Postać odwróciła się i ukazał mi się nie kto inny jak Rose. Przemoknieta I przemarznieta. Zaprosiła ją do środka i powiedziałam rodzicom o jej przybyciu. Podałam jej kubek z ciepłą herbatą, i zabrałam lodowatej ubrania. Poszłam z nią do swojego pokoju i podałam jej swierze ubrania. Zawsze na wszelki wypadek, z racji że mieszkam blisko szkoły, Rose i alya trzymały u mnie po jednej parze swoich ubrań. No co? Zawsze trzeba być przygotowanym.
Kiedy dziewczyna się ogrzala zadzwoniła do swoich rodziców, ci powiedzieli jej, że będą na nią czekać pod piekarnią za 20 minut.
-Rose, Czy może mogliby twoi rodzice podwieźć mnie po drodze? Nie chce sprawiać kłopotu..-Luka powiedział cicho do dziewczyny jakby nie chciał by moi rodzice to usłyszeli.
-Jasne! Nie ma problemu!-Rose powiedziała dość głośno na co moi rodzice zwrócili uwagę. - napewno znajdzie się jedno miejsce w samochodzie i dla Ciebie.
Tata spojrzał się na Mamę z lekkim zakłopotaniem, chyba miał wrażenie, że nieugościł Luki prawidłowo. Posłałam mamie lekki uśmiech na co ona poklepała mojego tatę po ramieniu.
-Tak więc, Luka. Jesteś pewien, że chcesz już wracać?-popatrzył na chłopaka a on tylko powiedział że nie chce robić problemów.-------------------
Luka i Rose pojechali jakąś godzinę temu. Wiedziałam, że znam go w sumie jeden dzień ale czułam, że coś jest z nim nie tak...
Leżę na łóżku i patrzę w zaśnieżone wejście na balkon. Zazwyczaj O tej godzinie byłoby ono już przejrzyste, A to dlatego że pewien dachowiec przychodził tu co noc. Przymknęłam oczy i usłyszałam dźwięk otwieranego okna, a następnie powiew zimnego powietrza. Prędko unioslam się i zobaczyłam nad sobą ubranego w strój przypominający skórę węża chłopaka O niebiesko, turkusowych włosach. Od czasu kiedy oddałam mistrzowi fu Miraculum myślałam że już nie będę miała z nim styczności. A tu taka niespodzianka...