– Chcesz mnie wyrzucić do wody? No ja nie jestem pewna czy to dobry pomysł..Nie wiem, jak w ogóle na to wpadł.
– Wskakuj, a nie gadaj.
Jednak ja nie ruszam się z miejsca. Musi złapać mnie za nadgarstek i pociągnąć w kierunku łódki.
– Na pewno tego się nie spodziewałam, dokąd to płynie?
– Niespodzianka.
Robię wielkie oczy.
Jak na to wpadł? Co tu się dzieje?
– Zdecydowanie mi się to nie podoba, Luke – oświadczam głośno i wyraźnie – Jesteś obcym facetem, który zabiera mnie na morze. Widziałeś ten dokument, gdzie facet wyrzucił własną żonę za burtę i udawał, że w ogóle nie było go na łodzi?
– Dobrze, więc, że nie jesteśmy małżeństwem – dodaje.
– Małżeństwa nie ma na liście moich priorytetów.
– Więc wolisz, żeby obcy facet cię wyrzucił za burtę?
– O wiele bardziej bym się tego spodziewała, niż..
– Jesteś taka upierdliwa, że wcale by mnie nie zdziwiło, gdyby twój własny mąż.
– Przestań używać tego słowa. Żadnych mężów w najbliższym czasie, to poważne zobowiązanie, bardzo poważne. Nie można sobie po prostu wyjść za mąż, bo się konus wydaje, że się go kocha. Trzeba to przemyśleć, zaplanować, znać czyjeś wady, widzieć różnice i na pewno nie robić z tego powodu dzieci. Jak słyszę małżeństwo to widzę tylko wyrzeczenia, a ja ich nie chcę w swoim życiu.
– Okej.
– Zaskoczyłam cię? – obracam się przodem do niego, a tyłem do wody – Ty to pewnie bierzesz ślub od razu.
– Cóż, byłem na drugiej randce i dalej nawet nie byłem u jubilera.
– Zabawne.
– Prawda?
Wykrzywia twarz w podobny sposób do mojej, co tylko mnie rozbawia.
Więcej ludzi pojawia się na stateczku, który w końcu odpływa z portu. Tutaj w okolicy jest jest kilkanaście wysp. Jako nastolatki miałyśmy z Glen swoją ulubioną. Spędzałyśmy tam całe dnie gdy uciekałyśmy od naszego codziennego życia i dzieciaków ze szkoły.
To właśnie na te wyspę płynie statek.
Nie mógł wiedzieć.
Z resztą nawet gdyby jakimś cudem wiedział, to jaki to by miało sens? Komuś musiałoby zależeć, żeby budzić te wspomnienia, a on nie miałby w tym żadnego celu. Znamy się dwa dni i to raczej bardzo burzliwa znajomość.
– To moje ulubione miejsce w Bostonie! – oświadczam gdy wychodzę z łódki – Chodź, zabieram cię na kolacje z pięciu dań z samych krabów i homarów!
– Właśnie wyszedłem z kolacji..
– No i co z tego? To homary! – zatrzymuję się, żeby mu się przyjrzeć – Jadłeś kiedyś homara?
– Robię najlepsze grillowane steki w mieście.
– Co wy strażacy macie z tym grillem?
– Co wy bogacze macie z tymi owocami morza?
Zawsze ma trafne strzały.
Robię krok w jego kierunku.
– Co ty na to, że pozwolisz się teraz zabrać na te fikuśne dania, a następnym razem usmażyć mi stek?
CZYTASZ
Dressing up the mind {Luke Hemmings}
FanfictionGina jest impulsywna, rozrywkowa, myśli tylko o sobie, wydaje pieniądze rodziców, nie wie czym jest ciężka praca. Nigdy nie była w prawdziwym związku. Lubi jednonocne przygody. Luke jest jej kompletnym przeciwieństwem, osiąga sukces za sukcesem i k...