Sexy Lawyer: Part 55

3K 91 47
                                    

Po śniadaniu ubrani udaliśmy się do samochodu Harry'ego, by pojechać na spotkanie z Samuelem Adlerem. Mimo wcześniejszych obaw o postępowanie syna pana Evansa to dzisiaj oboje byliśmy spokojni.

Ja byłam na pewno. Z Harrym przy boku nie obawiałam się niczego. Byłam pozytywnie nastawiona do zmian jakie miały nadejść w naszym życiu.

- Zdenerwowana? - Harry odchrząknął i kątem oka spojrzał na mnie uśmiechając się nieznacznie.

- O dziwo jestem bardzo spokojna - również na niego spojrzałam, jednak ja zatrzymałam na nim swój wzrok. - A ty?

- Odrobinę - westchnął zatrzymując się na światłach.

- Dlaczego? - Złapałam go za dłoń i potarłam swoim kciukiem jej wierzch.

- Obawiam się Alvina. Coś czuję, że mogą być z nim problemy - Styles spojrzał na mnie, a ja wyswobodziłam swoją dłoń i złapałam jego twarz zanim zdążył odwrócić ją w kierunku jazdy.

- Jesteśmy razem, mhm? - Potarłam swoim nosem o jego i złączyłam nasze czoła. - A póki jesteśmy razem to damy sobie radę ze wszystkim.

- Kocham Cię, Brooklyn. - Brunet złączył nasze usta, a ja wciąż gładziłam kciukami jego policzki jakby to miało odpędzić od niego całe zdenerwowanie.

- A ja kocham Ciebie.

***

- Tam jest miejsce! - Ożywiłam się i podskoczyłam, gdy po sześcio minutowym zwiedzaniu parkingu wreszcie znaleźliśmy miejsce postoju.

- Nareszcie - chłopak westchnął i wjechał w wolną przestrzeń między pojazdami.

Gdy wyłączył silnik i zaciągnął ręczny hamulec oboje w ciszy opuściliśmy samochód i okrążając go złapaliśmy się za ręce idąc z kierunku wejścia do budynku.

Droga na odpowiednie piętro minęła nam bardzo szybko i w całkowitej ciszy, jednak nie była tragiczna. Rozmawialiśmy ze sobą przez dotyk. Łącząc nasze dłonie i pocierając swoimi palcami przekazywaliśmy sobie wzajemne wsparcie i zapewnienie, że druga osoba jest obok.

- W czym mogę pomóc? - Gdy weszliśmy do odpowiedniego biura zatrzymała nas wysoka, szczupła blondynka, która miło się do nas uśmiechała, a raczej do Harry'ego. Kurwa, typowe.

- Biuro Samuela Adlera? - Styles mruknął pod nosem, jednak wystarczająco głośno, by nasza rozmówczyni go słyszała.

- A z kim mam przyjemność? - Kobieta kolejny raz kokieteryjnie uśmiechnęła się do bruneta całkowicie mnie ignorując. Aha, kurwa.

- Zaprowadzę Pana - uśmiechnęła się i wyszła zza biurka za którym siedziała, a ja odchrząknęłam zwracając na siebie jej uwagę.

- W czym mogę pomóc? - Blondynka wywróciła oczami i spojrzała na mnie.

- O dziękuję, że zauważyła Pani moją obecność - powiedziałam wysokim i nadmiernie przesłodzonym tonem. - Nie zachowuj się tak jakby mnie tu nie było - warknęłam, a Harry musnął lekko swoimi palcami moją dłoń.

- Nie przypominam sobie, żebyśmy przeszły na ty - syknęła i zmierzyła mnie wzrokiem.

- A ja wątpię, że do twoich obowiązków należy podrywanie klientów swojego szefa - prychnęłam.

- Pana pracownica chyba przekracza pewne granice - blondynka kolejny raz zwróciła się do Harry'ego, a ja wywróciłam oczami na jej przesłodzony ton.

- To moja narzeczona, więc proszę darować sobie podchody i zaprowadzić nas do biura pana Adlera.

***

Zapraszam Was również na nowość na moim profilu "i mean..." bo pojawił się już 2 rozdział! 

Lawyer || h.s  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz