Właśnie kończyła się ostatnia lekcja, z czego bardzo się ucieszyłam, bo ten dzień niemiłosiernie mi się dłużył, gdyż nie było Sophi. Kiedy usłyszałam dźwięk dzwonka od razu spakowałam się i wyszłam z sali kierując się w stronę mojej szafki. Wzięłam z niej czarną, skórzaną kurtkę, gdyż zaczęło się robić coraz zimniej i wyszłam z mojego codziennego "więzienia".
Po około 20 minutach drogi doszłam do mojego domu. Wyjęłam klucze z plecaka i otworzyłam drzwi. Szybko weszłam do pomieszczenia zdejmując z siebie kurtkę i rzucając ją na wieszak. Ruszyłam w stronę pokoju, a kiedy przekroczyłam jego próg chwyciłam do ręki mój telefon i wyszukałam numer do Sophi. Wcisnęłam ikonkę ze słuchawkę i przystawiłam urządzenie do ucha. Po kilku sygnałach usłyszałam znajomy głos i kichnięcie.
-He... chora jesteś? Dlatego nie było Cię w szkole?- spytałam gorączkowo.
-Ta... i nie musisz do mnie dzwo... A...a...a...apsik! Dzwonić. Przecież nikt nas już nie zabije, co nie?- odparła by rozluźnić atmosferę, lecz niestety nie udało jej się. Nie lubiłam mówić o tym co się stało, a żartowałem z tego nie było w porządku.
-Okej. To ja kończę. Paa.- powiedziałam i rozłączyłam się.
Odłożyłam telefon i zmęczonym ciałem opadłam na dużo, dwuosobowe łóżko, wracając myślami do wydarzenia z przed miesiąca.
Gdyby nie on, to pewnie bym teraz odpoczywała w niebie. Nigdy bym nie przypuszczała, że to on mnie ocali, osoba, która sama zaczęła niszczyć mi życie. Wystrzelił ze swojej rękawicy laser, ktory odrzucił pistolet. Ja w tam tym momecie usłyszałam tylko strzał za moją głową, który wydobył się z pistoletu i ciche "przepraszam" z ust Starka. Po tym co się stało wybiegłam ze łzami w oczach z wierzy kierując się w stronę mojego mieszkania. Nikt za mną nie biegł. Jak widać zrozumieli co zrobili, ale to i tak za późno. Od ponad miesiąc nie mam z nimi żadnego kontaktu, choć czasem widzę ich w telewizji nikt do mnie nie przyszedł. Z tego się cieszę.
Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Wstałam z wygodnego łóżka i przetarłam dłonią łzy, które spłynęły mi po policzku.
Zeszłam po schodach i skierowałam się w stronę drzwi. Przekręciłam kluczyk i otworzyłam je widząc przed sobą znajomą mi już twarz. Alex. Tak, to ten chłopak z konkurencji. Dobrze go pamiętam, ale nie zbyt za nim przepadam, takie samo uczucie powinien on mieć w stosunku do mnie. Lecz nie. On mnie polubił.
-Hej...- powiedziałam niechętnie.- Czego...
-Płakałaś? Stało się coś znowu?- spytał, nie zważając na moje pytanie. I tak jak mówiłam, on mnie polubił. Jako jeden z niewielu troszczył się o mnie, choć tego nie chciałam, nawet bardziej niż Sophie, co mnie trochę przeraziło, wiedział również co nieco o moim chłopaku i rodzinie. Pewnie szatynka mu powiedziała, ale nie chciałam dopytywać.
Nie odpowiedziałam tylko spuściłam głowę, patrząc się na moje niebieskie skarpetki w kiwi.
-Mogę wejść?- spytał, a ja odważyłam się podnieść głowę i spojrzeć w jego chipnotyzujace, ciemno brązowe oczy.
Przesunęłam się trochę i dałam znak głową żeby wszedł.
Kiedy przekroczył próg w mieszkaniu rozniósł się zapach męskich perfum, których od dawna nie czułam. Do mojej głowy wkradły się wspomnienia z przed dwóch miesięcy, a w oczach pojawiły się małe krople łez. Szybko starłam je kciukami i zamknęłam drzwi, następnie poszłam za chłopakiem do salonu, gdzie usiadliśmy na kanapie.
-Ponawiam pytanie. Czeg...- zanim zdążyłam dokończyć chłopak przystawiłam swoją dłoń do moich ust. Nie wiedziałam o co chodzi.
-Czy nasza relacja nie mogłabym być normalna?- odparł, dalej trzymając swoją rękę na mojej twarzy.- Początek naszej znajomości nie zaczął się dobrze, ale kiedy zacząłem dowiadywać się o tobie coraz więcej, tym bardziej chciałem cię poznać. Później nagle zniknęłaś, doszły mnie słuchy o twoim powrocie do Brazylii i myślałem, że to koniec.- wziął swoją dłoń i położył ją na swoim udzie nastepnie spuścił głowę, a ja patrzyłam się na niego z otwartymi ustami.
Nie spodziewałam się takiego wyznania.
-Wiesz... nie spodziewałem się po tobie takich słów.- wstałam i ruszyłam w stronę kuchni, nie wiedząc co jeszcze powiedzieć.
Wyjęłam z szawki dwa kubki, włożyłam do nich torebkę owocowej cherbaty i kiedy miałam zalewać je wrzątkiem poczułam na ramieniu ciepła dłoń. Odłożyłam czajnik i odwróciłam głowę w stronę Alex'a. Już po chwili poczułam ciepły oddech chłopaka przy moim uchu. Przeszedł mnie dreszcz kiedy z ust brązowowłosego usłyszałam "Zawsze będą przy tobie". Chłopak odsunął się ode mnie i wyszedł z mojego domu zostawiając mnie w osłupienie.
♡♡♡
-Naprawdę!?
-Boże Święty, Sophie, ile razy mam ci mówić, że tak!- krzyknęłam, gdyż dziewczyna dalej pytała o to samo.
-On chyba... no wiesz... zakochał się w tobie.- wypali szatynka.
Gwałtownie zatrzymałam się i gniewnym spojrzenie, spojrzałam na przyjaciółkę, kiedy ta zatrzymała się i odwróciła w moją stronę.
-No co? Taka jest prawda! Kiedy cię nie było, on cały czas się o ciebie pytał. Nie mogłam tego wytrzymać i w końcu mu coś o tobie powiedziałam.- Gwałtownie wciągnęłam powietrze do płuc. Myślę, że nic nie powiedziała o mojej mocy. W sumie, chłopak o niczym nie wspominał.- Spokojnie, nie powiedziałam mu o twojej rodzinne tajemnicy.- wypuściłam z płuc powietrze czując niesamowitą ulgę.- Ale i tak powinnaś mu powiedzieć, w końcu będziesz jego dziewczyną, nie?
- Nie będę jego dziewczyną ani on moim chłopakiem, zrozum to dziewczyno!- warknęłam, nie mogąc dalej słychać pieprzenia szatynki. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę wielkich drzwi by wyjść na świeże powietrz i odetchnąć od tego gówna.
-Boże, kobieto, ogarnij się.- przewróciłam oczami, słysząc dalej nieznośne gadanie Sophie, która podbiegłam do mnie by dorównać mi tempa.- Wszyscy wiemy co się stało, ale wiesz że on już nie wróci kochana. Znajdź kogoś i nie myśl o nim- palcem wskazała nią niebo, które było teraz bardzo piękne, mimo listopada. Ale teraz nie o pogodzie.
- Nie chodzi tu o to, czy o nim myślę czy nie, chociaż tak, myślę o nim, lecz pogodził się z jego stratą, choć czasem napadają mnie ataki płaczu to nie o to tu chodzi.- spuściłam głowę, czując jak moje oczy stają się mokre(?)- Po prostu boje się, że znów kogoś stracę, kogoś, na kim będzie mi bardzo zależeć.
______________________________________
Naprawdę podoba mi się ten rozdział i myślę że wam też będzie.Mam jeszcze pytanie. Jakiego zakończenia oczekujecie:
《 szczęśliwe zakończenie 》
《 smutne zakończenie 》Do zobaczenia🙋❤ i udanego sylwestra🎆
CZYTASZ
4 Żywioły i Ja (Zawieszone)
Fanfiction"Moje oczy gwałtownie zaczęły zmieniać swój kolor. Moc, która tkwiła we mnie chciała się wydostać. Przygniotłam Starka do ściany. Moje ręce które trzymałam wokół jego szyi, zaczęły robić się gorące. Nikt nie próbował uratować swojego kolegi. Wtedy p...