11. Decydująca walka

24 1 0
                                    

Na szczęście Damon posłuchał się mnie i zostawił James'a w spokoju . Mało brakowało a by go zabił. W samą porę zjawili się też Avengersi .

- Część Kati . Co tam u ciebie słychać ? To twoi nowi koledzy ?

- Hej Tony . Zmieniłeś się . Postarzałeś się trochę .

- Taa. Za szybko ten czas leci . A ty też urosłaś, wypiękniałaś.

- Cieszę się że was widzę . Pomożecie nam w walce z Valentinem.
Po naszej uczcie zaczęliśmy formować szyki .
Tony dowodził grupą Avengersów , Damon z Klausem - wszystkimi wampirami , Luke - wilkołakami , James - nocnymi łowcami , Magnus - czarownicami i podróżnikami , a ja miałam demony , ale oprócz tego , miałam też bronić wszystkich uczestników .

Okej . Byliśmy już gotowi do walki . Rozbiliśmy namioty i cierpliwie czekaliśmy na tę jutro .
Damon przyszedł do mnie i oblał mnie w pasie.

- Kati .?? Co ciqę łączy z Jame' sen

- Nic  . Jesteśmy tylko przyjaciółmi . Od pewnego momentu dziwnie zaczął się zachowywać .

- Tak też myślałem. Widziałem jego sen i to ty w nim byłaś.

- Wiedz, że cię kocham, ale jeśli mnie zdradzisz lub odejdziesz bez wyjaśnienia to zabije drania i nigdy robię tego nie wybaczę.

- Nigdy cię nie opuszczę . Nie tym razem .

Wtedy Damon namiętnie mnie  pocałował . Tą noc , być może ostatnią spędziłam z nim w namiocie . Byliśmy tylko my .

Następnego dnia , dokładnie o 2 ja z Damonem poszliśmy na polowanie .
O 3 kiedy , wszyscy już wstali , poszliśmy na ustalone przez Valentaina miejsce. Zaczęliśmy się przygotowywać . Ustawiliśmy się w szeregach . Ja z moją ekipą byłam na początku po mojej prawej stali Damon z Klausem z grupą wampirów i Magnus z drużyną, a po mojej lewej Avengersi  i  nocni łowcy, a przed nami jeszcze stali wilkołaki .
Za piętnaście 5 .Zauważyliśmy już zbliżające się wojsko . Wszyscy się baliśmy .

Nastała głucha cisza . Słychać było tylko oddech i bicie serca .
Ujrzałam w Valentainie iskrę strachu . Czyli że jednak się wystarczył trochę . To znaczyłoby że jest dla nas jeszcze nadzieja .
Rozłożyłam swe czarne skrzydła i razem z Damonem i James'em i Clary podeszłam na środek pola , to samo zrobił Valentine i 5 osób za nim.

-Przyznam szczerze że jestem zaskoczony taką liczbą osób u was . Wiecie? My naprawdę nie musimy walczyć . Naprawdę chcecie aby zginęli wasi przyjaciele . Możecie po prostu się poddać .

- Nigdy .

Wtem wszyscy jak na rozkaz rzucili się do ataku . Wszyscy nasi mordowali kogo tylko popadnie . Tak samo ja. Jednak miałam też chrapkę na Valentine ,więc starałam się oszczedzałam siły. Spokojne i ciche miejsce czy też plac przybrało formę pala bitwy.

Wszędzie było widać tylko zwłoki i krew . To było naprawdę straszne. Ja , James i Clary szukaliśmy w tym morzu potworów Valentine . Nie było go tam . Zwiał z pola bitwy.

-A to tchórz. Pomyślałam sobie że musi być gdzieś niedaleko więc wzięłam ich za kołnierz i poszybowałam w górę . Kiedy go zauważyliśmy , Clary wyciągnęła miecz i rzucając , trafiła prosto w plecy swego ojca . Niestety nawet z wbitym mieczem Valentine jeszcze żył i nie poddawał się tak łatwo . Stworzył dla siebie portal i chciał przez niego przejść , kiedy ja rzucałąc na siano Clary i James'a w szybkim tempie zfrunełam do niego i wyrwałam mu serce z piersi .
To był już koniec walki . Najbardziej nieobliczalny przestępca i kłamcą już nie żył.
Co więcej , wszystkie jego demony i stwory nagle zniknęły .

Uciekinierka ( cz2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz