Chłopak spacerował ciemnymi ulicami Seulu paląc kolejnego papierosa z rzędu. Może i obiecał sobie, że rzuci nałóg już dawno temu, i nadal nic z tym nie zrobił. Ale czy miał z tym problem? Otóż nie. Palenie go uspokajało. Skręcił w ciasną uliczkę mijając grupkę zataczających się osób, przy okazji trącając jednego z nich ramieniem. Pobliski klub o tej godzinie pękał w szwach,a ludzie którzy z niego wracali byli wszędzie, ewidentnie nie potrafiąc wrócić do domu po wypitej ilości alkoholu. Czarnowłosy przystaną na chwilę gasząc papierosa o mur na tyłach jakieś knajpy. Może i zamarzał w rozsuniętej bluzie pod, którą nie miał nawet koszulki, ale do domu wrócić nie zamierzał. Cholerny suwak, który zepsuł tydzień temu SeHun ciągnąc go do budki z goframi. Na wspomnienie blondyna jego usta wygięły się w uśmiechu. W sumie co szkodzi złożyć mu nocną wizytę? Nie raz przychodził do niego o "nieludzkich godzinach". Może i ten miał później jakieś wyrzuty i dużo narzekał, ale przecież, Park bluzy sam sobie nie popsuł. Prawda? Niech winny pokutuje za swoje czyny.
ChanYeol zawrócił kierując się na główną ulicę. Wychodząc za zakrętu kolejny raz się z kimś zderzył. Ponownie nie przejął się tym, ignorując wszystkie krzyki i obelgi skierowane w jego osobę przez, zapewne, przypadkowego pijaczynę. Nie sądził, że jacyś normalnie ludzie chodzą swobodnie po dworze o tej godzinie.
Do mieszkania przyjaciela nie miał specjalnie długiej drogi. Dlatego po dwudziestu minutach spokojnego spaceru stał pod odrapanymi drzwiami, na których widniała tabliczka z wygrawerowanym numerem szóstym. Wyciągnął z kieszeni spodni telefon i sprawdził godzinę. Druga trzydzieści osiem. Musiał przyznać, sam przed sobą, że właśnie pobił swoje wszelakie rekordy późnych odwiedzin. Ale skoro już tu jest to co zaszkodzi mu spróbować, najwyżej zostanie zwyzywany i odesłany skąd przyszedł.
ChanYeol wziął głęboki oddech i zapukał w drewniane drzwi. Jak się spodziewał, to nic nie dało. SeHun zapewne od dawna śpi. Postanowił spróbować jeszcze raz, tym razem dodatkowo dzwoniąc na komórkę właściciela mieszkania. Musiało podziałać bo za chwilę usłyszał huk, ewidentnie coś spadło, albo ktoś. Chwilę później mahoniowe drzwi zostały otworzone, a w nich ukazał się zirytowany blondyn.
-Jest środek nocy. Możesz mi powiedzieć, co cię tu do diabła sprowadza? - chłopak przeczesał niesforne kosmyki włosów dłonią, opierając się o framugę drzwi.
-Ciebie też miło widzieć - Park uśmiechnął się robiąc krok w przód, tym samym wpraszając się do środka. Oh tylko westchnął i zrobił miejsce wyższemu by ten swobodnie wszedł.
-Wiem, że przychodzę od tak bez zapowiedzi i późno jest, ale rozumiesz, siła wyższa - czarnowłosy zaśmiał się siadając na kanapie w całkiem przestronnym salonie.
-Ja wszystko rozumiem, ale wiedz, że mam swoje granice. Zresztą, nie ważne - młodszy machnął dłonią, jeszcze nie do końca kontaktując po tej brutalnej pobudce - Chcesz piwa?
-Skoro proponujesz to żal odmówić.
Po chwili gospodarz wrócił z kuchni, kładąc na stoliku przed kanapą czteropak trunku. Blondyn sięgnął po dwie puszki jedną podając niezapowiedzianemu gościu. Dopiero otwierając puszkę dokładnie przyjrzał się chłopakowi, aż go ciarki przeszły. Był pewien, że na dworze jest zimno bo w końcu jest noc, a na dodatek zaczynała się jesień. To co miał na sobie czarnooki na pewno nie było ubraniem na taką temperaturę.
-Powiesz mi czemu nie masz na sobie koszulki?
ChanYeol tylko wzruszył ramionami. Spokojnie odpowiadając.
-Nie miałem czasu jej założyć.
Zapadła cisza, którą po nie długim czasie postanowił przerwać Oh.
-Było, aż tak źle? - doskonale wiedział, że tak. Gdyby było inaczej to chłopak nie siedziałby teraz u niego. Jeszcze bardziej utwierdziło go w tym przytaknięcie głową przez Chana i cień bólu, który przemknął przez jego twarz.
Młodszy odłożył puszkę na stolik przygryzając delikatnie dolną wargę.
-Może, pomogę ci się odprężyć? - spytał patrząc nieśmiało na Parka. Na jego policzka wszedł zdradziecki róż. Nie powinno go tam być, za dużo zdradzał.
-Odprężyć mówisz? - wzrok wyższego zjechał na kuszące wargi SeHuna. Och, jak on bardzo chciał zasmakować tych ust po raz kolejny. Zawsze czuł ich niedosyt, a skoro teraz nadarzyła się kolejna okazja do ich spróbowania, to czemu miałby nie skorzystać?
Przyciągnął niższego bliżej siebie i pochylił się łącząc ich usta w namiętnym pocałunku. Potrzebował tego i to bardzo. Obaj tego potrzebowali. Choć żaden nigdy głośno się nie przyzna, kochali się. Kochali się jak szaleńcy, będąc w stanie zrobić wszystko dla drugiego. Tylko... Bali się otwarcie mówić o uczuciach do siebie. Bali się odrzucenia przez drugiego. Strach zaślepił ich tak mocno, że nie dostrzegali oczywistych znaków, które sobie wysyłali. Może gdyby któryś z nich był odważniejszy to byli razem szczęśliwi? Oszczędziliby sobie stresu, smutku, niepotrzebnych rozmyśleń co gdyby.
Młodszy usiadł okrakiem na ChanYeol'u, nie przerywając pocałunku. Wplątał swoje palce w jego aksamitne włosy, delikatnie za nie pociągając. Sam czarnowłosy nie pozostawał bierny w działaniach i jedną ręką gładził plecy kochanka, kiedy druga jeździła po jego biodrze. Chciał rozkoszować się tym jak najdłużej, jednak SeHun nie należał do cierpliwych osób. Dlatego już po chwili czarna bluza leżała na ziemi, a zwinne palce blondyna rozpinały rozporek jego spodni.
-Coś ty taki niecierpliwy? - zaśmiał się łapiąc chłopaka za nadgarstki - Mamy dużo czasu - po raz kolejny tej nocy pocałował drobniejszego.
Usta Park'a znalazły się na szyi młodszego, a grzeszne ręce powędrowały do jędrnych pośladków brązowookiego. Gdy wyższy robił drugą z kolei malinkę, SeHun odchylił do tyłu głowę i niespokojnie poruszył się na jego udach. Zduszony jęk Yeol'a zmotywował go do dalszego działania, przez co miarowo ocierał się tyłkiem o krocze drugiego.
-Proszę zrób to w końcu - wręcz wyjęczał, niespokojnie podskakując na drugim. Tyle wystarczyło by ChanYeol stracił nad sobą kontrolę i spełnił żądanie swojego kochanka.
---------------------------------------------
Nie wiem co mnie naszło, że to napisałam. W każdym razie mam nadzieję, że nie jest źle. Za wszystkie błędy przepraszam i nie obrażę się jak ktoś mi je wypomni. Wręcz przeciwnie będę wdzięczna!
Życzę wam miłego tygodnia i serdecznie dziękuje za przeczytanie!
--------------------------------------------
CZYTASZ
2:38 || Chanhun
Fanfiction" Wyciągnął z kieszeni spodni telefon i sprawdził godzinę. Druga trzydzieści osiem." "-Może, pomogę ci się odprężyć?" "Bali się otwarcie mówić o uczuciach do siebie. Bali się odrzucenia przez drugiego" "Tyle wystarczyło by ChanYeol stracił kontrolę...