{14} All I want for christmas is you

2.9K 220 19
                                    

Obudziłam się na kanapie w salonie Slytherinu. Początkowo byłam zdezorientowana i nie wiedziałam co tu robię, ale przypomniałam sobie miniony wieczór. Przeciągnęłam się i szeroko uśmiechnęłam.
- O hej, już wstałaś. - powitał mnie Draco. Usiadł obok mnie i wręczył kubek herbaty.
Podniosłam się do pozycji siedzącej, przecierając zaspaną twarz.
- Dzięki dzięki. - wzięłam od niego kubek i napiłam się. - Tak to ja mogę się budzić codziennie. - zaśmiałam się. - Co dziś robimy?
- W pewnym sensie mam plan. - powiedział tajemniczo. - Ale na razie to tajemnica, później się dowiesz. To będzie taka druga część prezentu.
- Prezentu? - zapytałam zdezorientowana.
- Świątecznego. - zaśmiał się. - Nie mów, że zapomniałaś. - dodał przez śmiech.
A więc dziś jest 24 grudnia, no tak.
- Okej, nic nie mówię. - mruknęłam zdewastowana swoim roztargnieniem.
Blondyn wstał i po chwili wrócił z niewielką paczuszką.
- Wesołych świąt Vivian. - uśmiechnął się podając mi pakunek.
Wzięłam go i ostrożnie odwinęłam.
W środku było opakowanie czekoladek, ale nie zwykłych. Te były nadziane felix felicis, inaczej płynnym szczęściem.
- Chcesz mnie utuczyć czy co? - zażartowałam.
- Na Merlina, nie miałaś się tego dowiedzieć. - odparł ze śmiechem. - Pomyślałem, że ostatnio było ci ciężko przeze mnie, więc chciałem żebyś miała coś co poprawi ci nastrój w ciężkich chwilach, jak coś się stanie. - powiedział bawiąc się palcami.
- Dziękuje. - wstałam i uściskałam go mocno.
Nagle przypomniałam sobie o czymś.
- Ym Draco...
- Hm? - mruknął spoglądając mi w oczy.
- Bo ja nie mam nic dla ciebie...
Było mi strasznie głupio. On musiał wydać fortunę na te czekoladki, patrząc na to jak cenny jest felix felicis. A ja nic mu nie kupiłam. Brawo Vivian.
- Jak to nie? Już wczoraj dałaś mi swój prezent.
Popatrzyłam na niego pytająco.
- Dla mnie najwspanialszym prezentem było to, aby między nami było jak dawniej, żebyś nie była na mnie zła za tą akcję z Greengrass.
- Ale... - zaczęłam.
- Nie ma żadnego ale. - przerwał mi posyłając uśmiech. - Chodź już na śniadanie, bo umieram przez ciebie z głodu. Cudem będzie jeśli coś jeszcze zostało.
- Ale daj mi się chociaż ogarnąć, człowieku. - westchnęłam i udałam się do dormitorium.
Po szybkiej porannej rutynie wróciłam do Malfoya. Złapałam go pod ramię i wyszliśmy.

Wielka Sala wyglądała naprawdę wspaniale.
Na środku został jeden duży stół, cały zastawiony jedzeniem. Po bokach komnaty stały choinki oprószone śniegiem, każda inaczej ozdobiona. Sufit świecił milionami jasnych światełek, które nadawały całości magiczny klimat.
Przy stole siedział Newt z Daryą. Wzrok chłopaka od razu spoczął na Draconie.
- Vivian co on tu robi. - wycedził przez zęby podchodząc do nas.
- To nie tak jak myślisz. - zaczęłam.
- Oh doprawdy? Bo przecież wcale nie płakałaś mi w ramię kiedy ten pajac zabawiał się z pierwszą lepszą dziewczyną, bo nie umie utrzymać fiutka w spodniach. - oczy Newta płonęły gniewem.
- Newt, uspokój się. - próbowałam go uspokoić.
- Uspokój się?! - podniósł głos. - Nie wiem co on ci naopowiadał, ale to co zrobił ci wcześniej było okrutne! Tak się nie robi. Zostaw moją siostrę w spokoju, ty jebany dupku. - wykrzyczał.
Wzrok wszystkich był utkwiony w nas.
Spojrzałam na Dracona, który miał zaciśnięte pięści, a na jego czole pojawiła się pulsująca żyła.
- Newt, proszę cię. - wyszeptałam zdesperowana. - Wyjaśnię ci wszystko.
- Wiesz co? Myślałem, że jesteś mądrzejsza. - powiedział. - Zawiodłaś mnie.
Wyminął mnie i wyszedł z sali. Od razu za nim wybiegła Darya, rzucając mi pocieszający uśmiech.
- Jestem w dupie. - jęknęłam siadając i chowając twarz w dłonie.
- Przejdzie mu, zobaczysz. Będzie dobrze. - Draco objął mnie ramieniem.
- Nie wiem. Nigdy nie widziałam go aż tak wkurzonego. - wyznałam zrozpaczonym głosem.
- Staraj się o tym na razie nie myśleć. Są święta Vivian, powinno się być teraz szczęśliwym. - uścisnął mnie i zabrał się za jedzenie.

Cały ranek jak i popołudnie spędziłam z Draconem. Zagraliśmy dwie partie szachów czarodziei, zajadaliśmy się słodyczami przysłanymi przez Pansy oraz stoczyliśmy bitwę na śnieżki.
Jednak cały ten czas zamartwiałam się myślami o Newcie i jego wcześniejszym wybuchu złości.
- Chyba powinnam iść do niego... - pomyślałam na głos.
- Viv, daj mu czas. Niech się uspokoi, a potem to sobie wyjaśnicie. Nawet ja mogę pójść z tobą. - powiedział Draco upijając łyk kakao.
- Jak ja nie wytrzymam z wyrzutów sumienia. - mruknęłam.
- Rób jak uważasz. - wzruszył ramionami.
Wstałam i wyszłam z pokoju wspólnego.

Całą drogę układałam sobie w głowie co mu powiem.
Ćwiczyłam w myślach po raz kolejny moją przemowę, gdy zauważyłam Newta przechodzącego przez korytarz.
- Hej, możemy pogadać? - zatrzymałam go.
- Nie. - rzucił szorstko i mnie wyminął.
- Newt, proszę. - zatrzymałam go za rękaw szaty.
- Nie będę z tobą rozmawiać. Nie mam ochoty. Widać wyraźnie, po której stronie stanęłaś. - powiedział przeszywając mnie zawiedzionym wzrokiem.
- Jakiej stronie? O czym ty w ogóle mówisz?! - postawa Newta zaczęła mnie już serdecznie denerwować.
- Stronie Malfoyów. Mówiłem ci tyle razy, jacy oni są, ale ty jesteś tak tępa, że mnie nie słuchasz. Najpierw płaczesz przez niego, a potem rzucasz mu się w ramiona. - powiedział to z przerażającym spokojem. Cisza przed burzą?
- Nie ma żadnej strony. Wiem, co mówiłeś o nich. Jednak myślę, chyba, że jestem aż taką idiotką i to też jest głupie jak ja, że mam prawo zadawać się z kim chce. - zaczęłam podnosić głos.
- Ale...
- Nie ma tutaj żadnego 'ale', kurwa. Nie jestem już małym dzieckiem. Mogę podejmować własne decyzje, do jasnej cholery! - w tym momencie miałam gdzieś, że krzyczę na cały korytarz. - A jak zrobię coś źle, to to ja będę tego żałować, nie ty. Więc przestań się wpierdalać w moje życie.
- Nie każdy jest grzeczniutki i poukładany jak Darya. - zaczęłam, kiedy Newt chciał znowu coś powiedzieć. - Kocham Dracona, czy to ci się podoba czy nie. To decyzja moja i mojego serca. Nie zmienisz tego. - wykrzyczałam zaciskając powieki próbując blokować łzy, lejące się po moich policzkach.
Wyminęłam go bez słowa i ruszyłam z powrotem do lochów Slytherinu.

- Myślałem, że żartujesz. - powiedział na powitanie Draco, gdy weszłam do komnaty. - Hej, w porządku? - zapytał widząc mój stan.
- Nic nie jest w porządku. - oznajmiłam zanosząc się płaczem.
Malfoy podszedł do mnie i mocno przytulił do siebie.
- Ciii, już dobrze. Najgorsze masz za sobą. - szeptał, głaszcząc mnie po plecach.
Po kilkunastu minutach, gdy wylałam z siebie wszystkie łzy, odczepiłam się od chłopaka.
- Już mi lepiej, dzięki. - powiedziałam słabo się uśmiechając.
- Nie ma za co. To się robi już tradycją, że kiedy jedno spada w dół to drugie ciągnie je ku górze. - uśmiechnął się.
- Ah, prawie zapomniałem. - dodał po chwili milczenia.
- O czym?
- O drugiej części prezentu.
- Nie musisz...
- Cichaj, ale mogę. - zaśmiał się.
Wziął różdżkę i machnął nią.
- Oh, popatrz w górę. To jemioła. - udawał zaskoczonego, co nie zbyt mu się udało na co się zaśmiałam.
- Ciekawe skąd ona się tu wzięła. - przewróciłam oczami śmiejąc się.
Blondyn pochylił głowę i załączył nasze wargi. Pocałunek był słodki i niewinny, ale jednocześnie namiętny. Innymi słowy - cudowny.
Oderwaliśmy się od siebie szeroko uśmiechając.
- Nie śmiej się, jeśli to zepsuję. - ostrzegł mnie. - Vivian. - zaczął łapiąc mnie za dłonie. Przez chwilę staliśmy w milczeniu, po czym Draco westchnął głośno, jakby zebrał w sobie wystarczająco odwagi na następny ruch. - Zostaniesz moją dziewczyną?
Moje serce zaczęło bić szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. W głowie miałam miliony myśli na sekundę.
- Tak. - powiedziałam nieśmiało.
- Serio? - uśmiechnął się.
- Tak, tak, tak! - potwierdziłam radośnie, uświadamiając sobie to co się dzieje.
Rzuciłam mu się na szyję i uściskałam. Podniósł mnie i oplotłam nogi wokół jego bioder. Odchyliłam głowę i pocałowałam go.
Usiadł na fotelu ze mną na kolanach. Wtuliłam się w zagłębienie jego szyi.
- Tylko dzięki tobie jakoś przetrwałam ten dzień. - wyznałam bawiąc się jego palcami.
- Chociaż tyle dobrego. Zobaczysz, jutro będziesz się śmiać z Newtem z tego wszystkiego.
- Chciałabym.
Ziewnęłam szeroko.
- Uuu komuś się spać chce. - skomentował Malfoy.
- Może trochę.
- To idź spać. I tak jest późno.
Cmoknęłam go w usta i wstałam.
- Dobranoc Draco. - rzuciłam odchodząc.
- Dobranoc Vivian.

Mam nadzieję że wybaczycie złamane serduszka przez dramę z Newtem 😸
I zwracam się z prośbą do was. Zauważyłam że większość osób które czytają rozdziały nie zostawiają gwiazdek, które no jednak liczą się w zasięgu opowiadania
So, jeśli czytasz to to zostaw gwiazdkę! Buziaki i milego dnia/wieczoru/nocy

Consequences | Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz