Obudziłam się o dziwo bardzo wcześnie. Pierwszym przedmiotem którego mój zaspany wzrok odszukał - był budzik.
Denerwujący przedmiot był prezentem od pana Weasley'a, który dostałam na urodziny. Mugolskie wynalazki były ich w domu codziennością.
Sama też posiadałam masę tych wynalazków. Ubiegłego lata zamówiłam telewizor i cieszę się, że zignorowałam ojca oraz jego wyzwisk dotyczących „ogłupienia przez Pottera oraz Weasley'ów".
Na budziku widniała godzina 6:00, na dworze było już widno, a ptaki śpiewały za oknem. Dzisiaj zajęć nie mieliśmy. Była sobota, która była dokładnie 1 sobotą ostatniego miesiąca Hogwartu. Dzisiaj miały się zacząć ostateczne rozgrywki o puchar Quidditch'a.Plan meczy był następujący:
Gryffindor zagra mecz z Hufflepuffem, a Slytherin z Ravenclawem. Później wygrany z wygranym, a wiec szykują się 3 mecze na których musiałam być, ponieważ w składzie był mój brat.
Wstałam z łóżka chcąc zacząć się powoli szykować. Mimo iż nie grałam w meczu to musiałam dziś uczestniczyć w treningu, ponieważ wyjątkowo miałam być na rezerwie gdyby coś stało się Harry'emu. Wood był nie pocieszony naszymi ostatnimi odwiedzinami Skrzydła Szpitalnego, więc wolał mieć kogoś w zapasie.
Wyjęłam przypadkowy komplet ubrań z powiększonej szafy i weszłam do łazienki delektując się ciepłą wodą. Od incydentu z Syriuszem Blackiem minęło parę dni, uczniowie Hogwartu zdążyli rzucić wszystko w niepamięć.
Stanęłam przed lustrem zaczesując niesforne kosmyki włosów w ciasnego kucyka, jeśli mam wejść na boisko to żaden nie może wystawać.
Wyszłam z łazienki widząc, że Hermiona już nie śpi. Lavender i Parvati jeszcze spały lecz mało się tym przejęłam. Nie miałam z nimi zbyt dobrego kontaktu.
-Wcześnie wstałaś. - skomentowała dziewczyna wstając z łóżka, a ja spojrzałam na zegarek na którym widniała za piętnaście ósma.
-Dziś jest mecz. - mruknęłam i wyjrzałam przez okno. Okropna pogoda. - chmurzy się, nie widzi mi się trening w deszczu.
-Najchętniej w ogóle bym nie przyszła na ten mecz. - dobrze wiedziałam o niechęci Gryfonki do tego sportu.
-Najchętniej zostałabym w Dormitorium i...
-Poczytała książkę. - dokończyła za mnie uśmiechając się. Trafiła w dziesiątkę, rzeczywiście bym wolała zagłębić się w jakiejś lekturze w fotelu mojego ojca a nie taplać się w błocie.
Chwilę z nią porozmawiałam po czym wyszłam z Dormitorium. Liczyłam, że spotkam Harry'ego na śniadaniu, ponieważ dobrze wiem, że nie może spać przed meczem.
Wyszłam właśnie z Pokoju Wspólnego kiedy wpadłam na kogoś. Trochę zakręciło mi się w głowie lecz od razu wyprostowałam się chcąc przeprosić.
-Alex. - no nie, nie wierzyłam własnym uszom.
-Nick - moje serce przyśpieszyło, a ręce zaczęły się pocić. - co tu robisz?
-Czekałem na ciebie, ponieważ chciałem pogadać. Dokładniej to przeprosić. Nie zrobiłem tego świadomie byłem pod wpływem czaru lub uroku. - zwiesił głowę i lekko cofnął się do tyłu. - sam bym nie uwierzył gdyby to mnie spotkało coś takie, ale...
-Nick - zaczęłam spokojnie uśmiechając się lekko. - Snape mi powiedział. Wierzę mu i wiem, że nie zrobiłeś tego celowo. - chłopak wyraźnie się ucieszył na moje słowa lecz zaraz potem znów zmarkotniał.
CZYTASZ
Madame Snape | córka Snape'a.
Fiksi Penggemar,,Wiem Severusie, że się spóźnisz, że nie dojdziesz na czas, wiem,że chciałeś dobrze, ale teraz musisz bronić kogoś innego. Aleksandra Snape, to twoja córka. Zapewne zobaczyłeś już podobieństwo, a jeśli nie to na pewno zwróciłeś uwagę na oczy. Nie w...