Po śniadaniu ubrani udaliśmy się do samochodu Harry'ego, by pojechać na spotkanie z Samuelem Adlerem. Mimo wcześniejszych obaw o postępowanie syna pana Evansa to dzisiaj oboje byliśmy spokojni.
Ja byłam na pewno. Z Harrym przy boku nie obawiałam się niczego. Byłam pozytywnie nastawiona do zmian jakie miały nadejść w naszym życiu.
- Zdenerwowana? - Harry odchrząknął i kątem oka spojrzał na mnie uśmiechając się nieznacznie.
- O dziwo jestem bardzo spokojna - również na niego spojrzałam, jednak ja zatrzymałam na nim swój wzrok. - A ty?
- Odrobinę - westchnął zatrzymując się na światłach.
- Dlaczego? - Złapałam go za dłoń i potarłam swoim kciukiem jej wierzch.
- Obawiam się Alvina. Coś czuję, że mogą być z nim problemy - Styles spojrzał na mnie, a ja wyswobodziłam swoją dłoń i złapałam jego twarz zanim zdążył odwrócić ją w kierunku jazdy.
- Jesteśmy razem, mhm? - Potarłam swoim nosem o jego i złączyłam nasze czoła. - A póki jesteśmy razem to damy sobie radę ze wszystkim.
- Kocham Cię, Brooklyn. - Brunet złączył nasze usta, a ja wciąż gładziłam kciukami jego policzki jakby to miało odpędzić od niego całe zdenerwowanie.
- A ja kocham Ciebie.
***
- Tam jest miejsce! - Ożywiłam się i podskoczyłam, gdy po sześcio minutowym zwiedzaniu parkingu wreszcie znaleźliśmy miejsce postoju.
- Nareszcie - chłopak westchnął i wjechał w wolną przestrzeń między pojazdami.
Gdy wyłączył silnik i zaciągnął ręczny hamulec oboje w ciszy opuściliśmy samochód i okrążając go złapaliśmy się za ręce idąc z kierunku wejścia do budynku.
Droga na odpowiednie piętro minęła nam bardzo szybko i w całkowitej ciszy, jednak nie była tragiczna. Rozmawialiśmy ze sobą przez dotyk. Łącząc nasze dłonie i pocierając swoimi palcami przekazywaliśmy sobie wzajemne wsparcie i zapewnienie, że druga osoba jest obok.
- W czym mogę pomóc? - Gdy weszliśmy do odpowiedniego biura zatrzymała nas wysoka, szczupła blondynka, która miło się do nas uśmiechała, a raczej do Harry'ego. Kurwa, typowe.
- Biuro Samuela Adlera? - Styles mruknął pod nosem, jednak wystarczająco głośno, by nasza rozmówczyni go słyszała.
- A z kim mam przyjemność? - Kobieta kolejny raz kokieteryjnie uśmiechnęła się do bruneta całkowicie mnie ignorując. Aha, kurwa.
- Zaprowadzę Pana - uśmiechnęła się i wyszła zza biurka za którym siedziała, a ja odchrząknęłam zwracając na siebie jej uwagę.
- W czym mogę pomóc? - Blondynka wywróciła oczami i spojrzała na mnie.
- O dziękuję, że zauważyła Pani moją obecność - powiedziałam wysokim i nadmiernie przesłodzonym tonem. - Nie zachowuj się tak jakby mnie tu nie było - warknęłam, a Harry musnął lekko swoimi palcami moją dłoń.
- Nie przypominam sobie, żebyśmy przeszły na ty - syknęła i zmierzyła mnie wzrokiem.
- A ja wątpię, że do twoich obowiązków należy podrywanie klientów swojego szefa - prychnęłam.
- Pana pracownica chyba przekracza pewne granice - blondynka kolejny raz zwróciła się do Harry'ego, a ja wywróciłam oczami na jej przesłodzony ton.
- To moja narzeczona, więc proszę darować sobie podchody i zaprowadzić nas do biura pana Adlera.
***
Zapraszam Was również na nowość na moim profilu "i mean..." bo pojawił się już 2 rozdział!
CZYTASZ
Lawyer || h.s ✔
Fiksi Penggemar- Jeśli mam Cię bronić to musisz powiedzieć mi prawdę, Brooklyn. - Mówię prawdę. - Nie jestem tak ślepy jak pozostali, by wierzyć w tę bajeczkę i nie widzieć, że coś ukrywasz... Treści zawierają wulgaryzmy jak i sceny przeznaczone dl...