Kapitan otworzył metalowe drzwi, wyglądały na ciężkie. Za nimi ukazał nam się długi korytarz oświetlony mdłym światłem pojedynczych żarówek. Okien nie było. Kapitan Mitkowski bez słowa ruszył przed siebie. Korzystając z okazji zacząłem rozglądać się dookoła.
Ściany obite były blachą, tak samo sufit i podłoga. Co chwilę mijaliśmy podobne metalowe drzwi. Nie wyglądało to pocieszająco.
Po przejściu jakichś 20 metrów kapitan zatrzymał się przy drzwiach po lewej stronie:
- To tu, zapraszam.
Weszliśmy do niedużego pokoiku. Ściany i sufit pomalowane były szarą farbą. Na środku stało biurko, na nim stos papierów i lampka, a za nim głęboki skórzany fotel.
- Niech pan siądzie - kapitan wskazał krzesło naprzeciwko biurka.
Gdy tylko usiadłem odezwał się do mnie:
- Mam do pana tylko jedną prośbę, pytania na końcu.
Skinąłem głową.
- Nasza cywilizacja stanęła w obliczu zagrożenia - kontynuował - Z kosmosu przyleciał olbrzymi statek obcych, z niego startują mniejsze, ale równie niebezpieczne. Niszczą one największe miasta Europy Środkowej. Zarówno małe statki jak i duży otacza nieznane nam pole siłowe, nasze uzbrojenie nie jest w stanie się przez nie przebić. Za to ich jest w stanie zniszczyć nasze myśliwce XIII generacji jednym trafieniem. Można powiedzieć, że jesteśmy bezsilni. Nasi naukowcy odkryli jednak, że broń konwencjonalna i ABC jest w stanie się przebić. Okazało się, że obcy nie przewidzieli strzelania do nich z już dawno przestarzałej broni. Znaleźliśmy więc plany myśliwców generacji 4.5 oraz 5, które ową broń posiadają. W dodatku awionika tych samolotów jest niewrażliwa na cyberataki komputerów Statku Matki, ponieważ w porównaniu do nich jest ona bardzo "prymitywna". Nasze samoloty już tak odporne nie są. Potrzebowaliśmy więc pilotów starych myśliwców, aby wyszkolili oni naszych pilotów i ich wspomagali. Niestety oprócz pana udało nam się ściągnąć tylko jedną osobę, kobietę, także pilota. Dlatego proszę, abyście wspólnie pomogli wyszkolić naszych żołnierzy. Jakieś pytania?
- Tylko jedno. Może mi pan udowodnić, że to się dzieje naprawdę?
- Niech pan spojrzy przez okno - kapitan wskazał na małe drzwiczki po prawej stronie.
Podszedłem do nich i pociągnąłem za klamkę. Zamek cicho zaskrzypiał, ale drzwi otworzyły się bez wielkiego oporu. Do pokoiku wpadły promienie słoneczne. Drzwiczki były na tyle małe, że aby coś zobaczyć musiałem wystawić przez nie głowę.
Widok, który zobaczyłem po prostu mnie zatkał. Budynki bazy były jakby z białego metalu, gdzieniegdzie przechodziły po nich błękitne świecące paski, jakby neonowe.
Moja uwagę odwrócił samolot, a w zasadzie coś co samolot przypominało. Przelatywał nad budynkami w znacznej odległości od nas. Nie mogłem dokładnie rozpoznać jego kształtu, ale z pewnością nie było to coś, co znałem do tej pory. Wpatrywałem się w ten świat z otwartymi ustami. Nagle z podziwu wyrwał mnie głos kapitana:
- Już pan wierzy?
- Tak - odpowiedziałem, chociaż sam nie wiedziałem jak to możliwe.
- Dobrze, ma pan jeszcze jakieś pytania?
- Doktor mówił mi, że udało się ściągnąć tu tylko mnie, w jaki więc sposób dostała się tu ta kobieta?
- Ujmę to tak, wiem trochę więcej niż doktor Hart. Dostała się tu tak jak pan, ale więcej nie ma już nikogo.
- Są jakieś warunki?
- Oczywiście, ale zapoznam pana z nimi dopiero na kolejnym spotkaniu, już z ta kobietą.
- W takim razie nie mam więcej pytań.
Prawda jest jednak taka, że miałem ich wiele, ale postanowiłem zachować je dla siebie.
- A więc dobrze, chyba nadszedł koniec naszego pierwszego spotkania - kapitan podniósł się z krzesła - Przed gabinetem czeka już na pana porucznik Nowak, on pana zaprowadzi.
- Rozumiem. Do widzenia panie kapitanie!
Odwróciłem się i wyszedłem z powrotem na korytarz. Rzeczywiście ktoś tam na mnie czekał. Były to nawet 3 osoby, m. in. doktor Hart, czyli doktorek którego już poznałem. Obok niego stała jakaś kobieta.
- Pewnie to ta pani pilot - pomyślałem.
Była niewysoka, oczy miała niebieskie jak niebo, a jej ciemne blond włosy spięte były z tyłu głowy. Uśmiechnąłem się do niej, lecz ona chyba tego nie zauważyła.
- Kapral Mikos? - to pytanie odwróciło mogą uwagę, a pochodziło od niskiego mężczyzny ubranego w coś w rodzaju biało-czarnego kombinezonu, lecz złożonego z metalowych płytek.
- Tak, to ja.
- Proszę za mną.
Spojrzałem za siebie. Dziewczyny i doktorka już nie było.
Ruszyłem za porucznikiem. Po przejściu kolejnego odcinka korytarza skręciliśmy w lewo, tam ukazały nam się schody na górę.
Porucznik Nowak dosłownie skakał po co drugim schodku. Trochę mnie to rozbawiło. Na rozmowy z nim nie za bardzo miałem humor. Po zaledwie kilkunastu schodkach byliśmy na górze. Na pierwszym piętrze korytarz wyglądał całkiem "normalnie" w porównaniu do tego na parterze. Może nie był piękny, ale przynajmniej na podłodze rozłożony był już dywan, a ściany pokryte były przyjemną w dotyku wykładziną. Drzwi po obu stronach były drewniane i nie takie ciężkie jak te na dole.
Trzecie drzwi po prawej okazały się być moim wejściem do pokoju.
- Proszę - porucznik otworzył drzwi.
Wszedłem do środka. Pokoik był nieduży, wystrój przypominał ten z roku 2024. Ściany były pomalowane na pomarańczowo. W jednym rogu pokoju stało zwykłe łóżko, w drugim mała komoda, po prawej stolik z dwoma taboretami, a na przeciwległej ścianie wisiał wieszak na kurtkę.
- Niech się pan rozgości - zaczął Nowak - Dzisiaj o godzinie 17:00 ma pan kolejne spotkanie z kapitanem w jego gabinecie. Do tego czasu ma pan czas wolny, ale niech pan nie opuszcza tego piętra. W pokoju naprzeciwko za pół godziny zostanie zakwaterowana pani pilot. Możecie się odwiedzać. To tyle.
- Dziękuję.
- Do widzenia.
Porucznik zamknął za sobą drzwi. Spojrzałem na zegarek. Była dopiero 15:36. Miałem więc trochę ponad godzinę.
Czułem się zmęczony, zdecydowałem się na krótką drzemkę. Położyłem się na łóżku tak jak stałem, nie ściągnąłem nawet butów. Miałem na sobie ciągle kombinezon lotniczy, ale nie przeszkodziło mi to w szybkim zaśnięciu. Łóżko było niesamowicie wygodne. Nawet nie wiem kiedy usnąłem.
Gdy się obudziłem byłem trochę zdezorientowany. Od razu zerknąłem na zegarek. Wtedy mnie olśniło. Już 16:15, a to oznacza, że pani pilot za chwilę znajdzie się w swoim pokoju. Podszedłem do drzwi i przystawiłem do nich ucho. Rzeczywiście słychać było kroki i niewyraźną rozmowę. Z tego co usłyszałem, Nowak powiedział jej dokładnie to samo co mi.
Gdy tylko ucichły kroki porucznika otworzyłem drzwi i rozglądnąłem się po korytarzu. Nikogo nie było. Wyszedłem więc z pokoju i zamknąłem za sobą drzwi. Byłem dziwnie spokojny. Zapukałem w drzwi pani pilot.
- Proszę - jej łagodny głos ledwo do mnie dotarł przez zamknięte drzwi.
Pociągnąłem za klamkę. Jej pokój wyglądał jak mój, z tą różnicą, że ściany miały kolor jasnoniebieski, a na stoliku stał flakon z tulipanami.
- Dzień dobry - powiedziałem.
- Dzień dobry.
Pani pilot wyglądała młodo, mniej więcej w moim wieku, czyli 22 lata.
- Niech pan usiądzie.
Usiadłem i od razu zdecydowałem, że nie będziemy sobie mówić "pan", "pani".
- Wie pani co, przejdźmy na "ty". W końcu mamy wspólne zadanie do wykonania.
Dziewczyna się uśmiechnęła.
- Dobrze, więc przedstaw się pierwszy.
- Kacper Mikos, kapral - mówiąc to wystawiłem do niej rękę.
- Paulina Jastkowska, też kapral - także podała mi rękę.
- Jak się tu dostałaś?
- Brałam udział w ćwiczeniach, gdy wychodziłam z pętli samolotem zaczęło szarpać i zrobiło się czarno. Obudziłam się w sali na parterze. A ty? - było widać, że jest zaciekawiona.
- Bardzo podobnie, z tą tylko różnicą, że ja leciałem wtedy na pokazach, ale także wychodziłem już z pętli. Czyli to pewnie nie przypadek.
- Więc dlaczego znaleźliśmy się tu tylko my? Dlaczego nie jest nas więcej?
- Nie mam pojęcia, być może chodzi o ułożenie samolotu.
- Może.
Zamyśliłem się dosłownie na parę sekund.
- Ty też masz spotkanie z kapitanem
o 17:00? - zagadnąłem aby przerwać ciszę.
- Tak. I nie wiem co myśleć o całej tej sytuacji. Mam nadzieję, że dowiemy się konkretów.
- Ja też, to co tu się wyrabia nie zapowiada się zbyt ciekawe.
Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Ktoś je otworzył. Był to Nowak.
- Pan kapitan karze przypomnieć państwu o spotkaniu - powiedział porucznik i nie czekając na odpowiedź wyszedł z pokoju.
- Już 16:50 - powiedziałem patrząc na zegarek - chyba możemy tam pójść.
- Racja.
Wychodząc z pokoju Paulina zamknęła drzwi na klucz. W drodze do gabinetu nie spotkaliśmy nikogo i łatwo znaleźliśmy drogę. Gdy tylko dotarliśmy pod drzwi ktoś je otworzył. Był to kapitan.
- Dobrze, że jesteście, proszę - powiedział kapitan przepuszczając nas przez drzwi - siadajcie.
Wystrój od mojego ostatniego pobytu się nie zmienił, przybyło tu tylko jedno krzesło naprzeciwko biurka.
- To jest dzisiaj nasze ostatnie spotkanie - zaczął kapitan - sytuację już znacie, przedstawię wam więc plan na dzisiejszy wieczór i jutrzejszy ranek. Wygląda to tak: Po tym spotkaniu nasz kierowca zawiezie was do miasta, abyście kupili sobie wszystkie potrzebne rzeczy, potem macie kolację, przydział mundurów i czas dla siebie. Za to jutro o godzinie 9 szef mechaników zapozna was z maszynami, które udało nam się zbudować. Będziecie mogli odbyć loty próbne. Na razie to tyle. Wszystko jasne?
- Tak jest! - odpowiedzieliśmy równocześnie.
- Chciałbym się tylko zapytać, co będzie z nami jeśli to przeżyjemy? - to pytanie nurtowało mnie od samego początku.
- Bardzo dobre pytanie, otóż postaramy się was odesłać z powrotem do waszych czasów - głos kapitana nie był jednak tego taki pewny.
- Dobrze - przemilczałem tą niepewność.
- Macie jeszcze jakieś pytania?
- Ja jedno - Paulina wydawała się być trochę zmartwiona - czy będziemy brać udział w bezpośredniej walce?
- Jeśli sytuacja będzie tego wymagać to tak - kapitan był stanowczy.
Ta odpowiedź nie uspokoiła zbytnio Pauliny.
- Jeśli to koniec wątpliwości to nie pozostało mi nic innego jak życzyć wam udanych zakupów. Koniec spotkania - dokończył.
Wstaliśmy, zasalutowaliśmy i wyszliśmy. Za drzwiami stała jakaś kobieta, wyglądająca na około 70 lat.
- Dzień dobry - powiedziała - będę waszym kierowcą. Proszę za mną.
CZYTASZ
Pilot
Bilim KurguJeden z pilotów myśliwskich podczas pokazów lotniczych wpada w nieznane pole siłowe i traci przytomność. Gdy ją odzyskuje budzi się w przyszłości, w świecie w którym toczy się walka o ochronę Ziemii przed nalotem obcych. Pilot ma do odegrania większ...