- Bo z zaufanych źródeł wiem, że zaraz pojawią się tutaj terroryści i wszyscy goście, wliczając państwa młodych będą zagrożeni - wyjaśnił Mycroft, a ja szeroko otworzyłam oczy ze zdumienia.
- Co? - wydukałam słabym głosem.
Wśród gości zapanowało przerażenie, a ksiądz stwierdził:
- To nie przeszkadza w małżeństwie.
- Jeśli oboje zginą to mogą pobrać się w piekle - odparł Holmes, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam.
W przeciwieństwie do księdza, obecność Mycrofta była dla mnie przyjemna, a do mojej głowy wpadła niedorzeczna myśl, że się w nim zakochałam. Natychmiast ją wyrzuciłam i poczułam na swoich ustach usta Toma.
Objął mnie w pasie i pogładził lekko mój policzek, a potem zwrócił się do Mycrofta:
- Zabierz ją w bezpieczne miejsce.
Tamten kiwnął głową, a ja spojrzałam na mojego narzeczonego przerażona.
- Zwariowałeś? Co z tobą?! - krzyknęłam, a mój bukiet z białych róż spadł na kamienną, kościelną posadzkę.
Nie odpowiedział mi, bo w tamtym momencie drzwi gwałtownie się otworzyły, a do środka wbiegli napastnicy w czarnych kombinezonach, a na dodatek trzymali broń.
Jeden z nich wycelował we mnie.
Wtedy już wiedziałam jak to jest kiedy całe życie przelatuje ci przed oczami i w ułamku sekundy przygotowałam się na śmierć, ale Tom stanął przedemną i to w niego uderzył pocisk.
Opadł bezsilnie na podłogę, a czerwona plama krwi zaczęła barwić jego luksusowy garnitur.
- Uciekaj... - szepnął i zdobył się na słaby uśmiech.
Chciałam coś zrobić, choć sam widok krwi przyprawiał mnie o dreszcze, ale poczułam jak czyjeś ramiona ciągną mnie do tyłu, ku bocznemu wyjściu z kościoła.
- Nie! Tom! - wrzeszczałam bezsilnie, a zanim łzy całkowicie przysłoniły mi widok, zauważyłam ludzi Mycrofta walczących z terrorystami.
Zostałam wcisnięta do limuzyny, która odjechała stamtąd z piskiem opon, a Mycroft siedział na fotelu kierowcy, prowadząc samochód.
Gdyby nie histeria, w którą wpadłam, pewnie byłabym zdziwiona tym, że Mycroft Holmes robi coś tak ludzkiego jak prowadzenie auta.
Ale ja siedziałam tam zapłakana, mój perfekcyjny makijaż zdążył się rozmazać, sukienka pognieść, fryzura poczochrać, nie wspominając o moim narzeczonym, wykrwawiającym się w kościele.- Zabiorę cię w bezpieczne miejsce - odezwał się Mycroft i przyspieszył, nie zwracając uwagi na czerwone światło.
- Czego oni właściwie chcieli? - wyjąkałam, powstrzymując płacz.
- To długa historia. Wyjaśnię ci później.
Po kilku minutach limuzyna gwałtownie zatrzymała się przed okazałym, kilkupiętrowym budynkiem, a Holmes wybiegł z niej szybko i otworzył mi drzwi.
Nie interesowało mnie gdzie jesteśmy i nawet nie pytałam, tylko ruszyłam za nim w stronę budynku.
Weszliśmy do środka i on natychmiast zaczął zabezpieczać dom na różne sposoby. Pomimo tego, że był utrzymany w dość starym stylu, w oknach pojawiły się pancerne żaluzje, na drzwiach dodatkowe zamki i sama nie wiem co jeszcze.
Usiadłam na kanapie w salonie starając się nad sobą zapanować i dopiero po chwili mi się to udało.
Mycroft usiadł obok mnie i kazał mi na siebie spojrzeć.
- Zostaniesz tu, Aileen, i poczekasz aż ja wrócę. Obiecaj mi, że nigdzie nie pójdziesz - odezwał się.
- Obiecuję - odparłam cicho.
- Czuj się jak u siebie. Jakby coś się działo to dzwoń.
Wstał i wyszedł z pomieszczenia, zostawiając mnie samą. Przymknęłam oczy na chwilę, a chwilę potem ja również wstałam.
Nie wiedziałam gdzie pojechał i z nudów zaczęłam zwiedzać dom. Pierwszym pomieszczeniem na które natrafiłam była garderoba. Na szczęście...
Nie znalazłam tam żadnych stosownych ubrań, które mogłyby zastąpić mi suknię ślubną, którą wciąż miałam na sobie, dlatego wzięłam jedną z jego koszul i przebrałam się w nią.
Sięgała mi do połowy ud, ale w tamtym momencie w ogóle mi do nie przeszkadzało.
Nie zdjęłam natomiast szpilek, bo podłoga była zimna. Chodząc po niej robiłam niezły hałas i w sumie - musiałam wtedy komicznie wyglądać.
Ślubne szpilki, za duża na mnie męska koszula i rozmazany makijaż.Wróciłam z powrotem na kanapę i po chwili moją uwagę przykuł pilot do telewizora. Odpaliłam urządzenie, a tam zobaczyłam program informacyjny, w którym oczywiście pokazany był mój nieudany ślub.
Westchnęłam cicho i odłożyłam pilota na bok.
CZYTASZ
I'm serious, Mr. Holmes
FanficWiele osób wmawiało mi, że mam wspaniałe życie. Ja też próbowałam to sobie wmawiać. Ale to nie była prawda. Wszystko było takie nudne. Teraz wiem, że gdyby nie pewien mężczyzna cały czas bym tak żyła.