Był ciepły, czwartkowy wieczór. Środek wiosny.
Uczniowie miejskiego liceum spędzali go z przyjaciółmi zagłębiając się w najbardziej zawiłe uliczki Rotville w beztroskiej atmosferze. Wyjątek stanowił siedemnastoletni Alan, który już od dłuższego czasu zmagał się z własnymi demonami, które budziły go w nocy i przeszkadzały w ciągu dnia. Dzisiejszy wieczór okazał się przełomowy w walce z nimi, ponieważ tym razem postanowił, że posłucha cichego głosu, który szeptał mu coś z tyłu głowy dając nadzieję na wygraną.
Wstał i przeszedł do gabinetu ojca, który wyjechał w kilkudniową delegację. Upewnił się, że jego kroki nie obudziły śpiącej w sypialni matki i rozpoczął poszukiwania. Doskonale wiedział czego oczekuje od niego jego własny, niewidzialny mentor. Trzymając w dłoni mały kluczyk rozejrzał się wokół siebie jeszcze raz żeby rozgonić uciążliwe wątpliwości i otworzył skrzynię, której według ojca nigdy nie miał otwierać sam. Wyciągnął z niej paczkę papierosów, która czekała aż nałóg głowy rodziny do niej wróci i bez zastanowienia, ignorując pośpieszający go głos odpalił jednego i zaciągnął się, co miało mu dodać pewności siebie. Wrócił do drewnianego pudła, z którego wyciągnął to, po co przyszedł i zamknął je z nieumyślnym trzaskiem. Wybiegł z zagraconego gabinetu i uspokojony cichym pochrapywaniem matki zniknął w czterech ścianach swojego pokoju. Wyrzucił wypalonego peta przez okno i wpakował do plecaka błyszczący karabin ojca.
- Bardzo dobrze, w końcu wszystkim pokażesz na co cię stać. Już nikt nie będzie lepszy od ciebie. - Powtarzał cichy głosik.
W końcu nadszedł dzień, w którym koszmar siedemnastolatka z Rotville miał się skończyć. Wszystko szło zgodnie z planem cichego głosu w jego głowie. Obudził się przed świtem i wyszedł z domu razem z pierwszymi promieniami słońca przebijającymi się przez zielone liście drzew. Poruszał się bardzo swobodnie, czasem nawet podskakując z niewielkim uśmiechem na ustach. Sprawiał wrażenie człowieka, którego nigdy nie dosięgnęły problemy, co w rzeczywistości mijało się z prawdą. Od dawna czuł w sercu niepokój. Każdy dzień był walką ze wszystkim i wszystkimi wokół. W szkole wyśmiewano jego przydługie, blond loki, niski wzrost i rozciągnięte swetry, z którymi nie rozstawał się nawet w upalne dni. Miał dosyć idealnych dzieciaków z jego szkoły. Ich zawsze starannie dobranych ubrań i idealnych fryzur. Nie rozumiał dlaczego musiał wysłuchiwać wiecznych wrzasków i trzasków, dlaczego tak rzadko widywał ojca i za co słyszał te wszystkie obelgi wypowiadane przez jego matkę. Chciał mieć taką rodzinę jak jego perfekcyjni rówieśnicy. Bijąc się tak z myślami i nie dając tego po sobie poznać dotarł na szkolne boisko i schował się pod trybunami. Wyczekując pierwszego dzwonka odpalił drugiego w swoim życiu papierosa, który dodał mu odwagi.
- Już za chwilę wszystko będzie takie jakie powinno być, w końcu każdy będzie miał do ciebie należyty szacunek - odezwał się w jego głowie głos, będący powodem wszystkich jego czynów.
Kiedy znajomy wszystkim uczniom dźwięk rozległ się po szkole i podległym jej terenom, Alan przełożył broń z plecaka pod swój sweter i wbiegł do szkoły za swoimi rówieśnikami. Stanął pod ścianą, uderzony przez emocje. Gdzieś między determinacja i gniewem przemknęło zwątpienie, jednak było już za późno. Celował w tłum kolorowych plecaków i naciskał spust uwalniając śmiercionośne pociski.
Tamtego dnia życie straciło czternaście młodych osób, w tym sam Alan, który obudził się z dziwnego transu i zrozumiawszy co zrobił, popełnił samobójstwo przegrywając równocześnie walkę, której bohaterem miał się stać. Historia miasteczka została oblana krwią niewinnych nastolatków, którzy do dziś są wspominani przez szkołę jako "ofiary feralnego piątku". Ich imionami nazywane są kolejne programy mające na celu zwalczanie przemocy psychicznej i fizycznej wśród młodzieży, mające zapobiegać podobnym wydarzeniom... Ale czy będą w stanie skutecznie pozbywać się demonów atakujących kolejne, młode pokolenia? Czy piątek 13- go już się nie powtórzy?

YOU ARE READING
Piątek 13-go
Teen Fiction"All the other kids with the pumped up kicks You'd better run, better run, out run my gun" czyli króciutkie opowiadanie inspirowane piosenką "Pumped up kicks". Enjoy :))