Rozdział 8 Nieoczekiwany zwrot akcji

62 3 0
                                    

Pov Ellie
Stałam jak ten słup soli. Dokładnie tak samo, jak reszta zebranych osób. Ktoś zdążył wyłączyć muzykę. Od razu po tym jak Chris rzucił się, żeby rozdzielić walczących zaciekle Adama i Nate'a, brat Vialle uderzył go w twarz... Pięść Adama na twarzy Chrisa, potem odskakująca głowa bruneta, zaskoczenie na twarzy blondyna, Chris upadający na płytki. Wszędzie jego krew. Po całym zdarzeniu Alex wszedł do domu, Adam siedział na trawie, ciężko dysząc. Vialle w końcu wkroczyła do akcji i podbiegła do swojego brata. Zaczęła na niego krzyczeć. Na Nate'a również.

Nie mogłam ukryć mojego strachu, malującego się na mojej twarzy. Patrzyłam rozszerzonymi oczami na Chrisa. Wydawało mi się, że trwało to całą wieczność. W rzeczywistości było to zaledwie parę sekund. Potem Dan podszedł do mnie szybkim krokiem i powiedział tylko:
- Zajmij się Chrisem.
I pobiegł za Alexem.

Otrząsnęłam się z amoku i podbiegłam do Chrisa. Nie martwiłam się o moją sukienkę czy buty. Uklęknęłam obok chłopaka. Spojrzał na mnie z bólem w oczach. Trzymał się za nos. Przez palce Chrisa przeciekała krew. To jeszcze nie było najgorsze. Z jego głowy leciało jej o wiele więcej. Boże. Adam na prawdę mocno mu przywalił. Dopiero co go poznałam, a już coś mu się stało.
Tłumek gapiów ustawił się po naszej prawej i lewej stronie.
- Co się gapicie?!- krzyknęłam wkurzona
Zamiast pomóc czy cokolwiek zrobić, to tylko stoją.
W końcu jeden chłopak podszedł do nas i pomógł podnieść Chrisa. Sam brunet ledwo trzymał się na nogach. Z chłopakiem po jednej stronie i mną po drugiej jakoś udało nam się go donieść do łazienki na piętrze. Usadowiliśmy go na podłodze przy ścianie, żeby w razie czego nie spadł z dużej wysokości.
- Dzięki- powiedziałam do chłopaka, który pomógł mi z Chrisem.- Już dam sobie radę sama.
- Na pewno?- zapytał
- Tak.
Nagle drzwi się otworzyły i wparowała Clara z mojej klasy.
- Zadzwonię po karetkę, jeśli trzeba- zaproponowała.
- Dzięki- odparłam.
- Nie- zaprotestował słabym głosem Chris.
Clara spojrzała na niego pytającym wzrokiem.
- Jesteś pewny?- zapytała- To raczej są poważne...
- Nie potrzeba- wszedł jej w słowo.
- Dzięki za pomoc, możecie iść.
Oboje wyszli z łazienki.

Chris pochylił głowę do przodu i włożył ją między kolana. Ja wstałam z podłogi i poszłam po apteczkę, która była schowana w jednej z szafek. Wzięłam z niej parę niezbędnych rzeczy takich jak woda utleniona i plastry i położyłam je obok Chrisa. Podałam mu chusteczkę, żeby wydmuchał nos. Następnie namoczyłam gazę zimną wodą i położyłam mu ją na karku. Polałam wacik wodą utlenioną i zaczęłam powoli czyścić ranę z tyłu jego głowy. Musiałam sobie zapewnić do niej dostęp, więc odgarnęłam jego włosy z tego miejsca. Były takie miękkie w dotyku... Stop. Musiałam się skupić na czymś ważniejszym. Kiedy pierwszy raz dotknęłam wacikiem rany, Chris syknął. Przy kolejnych razach był cicho. Widziałam jednak jego zaciśniętą szczękę i naprężone mięśnie. Co jakiś czas zmieniałam mu okład na karku. Postanowiłam, że resztą obrażeń zajmę się później. Po paru minutach Chris zdjął gazę z karku i podniósł głowę. Uważnie zeskanowałam jego twarz. Rozcięta warga, łuk brwiowy i siniak na policzku. Na szczęście chyba udało się zatamować krwawienie z nosa.
- Już jest okej?- zapytałam
- Wygląda na to, że tak- powiedział.
Wzięłam z jego ręki gazę i położyłam na umywalce. Zamierzałam zająć się resztą obrażeń.

Kiedy się odwróciłam, zobaczyłam, że Chris już sam bierze do ręki wodę utlenioną.
- Ja to zrobię- wyparowałam.
Po co to mówiłam. Mogłam pozwolić mu samemu siebie opatrzeć. Dałby radę.
Chris uśmiechnął się półgębkiem i podał mi buteleczkę. Zaczęłam od zabandażowania mu głowy.
- Przykro mi, ale to jest koniecznie- powiedziałam.
- Rób co musisz- odparł.
Kiedy skończyłam, nalałam na wacik wody i zaczęłam oczyszczać łuk brwiowy. Oczy Chrisa cały czas obserwowały moją twarz. Nie czułam się z tym komfortowo.
- Czemu się tak patrzysz?- zapytałam
- Nie mogę? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
I nie wiedziałam czemu, ale chyba się zarumieniłam.
- Możesz- powiedziałam cicho.
Kiedy zakleiłam plastrem ranę, którą czyściłam, przeszłam do tych na ustach.
To było bardziej krępujące niż myślałam. Chris chyba to zauważył, bo uśmiechnął się cwanie.
- Nie ruszaj ustami- zbeształam go.
- Nic nie mówię- powiedział.
Westchnęłam, a on sie zaśmiał.
Dokończyłam czyścić jego rany. Posmarowałam jego policzek, na którym widniał już siniak. Po skończonej pracy, jeszcze raz dokładnie zmierzyłam jego twarz wzrokiem.
- Chyba niczego nie pominęłam- powiedziałam i wstałam z podłogi zabierając wszystkie rzeczy. Pochowałam je do apteczki.
- Dziękuję- usłyszałam za moimi plecami.
- Nie ma za co- odparłam.
Chris wstał z podłogi. Zaniósł się śmiechem.
- Z czego się śmiejesz?- zapytałam, odwracając się
- Wyglądam trochę jak mumia- powiedział, patrząc na swoje odbicie w lustrze.
Jak przystojna mumia. Mentalnie uderzyłam się w czoło. Może ja też upadłam na głowę i tego nie pamiętałam?
Spojrzałam na jego poplamione krwią ubrania.
- Chcesz coś na przebranie?- zapytałam- Mogę coś załatwić od Dana.
- Nie trzeba- powiedział.- Mam blisko dom. Pójdę zmienić ubrania.
- W takim razie... Chyba powinniśmy już iść- powiedziałam.
- Wiem, że jesteś zawiedziona, że nie zobaczysz tego- wskazał ręką na swoje ciało.- Może następnym razem.
Mrugnął do mnie i wyszedł z łazienki.
- Chris!- krzyknęłam za nim z oburzeniem.
Zza drzwi usłyszałam śmiech. Co za pewny siebie głupek.
Jeszcze chwilę stałam w łazience, po czym westchnęłam i udałam się w ślady Chrisa.

Naznaczeni: WidzącaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz