Marinette POV
Najpierw Alya i Nino. Znalazłam ich w szkole kiedy rozmawiali w szatni.
-Alya Cesaire to jest miraculum lisa, które daje moc iluzji. Wykorzystasz jego moc dla wyższego dobra, a po zakończonej misji oddasz mi je. Czy mogę ci zaufać?
-Możesz.- Alya przemieniła się w Rudą Kitkę przy swoim chłopaku, który wie, że jego dziewczyna w razie czego staje się super bohaterką i odwrotnie. Alya wiedziała, że Nino to czasem Pancernik.
-Nino Lahiffe to jest miraculum żółwia, które daje moc ochrony. Wykorzystasz jego moc dla wyższego dobra, a po zakończonej misji oddasz mi je. Czy mogę ci zaufać?
-Jasne. Wayzz, załóż skorupę.-W trio zaczęliśmy poszukiwania Librisa i przy okazji zastanawiać się kto jest na tyle wartościowym, by posiadać miraculum czarnego kota i pszczoły. Przez media jak burza przebiegała wieść o podwójnym samobójstwie burmistrza i jego żony. Libris ogłosił się władcą Paryża i ponoć zmierza na Pola Elizejskie, by pozbyć się prezydenta Francji. Chce osiągnąć władzę absolutną.
-Pancerniku, Kitko! Idźcie spróbować choć odrobin spowolnić Libria, a ja muszę dokończyć pewne sprawy.-Para zalutowała mi. Pomknęłam nad Sekwanę na pokład "Wolności". Statku, na którym mieszka rodzina Couffainów. Okno w kajucie Luki jest otwarte. Wskoczyłam przez nie wyrywając Lukę z medytacji.
-Co ty tu robisz? Stało się coś?-Wyjęłam miraculum kota i zaczęłam mówić formułkę.
-Luka Couffaine. Jest to miraculum czarnego kota, które daje moc niszczenia. Po skończonej misji oddasz je i użyjesz jego mocy do dobrych celów.-Otwożył pudełko, z którego wyłoniła się wpierw czarna kula, która po chwili stała się kwami. Kotem o dużej głowie.
-Obiecuję, że cię nie zawiodę.-Złożył pierścień. Mistrz dał mi trochę camemberta, którym nakarmiłam żarłoczne i marudne stworzenie. Według instrukcji Luka powiedział formułkę.-Plagg wysuwaj pazury.-Ten kostium zbyt dobrze na nim leży.
-Idziesz ze mną. Jak myślisz... Kto jest na tyle doby, by mógł posiadać miraculum pszczoły?-Wyszliśmy przez okno. Posłałam Lukę na pola Elizejskie, a samemu skierowałam się do mistrza Fu oddając mu miraculum pszczoły i tłumacząc to tym, że nie mogę znaleźć nikogo odpowiedniego. Pora wspomóc drużynę. Kiedy dotarłam na miejsce była tam istna wojna. Policja, osobista ochrona prezydenta, wojsko. Na dachach skryli się snajperzy. Drużyna się powiększyła o pana Michaelisa. Libris posłał na nas jakieś ścierwa, z koszmarów. Lub podrzędne demony jak je określił Michaelis. Kule i naboje się go nie imały. Złoczyńca przeskoczył przez bramę krocząc pewnym krokiem w stronę Pałacu Elizejskiego. Pobiegliśmy za nim przy okazji odpierając ataki przeciwników. Luka wysunął kici kij w stronę nóg demona. Ten jednak odskoczył posyłając na nad kulę ognia. Na szczęścia nic się nikomu nie stało. Pancernik osłonił nas swoją tarczą. Jesteśmy dobrą drużyną.
Libris POV
Kiedy znalazłem się wystarczająco blisko siedziby Emmanuela Macrona podskoczyłem i wskoczyłem do wnętrza rozbijając okno. To jest łatwiejsze niż się spodziewałem.
-Ostium*-Zielony płomień poleciał do prezydenta. Jeśli dobrze przeliczyłem była już głowa państwa umiera szybką, ale bolesną śmiercią. Uderzeniem laski wyważyłem drzwi i jak się spodziewałem Macron był martwy. Hmm? Telewizja przyjechała. Pora wprowadzić moje rządy.-Lapis insidiis**. Z ziemi wokół Paryża wyrósł mur o wysokości sześćdziesięciu sześciu metrów w górę i sześciu w głąb ziemi. Mam swoją stolicę. Pora na ostateczne przyzwanie. Do pomieszczenia wpadła dziennikarka ciągnąc za sobą przerażonego kamerzystę. Chwila dla reporterów.
-Drodzy widzowie. Specjalnie dal państwa rozmowa z demonem.-Nadja Chamack powitała widzów przed swoimi odbiornikami.-Cóż teraz zamierzasz skoro pozbyłeś się dwóch najważniejszych osób w Paryżu?
-To proste. Stworzę... Piekło na Ziemi. Zniszczę waszą i tak już zniszczoną i bezwartościową planetę. A wy nędzni śmiertelnicy... będziecie cierpieć. Zniknie coś takiego jak zbawienie duszy. Teraz będzie tylko i wyłącznie ból i cierpienie.
-Sami państwo słyszeli. Specjalnie dla was rozmowę przeprowadziła Nadja Chamack.-Ogłuszyłem mężczyznę i kobietę po czym pochłonąłem ich dusze. Kamera była włączona. Miejmy nadzieję, że córeczka tej śmiertelniczki widziała to dokładnie i wyraźnie. Gdy w drzwiach stanęli bohaterowie ja przeniosłem się na teren szkolnego boiska. Czas rozpocząć rytuał. Na moim lewy oku pojawił się symbol mojego demonicznego istnienia. Pentagram z wpisanym weń piórem. Wysunąłem ostrze z końcówki laski i naciąłem wewnętrzną stronę swojej lewej dłoni. Krew zaczęła skapywać na środkowy punkt boiska i budować pentagram z piórem. Tyle wystarczy. Z wewnętrznej kieszeni płaszcza wyjąłem pięć fiolek z fragmentami dusz artystów. Cisnąłem nimi na obszar krwawej pieczęci, która zajaśniałą na zielono. Idzie jak po maśle.
-Et beatos vos servi mei sum***.-Ziemia w wyznaczonym okręgu zapadła się buchnęła ogniem. Gdy kolumna ognia opadła zaczęły wyskakiwać z niej moje kochane sługi.-Jeden rozkaz... Rozpoczynamy operację "chaos".-Zacząłem się śmiać, kiedy wokoło ludzie błagali o ratunek. Pozostał przymnie mój najbardziej lojalny mi sługa.-Kopę lat... Mefistofelesie.
*Jad
**Kamienna zasadzka
***Przyzywam was moje sługi
YOU ARE READING
Nutami usłane||Lukanette
أدب الهواةCóż. Mari dostała kosza od Adriena Agreste. Co ciekawsze do szkoły głównych bohaterów zaczyna chodzić także i Luka Couffaine, starszy brat Juleki. Niby wszystko ok, ale czymże byłoby opowiadanie bez antagonisty. Czytajcie, a wszystkiego się dowiecie.