No to tak.. długo mnie nie było, ale wróciłam :)
Moje życie ostatnimi czasy wygląda całkiem ciekawie, jeżeli można to tak nazwać.. Na temat szkoły się nie wypowiadam, bo nie ukrywam, że nie jest dobrze.. Natomiast sytuacja z moim crushem się delikatnie zmieniła..Był to dzień, kiedy do naszej szkoły przyjechali ludzie z innych krajów (taki jakby program wymiany). Mieliśmy wtedy apel. Siedziałam z przyjaciółmi na ostatniej ławce, lecz musiałam skoczyć szybko do łazienki. Myśli na jego temat krążyły mi w głowie tamtego dnia od samego rana, to było jak jakieś przeczucie, mimo że był to okres, kiedy w końcu o nim zapominałam. Gdy wróciłam na halę zauważyłam znajomą postać, która siedziała na moim miejscu.. To był on.. Jak zwykle ubrany na czarno, czarne roztrzepane włosy i ten trupi wyraz twarzy.. Na początku się zestresowałam, lecz później stwierdziłam, że nie ma czym się denerwować i że lepiej podejść do tego na luzie. Dziękuję moim kochanym koleżkom z klasy za to, że mogłam usiąść bliżej niego. Przez mniej więcej pół apelu wymieniliśmy się spojrzeniami, jakimś małym uśmiechem czy po prostu któreś z nas patrzyło się na siebie udając, że tego nie robi. Kiedy poprosiłam moją koleżankę o pilniczek, spojrzał się na mnie, a jak jej go dodawałam nie mogłam sięgnąć i w tym momencie on wziął go z mojej ręki i jej podał.. niby głupia i całkowicie normalna sytuacja, ale jednak kiedy uczestniczy w niej twój crush, to perspektywa się trochę zmienia. No i od tego się zaczęło.. Zaczęliśmy rozmawiać, śmiać się z tak różnych rzeczy, że głowa mała... patrzyliśmy sobie w oczy no i ten jego uśmiech. Serce waliło jak nigdy.. W sumie nadal gdy o tym myślę to w moim brzuchu czuje, tak jakby miłe mrowienie.
Od tamtej pory witamy się ze sobą (raczej to on wita się pierwszy I się uśmiecha.. boże ja chyba kiedyś normalnie zejdę na zawał) i często na siebie patrzymy.. Tylko szkoda, że tak na prawdę nie rozmawiamy ze sobą i to mnie trochę dołuje :/
Sylwestra spędziłam z przyjaciółkami i dobrze się bawiłam, ale nadal myślałam o nim.. chciałam go wtedy przytulić i takie tam (W sumie to nadal chcę)..
Wysłałam mu wtedy snapa i odczytał (A to się często nie zdarza)Potem zauważyłam, że moja koleżanka, która najpierw do niego zarywała jest w związku z jego przyjacielem.. A oni przestali rozmawiać.. Poczułam lekką ulgę, ale to nie było to..
No i teraz już nic nie ma.. przestał się witać, machać.. mimo że nadal mi się przygląda. Nie wiem co mam myśleć..
Dzisiaj dowiedziałam się, że chyba pogodził się że swoim przyjacielem. To w sumie dobrze :) Ale..
Mam od jakiegoś czasu doła.. Nie chce mi się żyć.. za dużo problemów, myśli... wszystko mnie przytłacza, a jego obecność to już za dużo.. To mnie tylko boli.. świadomość, że nic się więcej nie wydarzy :/
Chciałabym już o nim zapomnieć.. po prostu przestać myśleć, bo to co czuje przestało mnie już bawić czy dawać jakieś pozytywne emocje.. Teraz czuje tylko ciężar, smutek, przygnębienie i wiele innych negatywnych emocji.. tylko.. żebym jeszcze wiedziała jak to zmienić.
Ludzie mówią, że trzeba myśleć pozytywnie nie ważne co dzieje się w naszym życiu.. Mam nadzieję, że w końcu zacznę patrzeć na świat nie przez czarno białe okulary, lecz przez tęczowe albo jakieś kolorowe z dodatkiem brokatu ahaha:)Wiem wiem hahah
Obiecuje, że będę tu częściej :)Do następnego ;)