Dzisiaj praktycznie cały dzień siedzieliśmy w sali na próbie. Zostało zaledwie kilka godzin do występu i idealnie było to czuć w powietrzu. Nie było osoby, która nie byłaby zdenerwowana. Łącznie ze mną.
Nie mówię tu już o tobie, bo jeszcze nigdy nie widziałem Cię w takim stanie. Biegałeś do każdej pojedynczej osoby, pytając czy jest gotowa i czy wszystko okej. W końcu złapałem Cię za ramiona stawiając w miejscu przed sobą, prosząc żebyś w końcu się uspokoił. Położyłeś głowę na moim ramieniu, a ja nie mogąc się powstrzymać, objąłem Cię ramionami mocno do siebie przytulając. Chciałem trzymać Cię tak, w każdej chwili, już do końca.
Cicho nuciłem pod nosem jakąś piosenkę pocierając twoje plecy. W końcu pociągnąłeś mnie za rękę i usiedliśmy obok siebie na podłodze. Chwyciłeś mnie za dłoń, splatajac nasze palce, a tego kompletnie się nie spodziewałem. Ale jeżeli tobie to nie przeszkadzało to mi tym bardziej.
Powiedziałeś, że wierzysz we mnie i doskonale sobie poradzę, ale ty boisz się że za bardzo się zdenerwujesz i zatniesz w połowie zdania.
Wtedy nie wytrzymałem.
Usiadłem na swoich łydkach naprzeciwko ciebie i chwyciłem za twoje policzki. Nie pamiętam dokładnie co ci powiedziałem.
Ale jesteś cudowny. Wkładasz w aktorstwo całe serce i zanim Cię poznałem nie wiedziałem że to jest w ogóle możliwe. Że można być tak wrażliwym i tak wczuwac się w cokolwiek. Każda rola była dla ciebie jak ostatnia w życiu. Jakby miało to być ostatnie co zrobisz.
Nigdy nie widziałem kogoś w tak młodym wieku, który TAK radziłby sobie z każdą rolą, jaką ma przydzieloną.
Pamiętam, że zakończyłem swoją wypowiedź "rozumiesz?", a ty patrzyłeś na mnie jakbyś dopiero mnie poznał. Zielone oczy patrzyły w te niebieskie, a nasze twarze były tak blisko, że mieszały się nasze oddechy.
Nie zwracałem uwagi na nic co było dookoła, patrząc tylko na ciemniejsze plamki w twoich oczach. Marzyłem tylko o tym, żeby Cię pocałować. Zatopić w twoich ustach, nie patrząc na nic.
Ale zanim zdążyłem przekonać sam siebie, żeby pochylić się do Ciebie, zostałeś zawołany na scenę. Przeprosiłeś szeptem i wstałeś, a ja zostałem pod ścianą z krwistymi policzkami. Prawie Cię pocałowałem, nie wiedząc jakbyś na to zareagował. Co jeśli byś mnie odepchnął? Jeśli tym jednym gestem zniszczyłbym wszystko co jest teraz między nami?
Gdy siedziałem już w domu, leżąc swoim łóżku i oglądać serial na laptopie, mój telefon rozdzwonił się obok mnie. To byłeś ty. Dzwoniłeś, prosząc abym zająć czymś twoje myśli, bo umiesz skupiać się tylko na jutrzejszej sztuce.
A ja oczywiście spełniłem twoją prośbę. Położyłem się na brzuchu niczym zakochana nastolatka machając nogami. Pytałem Cię o dzieciństwo, poprzednie związki, marzenia, przyzwyczajenia, nawyki i ulubione potrawy. O wszystko byle nie o jutro. Chciałem, żebyś się odprężył i uspokoił. Doskonale wiedziałem, że wszystko będzie idealnie.
Skończyliśmy rozmawiać kilka minut po północy, a gdy zobaczyłem która dokładnie jest godzina powiedziałem, że masz urodziny. Ale nie pozwoliłeś mi złożyć sobie życzeń, twierdząc że jesteś krok od spełnienia swoich marzeń i nie chcesz zapeszać. Więc zamilkłem życząc ci tylko po cichu spełnienia marzeń.
C.
CZYTASZ
500 steps to you | l.s.
FanfictionC. codziennie od pisze list do chłopaka, który mu się podoba, ale nigdy go nie wysyła, składa kartkę i chowa do pudełka w szufladzie. A każdy z tych listów ma dokładnie 500 słów. "A Ty stałeś tam, stałeś lekko zgarbiony na środku i patrzyłeś tylko n...