11

1K 48 13
                                    

Obudziłam się koło mojego goferka. Był bez koszulki, ach tak słodko wyglądał. Wstałam i zrobiłam poranną toaletę po czym zeszłam do kuchni i zrobiłam śniadanie dla każdego. Usłyszałam kroki za mną pomyślałam że to Off szybkim tempem odwróciłam się i nóż który miałam w ręce przełożyłam osobie do gardła. Spojrzałam i zorientowałam się że tym "Off'em" był Ben, odrazu zabrałam swoją broń.
-Boże nic ci nie jest? Myślałam że to ten zbok przepraszam -byłam przerażona bałam się że się obrazi a ten tylko wybuchł śmiechem.
-Haha dzięki nie wiedziałem że aż tak jestem do niego podobny. I nie nic mi nie jest.
-Uff nie to nie tak ze jesteś do niego podobny....choć może... -Tym razem ja wybuchłam śmiechem.
-No dzięki siostrzyczko.
-Nie ma za co braciszku
Chwilę po tym weszli wszyscy do kuchni chłopaki bez koszulek oprócz Spondiego, Slendiego i Tendera oni to jacyś dziwni są muszą się rozluźnić.
Off mimo to też był bez koszulki,ale nie przysiadl się do nas do stołu.
-Co się stało? Nie jesz z nami? -Zapytałam
-Nie mogę się do was zbliżać i wolę tego nie łamać bo ciebie i Slendiego jako jedynych się boję i lepiej niech tak zostanie. -Oznajmił a mi się właśnie przypomniała ta zasada że nie może się do nas zbliżać na 2 metry. Spojrzałam na każdego z osobna i każdy z nich dał mi znak na pozwolenie że może usiąść.
-Zrobimy tak kolego możesz się do nas zbliżać ale jeśli coś się stanie albo kogoś nie stosownie tkniesz... -Nie dał mi dokończyć. -Zabijesz mnie wiem o tym zapamiętałem to.-uśmiechnęłam się -grzeczny chłopiec -usiadł między Sally a Jeff'em. Po śniadaniu wszyscy zajęli się sobą Jeff i Jane ganiali się po salonie, Sally i Ben grali w coś Clock,Nina,Puppeter, L.J,E.J, oglądali telewizję, bracia Man siedzieli w gabinecie,Hoody i Masky wyszli do lasu a ja i Toby byliśmy w pokoju rozmawiając.
-Dlaczego akurat ja mam spieprzone życie? Dlaczego mnie matka i ojciec porzucili? Dlaczego jestem inna? Czasem mam dość mojego życia i mam ochotę jebnąć w kalendarz.-stwierdziłam że łzami w oczach tyle pytań a zero odpowiedzi.

#Toby
Widziałem w jej oczach smutek która walczy ze złością. Moja mała kruszynka niby nie zniszczalna ale ja jednak wiem że ją to męczy. Nie ma lekko po tym jak się tylu dowiedziała nie dziwię się jej ale wiem że jest silna i da radę.
-Kochanie nie masz spieprzonego życia. Może chcieli cie chronić. A inne jest piękne i najlepsze zobacz masz mnie, Sally, Ben'a całą rezydencje my Ci we wszystkim pomożemy. Za to ty musisz za to nam coś obiecać.
-Co takiego?
-Że nigdy mas nie opuscisz mimo wszystko.
-Obiecuję na moje małe serduszko i to na poważnie. -Uśmiechnęła się i przytulila. Nie mogłem zrozumieć o co chodziło z tym sercem.

#Tamara
Nie mam pojęcia czemu ale musiałam mu to powiedzieć mam nadzieję że zrozumiał. Kocham go najmocniej na świecie zrobię wszystko byle by go nie stracić jego ani nikogo z rezydencji. Kocham ich to moja rodzina pokazali mi co to prawdziwa rodzina i nauczyli kochać na nowo.



************************************
Hejka chciałabym wam życzyć Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku kochani czytelnicy.

A jednak potrafisz być słodki // Ticci Toby (Zakończone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz