- Rozdział 2 -

8 2 0
                                    

-Dlaczego tak się w stosunku do niego zachowałaś? - Zapytała Cassidy, następnego dnia, kiedy przyjaciółki jechały swoim stałym transportem do szkoły. Dziś rano padało, dlatego odpuściły sobie jazdę w stadninie. Dzień był taki nie przyjemny. Można było się tylko położyć w łóżku i nie wstawać.

-Tak, czyli jak? - Spytała niezrozumiale Berenika.

-No tak... oschle i nieprzyjemnie, przecież on ci nic nie zrobił, zabrał tylko Dame na spacer.

-W sumie masz racje, ale tak strasznie się wystraszyłam, jak jej nie zobaczyłam w boksie, ze chyba nie myślałam, co robię. Mogę go przeprosić, ale nie myśl sobie, że będę po tym się do niego przymilać, o nie, nie, nic z tych rzeczy! Pozatym co to był za tekst?! "Nie szarp Damy bo strzeli focha", dwa razy to powtórzył!

-On jest naprawdę miły i przystojny, nie wiem, czy się mu przyjrzałaś, ale ma dołeczki! To jest najwspanialsza rzecz u faceta! A na dodatek...

-Stop! Weź, bo się jeszcze zakochasz. - Zażartowała Berenika, kiedy powoli hamowała, ponieważ znalazły się pod budynkiem szkoły.

-Mogłabym powiedzieć to samo... Przecież w większości romansów tak jest, ze chłopak i dziewczyna najpierw się nie lubią, a potem jest big love. On ją gdzieś zabiera w ustronne miejsce, albo pokazuje coś niezwykłego i jest wiesz, co?

-Co? - Spytała lekko zirytowana Berenika.

-Jest kiss!  - Pisnęła Cassidy.

-Bleee...

-Czemu bleee?

-Bo nigdy nie uwierzę, ze będę się całować z Carterem! - Berenika i Cassidy zsiadły z roweru.

-A dlaczego pomyślałaś akurat o waszej dwójce? - Zapytała mrużąc oczy Cassidy. - Widzisz... Myślisz o nim, to już zauroczenie.

-Pomyślałam, bo to ty tak zaczęłaś schodzić na te tematy i cos sugerować, a ja nie jestem zauroczona.

-Ja nigdy nic nie sugeruje! Wiem swoje i wiem, że to zauroczenie.

-To nie jest zauroczenie! - Pisnęła cicho Berenika, żeby tłum uczniów sprzed szkoły nie słyszał, o czym rozmawiają. Była tym już zirytowana, bo doskonale wiedziała, że nie podoba jej się Carter. Tak właściwie nawet go nie znała. Raz się z nim pokłóciła i to już można nazwać zauroczeniem? Zaznaczając, ze Berenika nie wierzy w "przeznaczenie", czy "zakochanie od pierwszego wejrzenia".

-Ok, ok... już się tak nie denerwuj... - puściła do przyjaciółki oczko.

-Hej Ber! - Krzyknął Lukas w stronę przyjaciółek.

-Hej Luki! - Powiedziała promiennie Nika przytulając się do chłopaka. Potem tak samo przywitała się Cass z blondynem.

-Gotowe na egzaminy wstępne z panem Brownem?

-Ugh... Siedziałam nad książkami cala noc! - Pożaliła się Cassidy.

-Jakie egzaminy?! Jakie książki?! Jaka noc?! Co?!

-No przecież od dwóch tygodni mamy zapowiedziane egzaminy wstępne z historii... zapomniałaś Ber? - Zapytał Lukas.

-Ach... Na śmierć! A niech to szlak! 

-Bo myślała całą noc o Carterze! – Poskarżyła się Cass.

-Co? O jakim Carterze? Ber, czemu ja nic nie wiem? – Zapytał żartobliwie Lukas zakładając ręce na biodra, ale Berenika nie miała teraz siły na przekomarzanie się z nimi.
Pan Brown to nie była osoba, z która można było negocjować, przekonywać, cackac, albo, co najgorsze ściągać. Na egzaminach, które zazwyczaj były ustne trzeba było na każde pytanie odpowiadać bez zająknięcia, a daty sypać jak z rękawa.  Berenika się załamała, nigdy nie była zbyt dobra z historii, a daty w ogóle jej nie wchodziły do głowy.
Szatynka złapała mocniej torebkę za uchwyt i bez słowa, ze spuszczoną głową udała się w stronę wejścia do szkoły.

-Widzisz… Zauroczona… - Westchnęła Cassidy.

***

-Aaa! Czy wy możecie uwierzyć?! 

-Nie powiedziałabym, ze jestem z ciebie dumna, bo stać cię na więcej. - Powiedziała jak zwykle szczera Amy do Bereniki.

-Ale wiesz… Zdałam!

-Ledwo, co. – Wtrąciła się Cass.

-Ale, jednak!

-To my się już zbierajmy. – Podsumowała Cass patrząc na zegarek. - Miałyśmy dzisiaj pomóc Amber w oprowadzance. Przedszkole przyjeżdża.

-Racja. – Odezwała się Berenika.

-No to narazka, ja się zbieram na popołudniową zmianę. – Odpowiedziała Amy.

Nika i Cass wsiadły na rower szatynki i ruszyły w stronę stadniny. Przejechały dobrze zananą im trasę rozmawiając o rozwiązaniach egzaminu pana Browna. Ku zdziwieniu wszystkim, ten sprawdzian był na papierze, a nauczyciel szybko go sprawdził. Na przerwie obiadowej już wisiała kartka z wynikami. Amy zdała celująco i najlepiej z całej klasy.
Po niecałych piętnastu minutach były już przed stadniną. Jak zwykle, przebrały się, zostawiły swoje rzeczy w szafce i poszły do stajni. Tam już na nie czekała Amber.

-Witacie, kochane! – Przywitała je ciepło.

-Cześć Am! Kogo mamy osiodłać?

-Myślę, że ty, Cass możesz wyprowadzić Cygara, a ty, Bereniko, pójdziesz po Cartera? Jest na wybiegu wyścigowym.

-Tak, mogę po niego pójść. – Odezwała się i już jej nie było. Gdy podeszła do ogrodzenia okólnika, na którym podobno znajdował się chłopak, zobaczyła tylko małą postać, która pędzi na najwspanialszym zwierzęciu na świecie. Nika zawsze uwielbiała oglądać zawody konne. Było widać, że Carter musi być zawodowcem. Pędząc na Smerfie (jeżeli dobrze zauważyła), wyglądał jak by leciał, a nie ujeżdżał konia. Carter szybko zobaczył Berenikę i zwolnił do kusu. Podjechał nim do barierki, przy której stała szatynka.
– Cześć. – Przywitała się nieśmiało i pogłaskała konia.

-Hej. – Odpowiedział jej lekko zdziwiony i zszedł ze Smerfa. – Jest świetny!

-Kto? Smerf? Ah… tak. Jest najszybszym koniem w stadninie. Chciałam cię przeprosić, że tak na ciebie wczoraj naskoczyłam. Po prostu zmartwiłam się, jak nie zobaczyłam Damy w boksie.

-Okay.

„Tylko tyle?” – Pomyślała Berenika.

-No... aha! Nie przyszłam tu na pogaduszki! – Dodała zimno. – Amber kazała ci przyjść do stajni.

-Już idę. – Odpowiedział radośnie i mrugnął do niej, tak jakby nie słyszał tonu dziewczyny. 

Przy Białej DamieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz