Rozdział specjalny - Wigilia Gabriela Agreste.

84 5 3
                                    

Ostrzegam, ten special nie ma żadnego związku z tą książką~

❄Wesołych świąt wszystkim!❄

Projektant poirytowany tym pseudoradosnym nastrojem otulającym Paryż odwrócił wzrok od okna i skupił się ponownie na obiedzie – steku z warzywami. Grzebał od niechcenia widelcem w Bogu ducha winnych marchewkach i podźgał nim kawałek mięsa.

Po jakimś czasie zmusił się do jedzenia i żuł posiłek w milczeniu. W końcu skończył i wstał od stołu, zostawiając na nim brudne naczynia. Nathalie się tym zajmie.

Wyszedł z gigantycznej jadalni i już miał kierować się w stronę gabinetu, gdzie miał zamiar przeczekać te całe święta, gdy nagle ktoś zastąpił mu drogę. To był Adrien – jego jedyny żyjący krewny i zarazem syn.

- Adrienie? Co się stało?

- Tato, bo tak sobie pomyślałem... - chłopak podrapał się po karku. - Może spędzimy ten wieczór razem? Wiesz przecież - skinął głową w stronę choinki (ustawionej z jego inicjatywy) - są święta…

- Święta? ŚWIĘTA? - podniósł głos. - Adrienie, święta to jedna wielka głupota. Ludzie lepiej by zrobili gdyby zajęli się czymś pożytecznym, a nie obwieszali domy światełkami i przywlekali do mieszkań ustrojone jodły! Zapamiętaj to, synu - fuknął i odszedł do swojej sypialni. - Święto głupców.

Nie zjadł kolacji, a tym bardziej już z nikim nie rozmawiał. Nie miał najmniejszego zamiaru w jakikolwiek sposób celebrować Bożego Narodzenia. Bo i po co? Sens jego życia i tego święta odszedł razem z Emilie...

Z salonu dobiegły jakieś krzyki, a potem odgłosy staczania się po schodach.

Ach, no tak.

Wszystko jasne.

Adrien ogląda Kevina samego w domu razem z Nathalie.

Swoją drogą, Sancouer w niektórych momentach przypominała mu zmarłą żonę. Dbała o młodszego Agreste, zajmowała się domem... A ostatnio nawet użyła Jej miraculum. I to ze świadomością że Broszka Pawia pozbawiła poprzednią Pawicę życia... Tak, Emilie też podjęłaby taką decyzję aby go uratować.

Westchnął, zgasił lampkę stojącą przy łóżku i zasnął.

❄❄❄

- Gabrysiu! Skarbie, tęskniłam...

Próbował przetrzeć oczy, ale skamieniał z niedowierzenia? Emilie!? Czy to naprawdę ona?

- M-milie, Pawie Oczko moje... - wykrztusił.

Blondwłosa kobieta zbliżyła się do niego i ujęła jego policzki w swoje aksamitne dłonie. Pocałowała go w czubek nosa, tak jak zwykła to robić i roześmiała się perlistym chichotem.

- Gabi... Jak cudownie cię znowu widzieć!

- Ale... Ty...? Dlaczego? Tu?

- Nie naprawdę, Motylku - uśmiechnęła się smutno. - Jestem tu tylko w twoim śnie, Rurkomenie. I jestem tutaj aby przekazać ci coś bardzo ważnego...

Blondyn posmutniał. A już myślał, że Ona naprawdę wróciła, że ktoś tam na górze zmienił decyzję...

- Co takiego, Emilie? Co takiego? Wiesz jak przywrócić cię do życia? - zapytał zdesperowany.

Przygody Biedrona i Czarnej Kocicy [ZAWIESZONE DO ODWOŁANIA] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz