18.

635 46 50
                                    

*Sprawdź, czy przeczytałeś/ aś poprzedni rozdział*

- Kicia, ale jestem pewny!

- Czyżby? - Podniosłem brew.

Bo to wcale nie tak, że od godziny jęczał mi nad uchem, próbując dobrać się do mojego idealnego ciała.

- No tak! Ostatnia randka, na której byliśmy, miała miejsce wczoraj!

- No dobrze. - Przyznałem w końcu. - A myślałem, że jesteś kretynem.

Spojrzał na mnie dziwnie, tylko po to, aby za chwilę pocałować mnie czule.

- Pamiętam nasze randki.

- Wszystkie?

- No nie. - Podrapał się w czoło. - Przez te nasze wszystkie lata...

- Ile ich jest?

Zamyślił się. Ale dość szybko zaczął liczyć.

- Zaczęliśmy spotykać się w maju... - Potwierdziłem. - Trzy i pół roku czekałeś na moje drugie oświadczyny...

- Boże. - Przypomniałem sobie. - Pamiętasz to?

- Jak obciągnąłeś mi ręką, nic sobie nie robiąc z obecności naszych przyjaciół?

- Nie to! - Zboczeniec.

- Moje pierwsze oświadczyny? Których nie przyjąłeś?

Skinąłem głową. W końcu Yeol nie miał dla mnie pierścionka, nie?

- Ale mogliśmy trochę później zrobić ślub. - Mruknąłem, przytulając go. - A tak... Miesiąc po tym, jak się zgodziłem...

- Planowałem to od dłuższego czasu. - Zaśmiał się. - Twoja zgoda była pewna.

Uderzyłem go w czoło. Mam męża kretyna.

- To nie moja wina, że upiłeś się na pierwszym weselu Kyungsoo i Jongina i mi to powiedziałeś!

- Co powiedziałem?

- Jak to było? "A gdzie mój pierścionek, Channie? Długo mam czekać?".

- Nie powiedziałem tak.

- Skąd wiesz?

- Bo pamiętam. - Przyznałem się ze wstydem. - Powiedziałem...

- "Tatusiu, jesteś cudowny. Po ślubie też będziesz mnie tak pieprzył, Yeollie?".

- Nie przypominaj mi. - To takie krępujące.

- Przynajmniej wiedziałem, że tego chcesz.

- I dlatego oświadczyłeś mi się chwilę po tym, jak przestaliśmy uprawiać seks?

- Głównie. - Zaśmiał się.

Cicho westchnąłem, a Yeol kontynuował liczenie.

- Jesteśmy razem od szesnastu lat?!

- Szesnaście i trochę więcej niż pół. - Chcąc być tak dokładnym. - Zaskoczony?

- I ty dalej mnie podniecasz?!

Fuknąłem obrażony. Jak on śmie?

- No żartuję. - Przytulił się do moich pleców, ugniatając mi pośladki. - Kicia, nie gniewaj się.

- Jesteś okropny.

- A ty taki seksowny.

- Nie przekupisz mnie.

- Nawet tym? - Nie wiedziałem czym, dlatego odwróciłem się do niego.

Błąd.

Leżałem teraz pod moim mężem, który z dziwnym uśmiechem przytrzymywał moje ręce.

- Zaboli.

Nie musiałem o nic pytać. Już po chwili czułem całą jego męskość między moimi pośladkami.

Bolało, ale usta Yeola skutecznie odwracały moją uwagę. Jeszcze te jego łapki, sunące opuszkami palców po moich sutkach...

A wiedziałem, że powinienem ubrać się po kąpieli. Wiedziałem.

Co nie znaczy, że żałuję tego, co mój mąż teraz ze mną robi. Bo naprawdę jestem zadowolony.

MASZ CHŁOPAKA?! 7: MAMA, RATUJ! chanbaek; hunhanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz