Rano również omówiłam się z Tordem na kolejne wyjście. Nie widzieliśmy się kilka lat, musimy nadrobić ten stracony czas. Mieliśmy iść na jakiś koncert, ale okazało się, że odwołali go. I takim sposobem już od trzech godzin chodzimy po parku i rozmawiamy.
-Racja, to było genialne! - przyznałam rację Rogaczowi - Tord, spójrz tam!
-Co? Gdzie? - chłopak zaczął się rozglądać.
W tym czasie ja pobiegłam do wcześniej zobaczonej budki z goframi. Zamówiłam dwa gofry z owocami oraz bitą śmietaną i mrożoną herbatę. W tym czasie chłopak dobiegł do mnie, usiedliśmy przy jednym ze stołów pod parasolem i kontynuowaliśmy wspominanie.
Może nie wyglądamy, ale jak byliśmy dzieciakami lubiliśmy rozrabiać. Ciągłe uwagi od nauczycieli, litry zepsutej krwi rodziców i tysiące wspaniałych wspomnień.
-A pamiętasz wiedźmę z geografii? -zapytałam Torda wspominając czasy gimnazjum (pozdrawiam moją KOCHANĄ [wyczuj ten sarkazm] wychowawczynie ~autorka)
- Tą starą, co nie umiała uczyć? Niestety tak... A co? - Tord jako nastolatek był dość wybuchowy, strasznie upierdliwy i zboczony. Ja byłam równie nieznośna co on (może trochę bardziej uparta i mniej zboczona), więc nie rzadko kłóciliśmy się z nauczycielami. A zwłaszcza z tą od geografii.
- Po tym jak wyjechałeś baba próbowała nam wcisnąć, że... - Zaczęłam swoją opowieść, a Tord zaczął się coraz bardziej uśmiechać z każdym moim słowem. I w końcu nie wytrzymał i się zaśmiał - Co cię śmieszy!? Ja tu opowiadam historie mojego życia!
Patrząc na prawie turlającego się ze śmiechu Norwega miałam ochotę również wybuchnąć śmiechem, ale mimo to wiernie grałam obrażoną dziewczynę. Odebraliśmy moje zamówienie i zaczęliśmy jeść
-Oj, nie złość się już. - Tord umazał mi nos bitą śmietaną! To oznacza wojnę!
Zaczęliśmy mazać się jak dzieci. Starsza para pracująca w budce patrząc na nas uśmiechała się miło. Po jakimś czasie ustaliliśmy tymczasowy rozejm i skończyliśmy nasz posiłek.
-Poczekaj chwile. - Chłopak podszedł do budki i chyba zamówił coś zeszczę. Już po chwili widziałam jak idzie do mnie z dwoma mieszanymi świderkami. - Proszę. Mogę liczyć na dłuższy pokój?
- Zastanowię się...- uśmiechnęłam się do chłopaka
Nadal w wesołych humorach zaczęliśmy iść w kierunku małego pomostu nad jeziorkiem. Usialiśmy na brzegu i zaczęliśmy chlapać się wodą. Naprawdę zachowujemy się jak dzieci, ale czy to źle? Świetnie się bawimy i mamy gdzieś co inni o nas pomyślą. Tak jak za dawnych czasów...
Po naszej zabawie byliśmy cali mokrzy. Więc postanowiliśmy pójść do mojego domu. A dlaczego akurat do mojego? Bo był bliżej i było w nim dużo spokojniej.
U mnie zdjęliśmy mokre ubrania zostając w bluzkach i pod ciepłą kołdrą z herbatą w ręce. Naszą rozmowę przerwał telefon od Edda. Chłopak kazał nam szybko przyjść do ich domu nie mówiąc dlaczego.
Chyba nie był w humorze, więc nie pytałam o powód nagłego telefonu. Ubraliśmy się i tak wyszliśmy. Przez całą drogę żywo dyskutowaliśmy dlaczego Edd tak nagle chce się z nami spotkać.
-Pewnie znowu Matt się zgubił. - spekulował Tord
-Albo coś zepsuł i chcą abyśmy pomogło im to naprawić. - podałam swoją propozycję
Droga minęła nam dość szybko. Oprócz wymyślania powodów telefonu od Edda zaczęliśmy wstępnie planować jutrzejsze wyjście. Ta, planować. Nasze "planowanie" to coś typu:
- To jutro też się spotykamy?
-Yup. Na pizze?
- Czemu nie.
Już na wstępie dowiedzieliśmy się dlaczego Edd do mnie zdzwonił. Tom się znalazł! Jeszcze zanim dobrze weszliśmy do salonu słyszeliśmy jak Edd poucza alkoholika. Postanowiliśmy nie przerywać mu na razie. Jak Tord próbował również prawie dostał naganę od miłośnika coli. Dopiero jak skończył zapytaliśmy się co się stało.
