko ja jeszcze nie opowiadałem. Podniosłem się czym zrobiłem zamieszanie. Podszedłem d Toma i zabrałem mu piłkę. Pozostałe pięć cukierków wysywapłem mu do ogrodniczek, kucnąłem i pocałowałem policzek czarnookiego.

Patryck wszystko widział. Patrzył na mnie spokojnie. Na mojej twarzy budowało się zawzięcie. Stanąłem na środku kółka.

-Moi rodzice są najlepsi na świecie. Ich imiona to Paul i Patryck. Są lepsi od innych rodziców, dzięki nim odkrywam więcej niż odkrył bym z mamą, która mnie nie chciała.

W klasie było cicho, każdy patrzył raz na mnie, raz na Toma a raz na Patrycka, nie czułem się niezręcznie.

-Tata jest dzielny, przeżył dużo a wszystko przeze mnie. Gdybym się nie urodził, tata nie miał by problemów ale nie polubił by się Patem.

Teraz w klasie słychać było szepty, Patryck z lekko otworzoną buziął patrzył na mnie, nie wiedział co powiedzieć.

-Patryck jest kochany, miły, radosny, opiekuńczy i kocha mnie całym sercem a ja kocham go. Dzięki niemu mój tata codziennie się uśmiecha nawet gdy bardzo rozrabiam.. - spojrzałem na wszystkie dzieci dookoła- byłem samotnym dzieckiem, dopiero co urodzonym ale w tedy oni mnie znaleźli. Nie byli najlepszymi rodzicami ale dali mi rodzinę i dom-uśmiechnąłem się dumny do Patricka.

W jego oczach zobaczyłem pewno łez. To był pierwszy raz gdy zobaczyliśmy  Patrycka, który płacze. Wszedłem mu na kolana, usiadłem i przytuliłem go.

- Nie płacz Pat, już dobrze-zawsze mnie tak uspokajał.

Przytulił mnie mocno i szlochał w moje ramię szczęśliwy. Dzieci okrążyły nas i zaczęła przytulać nogi Pata. Podszedł nawet Tom.

Gdy Pat się uspokoił, pogłaskał mnie po głowie. Uśmiechnąłem się. Byłem z siebie taki dumny.

Zszedem z kolan Pata i przytuliłem Toma.

-W cale nie uważam cię za jebanął kulę do kręgi-powiedziałem ciszej aby Pat nie był zły.

W domu Pat ryczał i opowiadał wszystko tacie. Był taki zadowolony, że dostałem nową zabawkę. Ten dzień był super!

 Ten dzień był super!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Życie TordaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz