Infernum in Terra*

62 4 1
                                    

Libris POV


Wygrałem. Pozbędę się jeszcze tej bandy w lateksie i będzie kompletny chaos i spokój od nich.

-Mefistofelesie. Zajmiesz się propagandą. Paryżanie mają do reszty utracić nadzieję.-Mefisto skłonił się i zniknął. Głęboka ta dziura. Przeniosłem się do Alix. Moja słodka i drobna piekielnie piękna królowa... dziewczyna spała spokojnie. Przynajmniej mogę już przenieść ją w bardziej komfortowe miejsce. Wziąłem ją na ręce i przeteleportowałem się do Pałacu Elizejskiego, w którym już krzątała się ma służba. Znalazłem sypialnię godną władcy i położyłem moją pannę do łóżka otulając ją ciepłą kołdrą. Zleciłem jednej z pokojówek zajęcie się nią i zagroziłem, że jeżeli spadnie jej włos z głowy to osoba za to odpowiedzialna ucierpi. Kiedy kierowałem się do wyjścia poczułem ból w sercu. Opadłem na kolana. Muszę powstrzymywać przemianę. Nie mogę zabić Alix, ale nie mogę stać się uniosłym, bo wtedy będę na przegranej pozycji.

-Panie. Bohaterowie walczą przy łuku tryumfalnym. Pojawili się bogowie śmierci. Za około gadzinę powinni się zjawić armie z Piekła i Nieba.

-Poślij dodatkowe oddziały.-Bogowie śmierci. To jest istna wojna w Paryżu. Co by tu wykombinować?

Sebastian POV

Bogowie śmierci. Istoty zbierające ludzkie dusze kiedy nadejdzie czas danego człowieka. William T. Spearce. Szef zarządu bogow śmierci. Grell Suttcliff. Chory świr. Ronald Knox. Flirciarz. I Adrian Creaven vel Undretaker. Legendarny bóg śmierci. Jesteśmy otoczeni. Walka toczy się nie tylko o Paryż, ale i o ludzkie dusze i zachowanie równowagi pomiędzy dobrem, a złem. Niebiosa się rozstępują, z nich wylatują dwa białe gołębie, które stają się ludźmi. Najwyżsi. Z nimi lecą oddziały aniołów pod dowództwem archaniołów. Michała, Gabriela, Rafała, Uriela, Raguela, Sariela, Remiela. Jeżeli to jest koniec świata to mają rozmach. świetlista smuga przemknęła przez demony cześć z nich unicestwiając.

-Musimy jak na razie stąd zniknąć. Potrzebna jest każda pomocna dłoń.-Świetlista kula otoczyła całą naszą grupę przenosząc nas do... mojej klasy.-Zacznę od przedstawienia siebie i planu. Ja jestem... między innymi Elohim. Mam wiele imion... ale znacie mnie jako Boga.

Biedronka POV

O ja cię kręcę. Sam Bóg... i Jezus... to jest dziwne. Ale... teraz zwyciężymy.

-Oto moja propozycja. Użyjemy mocy miraculum motyla do stworzenia superbohaterów. Czekamy jeszcze, aż Lucyfer przybędzie ze swoimi wojskami.

-Przepraszam, ale miraculum motyla zaginęło.-Sebastian Michaelis rzucił trafnym spostrzeżeniem. Czyżby najważniejsza osoba we wszech świecie się omyliła? Drugi z mężczyzn w bieli z bandażami na dłoniach wyjął z marynarki właśnie te miraculum. Chyba już nic mnie nie zadziwi.

-Marinette.-Jezus podał mi broszkę.-Nadaj ją Nathanielowi. Nie ma wyboru... musi się zgodzić dla dobra świata.-Skinęłam głową i wyskoczyłam przez okno. Tylko gdzie on może być? Kiedy tak skakałam z budynku na budynek przy okazji walcząc z demonami nie zauważyłam jak w moim kierunku leci pokaźnych rozmiarów kula ognia. Już myślałam, że będzie ze mnie spalony kawałek Biedronki, ale myliłam się. Przede mną pojawił się Jezus niszcząc kulę.

-To jeszcze nie jest pora na koniec świata panienko. Będę ci towarzyszył.-W duecie biegliśmy przez dach domów. Jezus jak na kogoś kto ma prawie dwa tysiące lat jest dość skoczny. Ale wygląda lepiej niż na tych obrazach religijnych. Nieskazitelnie biały garnitur i szpada w dłoni. Gładka twarz z zarostem podstrzyżonym na Alvaro Solera.-Myśle, że będzie w tamtym budynku.-Palec mężczyzny wskazywał na jeden z bloków. Przy biurku ustawionym przy oknie siedział rudowłosy chłopak. Zjechałam po sznurku mojego jojo na wysokość okna. Nath kiedy mnie zobaczył zaniemówił i otworzył okno. Wskoczyłam do jego pokoju.

-Nathanielu Kurtzberg jest to miraculum motyla dające moc tworzenia bohaterów. Czy wykorzystasz jego moc do czynienia dobra?-Sarna patrzył się na mnie zdziwiony, ale po chwili wziął broszkę przypiął ją marynarki. W między czasie pojawiło się kwami imieniem Nooroo.

-Nooroo. Daj mi mroczne skrzydła.-Wedle instrukcji kwami zadziałało, a Kurtzberg pojawił się w ciemnofioletowym garniturze i srebrnej masce zasłaniającej okolice oczu w sposób podobny do mojej maski.-I jak? Wielka katastrofa?

-Do twarzy ci.-Pochwaliłam jego wygląd. Z jego rękawa wyleciał biały motyl.-Znajdź najszczęśliwszego człowieka w tym zamieszaniu i zrób z niego bohatera.

Libris POV

Walczyłem właśnie z tym chorym umysłowo psem... Cerberem. Wiem, że psy nie lubią kotów, ale przesadą jest, że jest on nie zniszczalny. Czekałbym teraz w piekarni z moimi ex zakładnikami na Biedronkę, gdyby nie ten kundel.

-Demoniczne uśpienie.-Kulka pyłu poleciała do psa i uśpiła go. Zdrzemnij się.-Igni.-Przez Paryż zaczęła roztaczać się fala pożarów. Nagle poczułem, ze ktoś na mnie wpada. Tym kimś był pan Kubdel. Kiedy uniosłem swoją broń, by go zabić poczułem jak coś chwyta mnie za rękę. Podniosłem się z ziemi.-Alix... Miałaś zostać w pałacu.

-Przerwij to szaleństwo.-I ona przeciw mnie? Nie ma wyboru.-To nie jest najlepsza droga.

-Mylisz się moja najdroższa. Koniec z bóstwem niebios. Nowym bogiem będę ja.-Dziewczyna podskoczyła i oplotła nogi w moim pasie. Przywarłem do ściany, a ona... połączyła masze usta w pocałunku.    


*Piekło na Ziemi


Nutami usłane||LukanetteWhere stories live. Discover now