Rozdział 14

610 36 0
                                    

- (y/n) pov -

Nie spałam całą noc. Przyglądałam się śpiącemu Taehyung'owi, na którego padało światło księżyca co sprawiało, że jego włosy mieniły się jak tysiące małych kryształków. Raz po razie robiłam mu zdjęcia, bojąc się, że kiedyś nie będę miała okazji już tego zrobić.
Ogarnął mnie strach. Będziemy musieli ukrywać nasz związek przed wszystkimi. Najbardziej przed CEO Big Hitu i ARMY. Bałam się, że nikt nie będzie popierał tego związku. Bałam się, że będą kazali nam zerwać, albo co gorsza, zabronią mi kontaktu z Tae. Bałam się też, że ktoś nas przyłapie a psycho-fanki coś zrobią mojemu kochanemu.
Jakoś nie mogłam się cieszyć. Wpijałam mój wzrok w każdy centymetr twarzy tego przystojniaka, próbując zapamiętać każdego z nich.
Usnęłam kiedy słońce zaczęło wschodzić. Ostatni dźwięk, który usłyszałam przed snem, był klucz w drzwiach. Chyba któryś z pozostałych krasnali otworzył w końcu drzwi.

Otworzyłam oczy.
Powitał mnie szeroki uśmiech ukochanego.
- Dzień dobry, jagiya. - nie wiedziałam w czym widzę więcej szczęścia. W jego uśmiechu czy w jego oczach.
- Hej, handsome. - zarumienił się na te słowa.
Niepewnie skierował swoją twarz bliżej mojej.
- Co masz zamiar zrobić? - spytałam wścibsko, chociaż wiedziałam czego chciał.
- Cię...pocałować? - odpowiedział cicho.
- To nie musisz się tak czaić. - zaśmiałam się łapiąc go za koszulkę i pociągnęłam do siebie. Ten pocałunek był długi, i...o Boże, na całe szczęście leżałam, bo napewno bym nie ustała na nogach w tym momencie.
- Mmmh, pychota. - oblizał swoje usta i wyszczerzył zęby.
- Pychota to będzie śniadanie. Mam nadzieję, że Jin oppa coś dobrego przyrządził. - złapałam się za brzuch, który głośno zaburczał.
Weszliśmy do kuchni, gdzie wszyscy już na nas czekali. Wszyscy skierowali do nas dwuznaczne uśmiechy, gdy tylko przekroczyliśmy próg.
- Dzień dobry, jagiya! - Hobi pomałpował Tae.
Suga złapał za ręce Hobiasza i piskliwym głosem odpowiedział:
- Hej, handsome!
Po kuchni rozległ się głośny rechot chłopaków.
- Co tu się dzieje? - miałam znak zapytania w głowie.
- Mój plan poskutkował. - powiedział dumnie Yoongi.
- Twój plan? Jaki plan, hyung? - mój wybranek usiadł przy stole, nalewając mi i sobie soku pomarańczowego.
- Doprowadzić Cię do takiej zazdrości, żebyś w końcu nie wytrzymał i wyznał (y/n) swoje uczucia. Bez tego nawet za pięć lat byś się nie ogarnął. - starszy naprawdę był z siebie dumny.
- No ale...sam raz słyszałem, jak wyznawałeś (y/n) miłość jak spała. - po tych słowach spojrzałam pytająco na rapera.
- Tak, ale...wiem, że ja nie mam szans, a ty i (y/n) jesteście dla siebie stworzeni. Ja nie potrafię połowę tego w związku co ty... - Marshmellow posmutniał i spuścił głowę. Złapałam jego rękę i ucałowałam jego policzek.
- Dziękuję oraboni. Naprawdę Ci dziękuję. Jesteś najlepszy. - przytuliłam go bokiem.
- Błagam zacznijcie wszyscy jeść, bo zaraz sam wszystko zjem. - najstarszy w grupie był wyraźnie niecierpliwy.
- Najpierw toast! Za Taehyung'a i (y/n)! - Joonie uniósł swoją szklankę pełną pomarańczowej cieczy.
Wszyscy wydali z siebie okrzyk szczęścia a ja objęłam ramię V i nie miałam zamiaru nigdy puścić.

I Will Survive ( FF/ TaehyungxReader/ PL )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz