Ada dotarła na miejsce jako jedna z pierwszych gości, chociaż godzina jazdy samochodem i druga godzina spędzona w korku bardzo jej się dłużyły. Tony zadzwonił dosłownie na ostatnią chwilę informując ją, że musi zajechać jeszcze do Stark Estate po pasażerów na gapę – Lokiego i Thora, bo rzekomo sam był wyjątkowo zajęty. Podróż minęła więc pod znakiem niezręcznego milczenia przerywanego muzyką dochodzącą z radia.
Bóg piorunów był chyba za bardzo zajęty organizowaniem dobrobytu swoim podwładnym, żeby cieszyć się z możliwości spędzenia świąt wśród przyjaciół, a Loki z kolei nie wyglądał na zachwyconego obchodzeniem jakichkolwiek świąt. Van Doren usiłowała chociaż sprawiać pozory, że jest entuzjastycznie nastawiona do zbliżającej się kolacji, pomimo narastających w niej od samego rana wątpliwości.
Zostawiła samochód na wskazanym przez Rogersa miejscu w obszernym garażu przyłączonym do domu i zabrała ze sobą niewielką torebkę prezentową zawierającą upominek dla gospodarzy. Upewniła się przy okazji, że Thor ma oko na Lokiego, który z ciekawością rozglądał się po otaczających budynek drzewach.
– Cześć, Ada, ślicznie wyglądasz w tej sukience! – powitała ją na wejściu Sophie, od razu mocno ściskając kobietę. Panie zdążyły porozmawiać zaledwie przez kilkanaście sekund, zanim zostało im przerwane.
– Ada, złotko! – Alistair z prędkością błyskawicy pojawił się przy rudowłosej, wyciągając do niej ramiona. – No, chodź tu do mnie!
Clint biegający dotychczas za małym Nathanielem posłał Lokiemu nieufne spojrzenie, zmieniając tor kroków syna, który najwyraźniej za bardzo zaczął interesować się bogiem chaosu. Sam młodszy Odinson pomimo maski całkowitej obojętności nie potrafił ukryć żądzy mordu czającej się w szaleńczym błysku w oczach skierowanej ku Scottowi.
– Ali, chyba mamy ten etap już za sobą, prawda? – Odsunęła się na komfortową odległość, podając mężczyźnie dłoń. – Nie mówiłeś, że tu będziesz.
– A, to nie wiedziałaś, że moja przyjaciółka organizuje imprezę, na której będzie jej terapeutka, czyli twoja przyjaciółka, a zarazem dziewczyna Starka, eks przyjaciela, Steve'a, który jest chłopakiem mojej przyjaciółki? Skoro jest Sophie, to jestem i ja, co nie?
Barton spojrzał zdezorientowany na ciemnowłosego mężczyznę, Elizabeth jedynie napomknęła mu po drodze, że relacja Adeline i Alistaira obrosła już na skalę mitu. Panna James postanowiła uratować van Doren z niezręcznej sytuacji zawieszenia.
– Koniecznie musisz wszystko mi opowiedzieć o tej ostatniej sprawie – stwierdziła Liz, biorąc Adę pod ramię. – Była strasznie trudna, ale cieszę się, że udało ci się ją wygrać.
– Lepiej ty powiedz mi, jak odkryłaś, że żona i kochanka twojego klienta były wspólniczkami, bo BBC szumiało o tym przez cały dzień.
– Mówiłam, że mają za dużo wspólnych tematów – szepnęła Sophie w kierunku Steve'a.
Thor kurtuazyjnie zgiął się przed panną Clark, całując ją w dłoń, co stojący za jego plecami Loki skomentował cichym prychnięciem. Kapitan Ameryka cały czas nie spuszczał z bożka czujnego wzroku, gotów w każdej chwili pokrzyżować jego nikczemne plany.
– Byłaś w tym roku grzeczną dziewczynką? – wypalił Thor w stronę lekarki, a ta jedynie zakryła usta dłonią na widok miny, którą przybrał Steve.
Stojący przy palenisku Alistair zachłysnął się popijanym przez siebie rumem, odstawił więc kieliszek na gzyms kaszląc i umierając ze śmiechu jednocześnie. Barton wtórował mu po drugiej stronie salonu, ocierając łzy z oczu. Nawet Natasha wyłoniła się z jadalni, w której pomagała Laurze ogarnąć Nathaniela ubabranego po pachy w śniegu z tarasu. Zmęczony chichotem Ali usiadł w fotelu wciąż podśmiewając się pod nosem.
CZYTASZ
Mercy for Christmas • mercyflies one-shot
Short StoryAlistair, Sophie i Elizabeth chcą wyprawić święta Bożego Narodzenia, jakich Steve w życiu nie miał. Zapraszają więc do domku otoczonego kilkuhektarowym lasem pozostałych Avengers... i Lokiego. To może oznaczać tylko jedno - totalną katastrofę wigili...