Wciągu prawie dwóch godzin dostaliśmy (nie)dość jasne wytłumaczenie nie obecności Toma. Więc aby dowiedzieć się czegoś postanowiłam spytać samego winowajcę zamieszania. Niestety ten nie mógł za dużo powiedzieć i jedyne co dowiedziałam się z tej dość długiej rozmowy jest to, że Tom chyba pokłócił się z chłopakami i postanowił się wyprowadzić. Co dalej? To już tylko Tom wie.
Postanowiłam przerwać na nowo rozpoczęty temat i kazać alkoholikowi przepraszać i obiecać, że już nic takiego nie zrobi. Na swój sposób to zrobił.
- Nie jestem jakimś dzieciakiem. - Napił się swojego ulubionego alkoholu i poszedł do kuchni mrucząc coś pod nosem.
Czasem chłopaki zachowują się jak dzieci więc czemu nie mogę od czasu do czasu ich tak traktować?
Po powrocie bruneta postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. O dziwo dość szybko go wybraliśmy. Niestety w mniej więcej połowie filmu musiałam wyjść, bo zadzwoniła do mnie Liz.
- Cześć - białogłowa od razu przywitała się w ojczystym języku. Nadal nie rozumiem jak nie złamała sobie języka używając na co dzień polskiego.
- Hej, co tam?
- Mam dobre wieści! Przyjeżdzam do Anglii!
- Super! Kiedy? - Dowiedziałam się, że przyjeżdża jutro po południu. Jeszcze nie wie na jak długo ostanie, ale na pewno na dłużej niż ostatnio. Strasznie się cieszyłam, bo w końcu to moja przyjaciółka, z którą zawszę coś się dzieje.
I tak się stało nawet i teraz. Podczas naszej rozmowy na bardzo ważny temat (czytaj: jakie słodycze kupić jej bratu i co przywieść chłopakom z Polski) usłyszałyśmy ( tak, Liz też, nawet przez telefon) kłótnie z salonu.
Zgadnijcie kto się kłócił? Tom i Tord! Kłócili się jak stare małżeństwo z kilkunastoletnim stażem. Pomogłam Eddowi ich rozdzielić. Włączyłam rozmowę z Liz na głośnik.
- Liz, jesteś na głośniku. - poinformowałam przyjaciółkę i chłopaków.
- Hej! Co tam u was? - Niemal widziałam uśmiech Polki. Po krótkiej wymianie zdań postanowiłam zapytać o co (tym razem) poszło chłopakom.
- Ten komunista znowu zaczął gadać o tych zboczonych chińskich bajkach... - Oho... Będzie źle...
Kiedy tylko Liz usłyszała chińskie bajki wybuchła. Chyba każda otaku, kiedy słysz stwierdzenie "chińskie bajki" to dopada ją szał. Więc w krótkim czasie Tom miał podwójnie przejebanie, teraz na niego wrzeszczeli na niego Liz i Tord. Postanowiłam uciąć tą interesującą wymianę ( jednostronną...) zdań i rozłączyłam się z Liz. Aby uspokoić Torda musiałam się bardziej wysilić. Ruszyłam do pokoju Norwega i wzięłam pierwszy lepszy tomik hentai i rzuciłam do (w) niego.
- Koniec tematu- Mam nadzieje, że moje rozwiązanie zapewni mi trochę spokoju. I miałam rację. Mimo, że w pokoju zaczęła się zupełnie nowa dyskusja to ja dostałam SMS'a od brata białowłosej Polki.
Alex: Co zrobiłaś mojej siostrze? Przyszła do mnie wściekła i zaczęła tłumaczyć różnice pomiędzy chińską bajką, a anime.
Nie chciało mi się odpisywać, więc po prostu zignorowałam tą wiadomość. Alex jest bystry, domyśli się o co poszło. A raczej znając Liz to mu na siłę opowie... Postanowiłam dodać swoje trzy grosze do rozmowy.
Jakimś cudem rozmowa zeszła na temat godny doktoratu lub magisterki. Dlaczego lustro pokazuje odbicie lustrzane... Ciekawe kto zaczął ten temat... (*Kaszel*Matt *Kaszel*)
Wieczorem postanowiłam pożegnać się z przyjaciółmi i wróciłam do domu. Muszę trochę posprzątać. Mam przeczucie, że niedługo stanie się coś... Pewnie to przez przyjazd Liz. Nie mogę się tego doczekać!
~-~-~-~-
No... Rozdział moim zdaniem średni, ale jest. Dodatkowo w pewnie jutro (lub coś koło tego) pojawi się świąteczny specjał.
CZYTASZ
W czerwony ci do twarzy
FanficJestem pewna, że w dzieciństwie miałaś pełno przyjaciół. Nie? Tak jak Hel. Zawsze wszystkie dzieci się z niej śmiały. Dziewczynka miała tylko jednego przyjaciela. Takiego samego "dziwaka" jak ona sama. Razem byli nie do powstrzymania, a zawsze byli...