10 . Nareszcie wrócił

19 1 0
                                    

Tam zauważyłam siedzącego na ławce James'a .

- Hej . Chciałem ci podziękować za wszystko co zrobiłaś . Nie wiem co by było gdyby nie ty.

- Spoczko . Nic wielkiego, przecież nie zrobiłam xd.

- A właśnie że zrobiłaś , bo uratowałaś mnie i Izy .
Ona była by już martwa, a teraz, staje się coraz to silniejsza i to dzięki tobie . Kiti !! My potrzebujemy cię . Ja cię potrzebuję.

- Wiem , ale nie mogę tu zostać .
Mam pomysł - wzięłam mazak który miałam w kieszeni w spodniach i narysowałam sobie na skórze swoją własną runę .

- To jest stworzona przeze mnie runa . Sądzę że działa . Kiedy będziesz ją miał ,i będziesz potrzebował pomocy to zjawię się. Można ją uaktywnić za pomocą steli lub czyjąś abo swoją krwią, w żaden inny sposób.

- Okej . Będę pamiętał .

- Mogę ją narysować tylko ja . Dam ją także : Izy, Saimonowi, Alcowi i Clary .

Nagle zaczął wibrować mi telefon. To był Damon .

- Hello Kiti . Jesteś gotowa na totalną masakrę ? Moi ludzie będą czekać na was w czarnym lesie o godzinie 16 . Lepiej przygotuj się .

- Dobrze . To do zobaczenia o 16.00- i rozłączyłam się . James spojrzał na mnie pytająco .

- Kto to dzwonił ?

- Mój chłopak , a co ?

- Ty masz chłopaka ?

- Tak . Poco ci te informacje ?

- Chce go poznać , po wydaje mi się że on nie jest ciebie wart .

- Co ty pleciesz . Oczywiście że jest . Podobne wyglądamy i mamy podobne charaktery . Jeśli masz coś do niego to do mnie również. A uwierz mi ! On jest silniejszy od ciebie i od reszty .

- Dobra . Niech ci będzie , ale ja i tak wiem swoje .

Wnerwiła mnie ta rozmowa. Zastanawiało mnie dlaczego tak uważa i co się za tym kryje .
Poszliśmy na obiad a następnie jak obiecałam zabrałam wszystkich do tego lasu na spotkanie.
W tedy go ponownie ujrzałam . Był tak samo przystojny jak ostatnim razem .

- Panie i Panowie przedstawiam wam moich przyjaciół i znajomych którzy mogą pomóc nam w walce z Valentinem .
Były wszyscy których znam , a nawet Damon przekonał Klausa i ich braci i też hybrydy .Mój chłopak faktycznie się spisał .
Podziękowałam mu długim pocałunkiem i przywitałam się z resztą ekipy .
Tęskniłam za wami - mówiłam .

Rozpaliliśmy w tym lesie odnisko . Izy , Clary , Rebeca poszli po jedzenie .
Ja z Damonem na chwilę oddaliliśmy się od grupy .

- Wiesz.. Bardzo mi brakowało ciebie . Kiedy dowiedziałem się od Bony że prawdopodobnie nie żyjesz , to nie mogłem w to uwierzyć . Nie dacierało to do mnie . Naprawdę było mi Cieszko . Ale teraz nareszcie cię znalazłem .

- Tak Damon , jak też się cieszę . Fajnie że nie straciłeś we mnie wiary .
Wtedy wzięłam jego rękę i narysowałam na niej moją runę .

- Co ty robisz ? Co to za znaczek ?

- To runa . Dzięki niej nie będziesz ranny , nie będziesz cierpiał . Za pomocą tego możesz mnie wezwać .
Już prawie wszyscy to mają . W czasie wojny , przyda się to wam .

Nagle za krzaków wyszedł piany James i pierwsze co zrobił to podszedł i z całej siły uderzył Damona .Aż się krew polała . Byłam trochę przerażona bo nie wiedziałam o co się biją .

- Nie zasługujesz na nią . Ona jest za dobra dla ciebie . Przyznaj , że jej nie kochasz , że jest dla ciebie nikim .

- Przyznaje że jesteś debilem , który po pianemu chce rozbić czyjś związek . Wiesz co się z takimi dzieje ?

James zrobił lekceważącą minę ,a Damon w bił swoje kły w jego szyję .
W mgnieniu oka stracił dużo krwi , i chyba dzięki mnie przeżył ten atak .

- Damon!! Przestań , słyszysz ? .
Nie możesz tak robić . Jutro idziemy na woje . Chyba nie chcesz żeby przed walką Jams wykrwawił się na śmierć ?

- Mam to gdzieś . Jak dla mnie, to on może wcale nie brać w tym udziału .

Uciekinierka ( cz2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz