Pov. (T/I)
Powiedziałam do niego proste ,,Dziękuję". Przez chwilę jeszcze przebywałam u niego w pokoju, ale poprosił mnie bym wyszła więc teraz siedzę u siebie zastanawiając się nad tym co przed chwilą się wydarzyło...
Mam nadzieję, że to co powiedział jest prawdą. Teoretycznie powinnam uciekać, ale...
No właśnie... Czemu miałabym tego nie robić? Przecież jeśli on wie, że jestem szpiegiem to właściwie nie mam nic do stracenia. Chociaż mógł podłożyć mi jakiś nadajnik... Najlepiej tu zostanę i poczekam, aż mi wytłumaczy o co w tym wszystkim chodzi. Gdy przyszłam do jego pokoju wyglądał bardzo źle. Jakby miał się zaraz załamać. Nie spodziewałam się tego po nim.W sumie to czemu nie spróbować mu pomóc? Nic w tej chwili nie mogę zrobić. Ani uciec, ani nawet poinformować przez kogoś dowództwa, bo mogłabym wtedy zdradzić tożsamość innych szpiegów. Mówiąc krótko jestem w d... w dziurze...
...
Narazie będę tu leżała i czekała nie wiem na co i może po jakimś czasie rozwiązanie samo przyjdzie mi do głowy? Kogo ja oszukuję... Ja nawet nie mam wyboru...
Tylko jak to wszystko rozegrać?
Może poprostu go posłucham i będę się zachowywała, jakby ta rozmowa nigdy się nie odbyła? Bo zawsze najbezpieczniej jest uciec od problemu... Co ja ze sobą robię...
Zawsze byłam tą odważną, a teraz chowam się z kocykiem w swoim pokoju rozmyślając jak uniknąć konsekwencji moich zachowani...Co ta misja ze mną robi?
Wyjrzałam przez okno. Zastanowiłam się chwile. Czy okna w całej bazie nie są zabezpieczone kratami? To dziwne...
Podeszłam do niego bliżej i otworzyłam na oścież. Pamiętam, że gdy pierwszyraz byłam w tym pokoju też ich nie było. Czy to było zaplanowane wcześniej przez Torda?
Może...Może chciał dać mi szansę na przekazywanie informacji. Jeśli to prawda to rzeczywiście z nim jest coś nie tak...
Zastanawiałam się i rozglądałam jednocześnie po otoczeniu bazy. Z tego co wiem to najbliższe parę hektarów z każdej strony zajmuje las, ale podobno dach budynku też jest obrosniety drzewami. Niestety nie wiedziałam jak się tam dostać, więc musiałam zadowolić się podziwianiem natury ze swojego okna. Takie życie...
Usiadłam na parapecie i zaczęłam przyglądać się skaczącej po jakiejś dziwnie powywijanej gałęzi wiewiórce. Nagle kichnełam. Tylko tego mi brakowało. Chorować akurat gdy mój szef potrzebuje mnie najbardziej? Nie!Zaraz, zaraz... Od kiedy zaczęłam się tak tym przejmować? Tord sobie poradzi... Mam nadzieję... Nie! Koniec! Muszę pomyśleć o czymś innym, bo zaraz jeszcze stwierdzę, że mu współczuję...
Trzasnęłam oknem wcześniej machająć do oprowadzającego nowych żołnierzy wokół bazy Patryka. Uśmiechnęłam się pod nosem i jako że dostałam całodniowe wolne postanowiłam pójść poprostu spać. Zamknęłam drzwi na klucz, umyłam się i położyłam w łóżku. Musiałam przyznać, że żyłam w nie najgorszych warunkach...
Szkoda, że nie mogę skupić się na zasypianiu, bo KTOŚ cały czas jakimś cudem wypiera wszystkie inne moje myśli.Czyżby cytat ,,Miłość i nienawiść dzieli cieńka linia" miał jednak trochę sensu?
Co ja gadam?! Jaka od razu miłość?! Ja ledwo go znam!
Przeraziłam się jeszcze bardziej... Czemu jako przeciwność wskazałam taki powód?! Czemu taka głupota wydała mi się w tamtym momencie ważniejsza od tego, że Tord jest Red Liderem, że zabił tylu ludzi, że zdradził swoich przyjaciół którzy tak mu ufali? Co jest ze mną nie tak?!
____________________________________
Następny rozdział!
Niestety Wattpad usuną mi połowę rozdziału (albo poprostu wydawało mi się, że go skończyłam, a w rzeczywistości tak nie było) i dlatego miałam problemy z jego dokończeniem, bo cały czas miałam wrażenie, że gdzieś w książce już coś takiego pisałam...
Ale w końcu udało się i jest!
A tak przy okazji...
Chciałam poinformować, że stworzyłam książkę w której będę pisała oneshoty, więc jak ktoś ma pomysł to...
No...
Wiecie...Niech napisze w komentarzach w tamtej książce...
To tyle...
Pa!
CZYTASZ
Eddsworld | Nie wiesz dlaczego... | Tord x reader
FanficTord nigdy nie był ich przyjacielem. Od początku tylko ich wykorzystywał dla swoich interesów. Czekał tylko na odpowiedni moment, by ostatecznie odebrać im prawie wszystko co posiadali... Tak właśnie myślą Matt, Edd i Tom... I nikt im się nie dziwi...