Ostrzegam, ten special nie ma żadnego związku z tą książką~
❄Wesołych świąt wszystkim!❄
Projektant poirytowany tym pseudoradosnym nastrojem otulającym Paryż odwrócił wzrok od okna i skupił się ponownie na obiedzie – steku z warzywami. Grzebał od niechcenia widelcem w Bogu ducha winnych marchewkach i podźgał nim kawałek mięsa.
Po jakimś czasie zmusił się do jedzenia i żuł posiłek w milczeniu. W końcu skończył i wstał od stołu, zostawiając na nim brudne naczynia. Nathalie się tym zajmie.
Wyszedł z gigantycznej jadalni i już miał kierować się w stronę gabinetu, gdzie miał zamiar przeczekać te całe święta, gdy nagle ktoś zastąpił mu drogę. To był Adrien – jego jedyny żyjący krewny i zarazem syn.
- Adrienie? Co się stało?
- Tato, bo tak sobie pomyślałem... - chłopak podrapał się po karku. - Może spędzimy ten wieczór razem? Wiesz przecież - skinął głową w stronę choinki (ustawionej z jego inicjatywy) - są święta…
- Święta? ŚWIĘTA? - podniósł głos. - Adrienie, święta to jedna wielka głupota. Ludzie lepiej by zrobili gdyby zajęli się czymś pożytecznym, a nie obwieszali domy światełkami i przywlekali do mieszkań ustrojone jodły! Zapamiętaj to, synu - fuknął i odszedł do swojej sypialni. - Święto głupców.
Nie zjadł kolacji, a tym bardziej już z nikim nie rozmawiał. Nie miał najmniejszego zamiaru w jakikolwiek sposób celebrować Bożego Narodzenia. Bo i po co? Sens jego życia i tego święta odszedł razem z Emilie...
Z salonu dobiegły jakieś krzyki, a potem odgłosy staczania się po schodach.
Ach, no tak.
Wszystko jasne.
Adrien ogląda Kevina samego w domu razem z Nathalie.
Swoją drogą, Sancouer w niektórych momentach przypominała mu zmarłą żonę. Dbała o młodszego Agreste, zajmowała się domem... A ostatnio nawet użyła Jej miraculum. I to ze świadomością że Broszka Pawia pozbawiła poprzednią Pawicę życia... Tak, Emilie też podjęłaby taką decyzję aby go uratować.
Westchnął, zgasił lampkę stojącą przy łóżku i zasnął.
❄❄❄
- Gabrysiu! Skarbie, tęskniłam...
Próbował przetrzeć oczy, ale skamieniał z niedowierzenia? Emilie!? Czy to naprawdę ona?
- M-milie, Pawie Oczko moje... - wykrztusił.
Blondwłosa kobieta zbliżyła się do niego i ujęła jego policzki w swoje aksamitne dłonie. Pocałowała go w czubek nosa, tak jak zwykła to robić i roześmiała się perlistym chichotem.
- Gabi... Jak cudownie cię znowu widzieć!
- Ale... Ty...? Dlaczego? Tu?
- Nie naprawdę, Motylku - uśmiechnęła się smutno. - Jestem tu tylko w twoim śnie, Rurkomenie. I jestem tutaj aby przekazać ci coś bardzo ważnego...
Blondyn posmutniał. A już myślał, że Ona naprawdę wróciła, że ktoś tam na górze zmienił decyzję...
- Co takiego, Emilie? Co takiego? Wiesz jak przywrócić cię do życia? - zapytał zdesperowany.
CZYTASZ
Przygody Biedrona i Czarnej Kocicy [ZAWIESZONE DO ODWOŁANIA]
FanficKiedy Marett próbuje flirtować z Adrienne, ona wzdycha do Biedrona, a na dodatek Pani Ciem znajduje sobie nienormalnego wspólnika.