Dzień 7

14 1 0
                                    

Wczoraj był dzień na odwrót. Powstała nowa szkoła. W sensie miał powstać. Tak naprawdę został wybudowany salon kosmetyczny, bo kobiety postanowiły, że mają dość swoich dzieci i męży i walą te budowę szkół i wybudowały w końcu coś dla siebie. Cały dzień toczył się wokół właśnie tego salonu kosmetycznego. Godziny otwarcia były proste bo w Nienormalnowie nie istniało coś takiego jak dni tygodnia czyli poniedziałek, wtorek, środa, czwartek, piątek, sobota, niedziela. Po prostu istniał dzień i noc. Dany czas od wschodu do zachodu słońca i od wschodu do zachodu księżyca. Mieszkańcy mają kalendarze, ale inne. Znajduje się tylko na nim data, który jest dzień i który z kolei to dzień w roku, np.: 320 dzień roku. Więc godziny otwarcia salonu były takie same każdego dnia, były takie : 09.00 - 19.00. Dzisiejszego dnia już od godziny 7 przed salonem stało kilkanaście osób. O godzinie 08.30 były tam nuż tłumy. Po prostu wszyscy. Obojętnie od płci. Dochodziła godzina 09.00 przed budynkiem pojawiła się dziwna kobieta o blond włosach. To była ta sama kobieta co w żabce i co odsłaniała salon i co krzyczała na ulicy. Kobieta weszła do środka, odłożyła kurtkę, zrobiła sobie kawę i stanęła za drzwiami w budynku. Spojrzała się na tłumu w którym widziała tylko grube hajsy i stałych klientów. Równo o 09.00 obróciła tabliczkę z napisem open. Tłum zaczął napierać na drzwi i wdzierać się do środka. Ale kobieta była opanowana. Spokojnie usiadła przy swoim biurku i dała tylko cynk do manikiurzystek, że mają się przygotować.
- Dzień Boberek! - Usiadła pierwsza osoba zaraz przed blondynką, była to dziwna kobieta o ciemnych włosach. - Ja proszę sweterek w kolorach tęczy. Tu i tu i tu. - Powiedziała i pokazał a. - W sumie to wszędzie. - Dodała. - O to ty! Jak dawno cie nie widziałam! - Ciemnowłosa kobieta spojrzała na blondynkę.
- Ty! Cześć! - Dopiero teraz zorientowała się kto przed nią siedzi. - Musimy umówić się na kawę albo coś!
- Oczywiście. Tylko najpierw paznokcie.
- Tyle, że to nie do mnie, tylko tam. - Wskazała na manikiurzystkę przy fotelu po drugiej stronie salonu. - Idź! - Krzyknęła
- Okej to pa! - Pobiegła i o mało nie pogubiła nóg.
- Nie wiedziałam że wróciła już z wyprawy na koniec tęczy. Może mi coś kupiła. Chyba jest tam jakiś sklep z pamiątkami. - Jasnowłosa kobieta powiedziała sama do siebie.

Reszta dnia toczyła się w salonie. Na ulicy nikogo nie było, no tylko było widać kolejkę jaka wychodziła z salonu. Wszyscy tam stali i chcieli zrobić sobie nowe piękne paznokcie. Były na prawdę różne. Niektórzy chcieli proste jednokolorowe, cieliste, na migdałka, okrągłe a inni chcieli wypasione. Chcieli takie co kosztowały więcej niż Fiat500. Diamenciki Swarowskiego, tipsy długie na 10cm i takie, że głowa siada. W sumie to w mieście były trzy osoby które nie przejmowały się nowym salonem kosmetycznym. Był to Harry Potter, Gumball i ich jednorożec. Ta dwójka była sobie pisana, całe dnie spędzają ze sobą. Jeżdżą na jednorożcu i cieszą się swoją bliskością i co najważniejsze nie ukrywają swojego związku. Całe Nienormalnowo już o nich plotkuje, sąsiedzi mówią jaka to z nich śmieszna para, jacy to oni są dziwni a niektórzy mówili, że są po****ni i spalić ich. Komentarze były różne. Ale oni nie przejmowali się tym i nadal publicznie ukazywali swą miłość.

Było tyle chętnych do salonu, że przedłużyli jego otwarcie i salon pracował do 23, potem wszyscy rozeszli się do domów i spokojnie poszli spać co było dość nienormalne. Jakże piękny koniec dnia.

 ¿Nie normalnie nienormalne? ✏Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora