Stay

213 29 3
                                    

- No już, otwieraj. Dzisiaj wigilia! Zostało Ci ostatnie okienko, Koo~

Namjoon siedział na miękkim dywanie, patrząc z dołu na usadowionego w fotelu Jungkooka i nieśpiesznie gładził dłonią jego udo. Ciepłe kakao, które zrobił dla niego Kook było pyszne. Jego uśmiech sięgał granic wszechświata, gdy widział wszystkie połyskujące w oczach młodszego emocje, kiedy ten każdego dnia otwierał jedno okienko kalendarza adwentowego, który Kim własnoręcznie dla niego wykonał.

- A ja nadal nie rozumiem jak udało Ci się to zrobić i nie trafić przy tym na ostry dyżur z posklejanymi palcami, które trzebaby chirurgiczne rozdzielić - parsknął Jeon, potrząsając kolorowym pudełkiem pełnym kartonowych szufladek. - Prawdziwy świąteczny cud.

Jungkook pochylił się i cmoknął swojego chłopaka w czubek głowy. Nigdy w życiu nie spodziewałby się, że dostanie od niego taki prezent. Od jego Namjoona, który przecież wszystko, czego dotknął, obracał w pył i zgliszcza! Kalendarz nie był wielce zdobny i o skomplikowanej budowie, ale był piękny, prosty i o dziwo - schludny oraz wykonany od serca. A zawartość tego pudełeczka była cenniejsza niż cokolwiek, co do tej pory posiadał.
Pięć lat stażu w związku to dużo. Zamknięcie tych wszystkich wspólnych miesięcy w dwudziestu czterech wspomnieniach było dla Namjoona okropnie trudne. Wyłuskanie tych najpiękniejszych momentów i zawężenie ich liczby do tak małej stało się nie lada wyzwaniem, ale podołał. Mało tego, wykonał kawał dobrej roboty.
Kim od ponad trzech tygodni patrzył na miłość swojego życia - Jeona Jungkooka, który każde okienko kalendarza otwierał z nabożną czcią, by znaleźć w nim cząstkę uczucia, którym się wzajemnie darzyli. List i zdjęcie - to czekało na niego każdego dnia i każdego dnia wywoływało w nim tęczę emocji; od rozbawienia aż po wzruszenie, zwilżając łzami jego sarnie oczy. Nigdy nie wiedział czego się dokładnie spodziewać. Jedyne, co było pewne, to to, że Namjoon swoimi pięknymi słowami, do używania których zawsze miał dar, sprawiał, że przez cały grudzień, dzień w dzień Jungkook zakochiwał się w nim na nowo.

- Bardzo śmieszne - mruknął starszy, klepiąc go lekko po nodze. - Są rzeczy które potrafię zrobić dobrze.

- Oj są, są... - rozmarzył się Jeon, nieco obscenicznie przygryzając wargę i przymrużył oczy - Ale nie wolno, bo dzieciątko Jezus patrzy.

- Ty to głupi jednak jesteś - zaśmiał się i pokręcił głową, po czym na chwilę się zamyślił. Mimo wszystko stresował się niemiłosiernie nadchodzącym minutami. To już dziś. - Lepiej dokończ w końcu dzieła i wyjmij ostatni prezent.

Młodszy bez zastanowienia pociągnął za czerwoną wstążkę przymocowaną do jedynej pozostałej szufladki. Po chronologicznym ułożeniu poprzednich prezentów, spodziewał się, że to wspomnienie będzie względnie nowe, z przestrzeni ostatnich kilku miesięcy. Może będzie dotyczyć ich wycieczki na wyspę Jeju?
Zawartość tego okienka różniła się nieco od pozostałych. Starannie zwinięty w rulonik list schowany był jak zawsze pomiędzy fałdami kremowego tiulu, ale po zdjęciu nie było nawet śladu.

- Tym razem tylko list? - Spojrzał lekko zawiedziony na Namjoona, na co ten uśmiechnął się przepraszająco. Stworzył z otrzymanych zdjęć album i jakoś miał nadzieję, że ten wigilijny kadr będzie jego idealnym zwieńczeniem. - Czyli pewnie powali mnie na kolana...

"24 grudnia

Jungkook-ah, nie sądzisz, że wiele razem przeszliśmy? Ostatnie pięć lat pokazało mi, czym naprawdę jest życie. Zanim cię poznałem byłem niczym posąg; pozbawioną wszelkich zmysłów figurą człowieka. To ty mi otworzyłeś oczy i pokazałeś prawdziwe kolory świata, stałeś się moim ukochanym widokiem. Dzięki tobie usłyszałem nową muzykę w dobrze znanych mi dźwiękach, ale niepotrzebna mi muzyka, jeśli tylko mogę słuchać twojego nucenia gdy skupiasz się na pracy. Byłem w błędzie, sądząc, że znam swoje ulubione smaki, dopóki nie było mi dane skosztować twoich ust i spalonych tostów o trzeciej nad ranem. Nigdy nie lubiłem też perfum, ale ty pachniesz cudownie, wiesz? Jak kwiaty nad rzeką Han w słoneczne, wiosenne popołudnie. Tak jak wtedy, gdy leżeliśmy na kocu w  parku, a słońce padało na nasze twarze, przyprawiając je o rumieńce. A może tylko je uwydatniając..? I wtedy, i zawsze gdy mam cię w ramionach, czuję niewyobrażalne ciepło. Gdyby nie to ciepłe uczucie, którym mnie obdarzyłeś, Jungkook-ah, już dawno bym zamarzł. Byłbym tylko rzeźbą z lodu. Dlatego chciałbym Ci powiedzieć, że kocham Cię jak szaleniec i dziękuję Ci za wszystko. Za dobre chwilę i złe. Za to, że byłeś, jesteś i... Proszę, byś został już na zawsze."

Jeon ledwo odczytał ostatnia linijkę, nie potrafiąc powstrzymać łez. Nie był w stanie wydusić nawet słowa. Namjoon był najlepszym, co przytrafiło mu się w życiu i z każdym dniem coraz bardziej się o tym przekonywał. Z nim każdy dzień był jak Gwiazdka.

- Namjoon-ah, jak możesz doprowadzać mnie do takiego stanu..? - Zwinął drżącymi rękoma list i otarł mokre policzki. - To po prostu...

- Nigdy nie planowałem też czegoś takiego - młodszy uniósł wzrok, tylko po to, by nie uwierzyć własnym oczom. Ujrzał Namjoona, klęczącego przed nim na jednym kolanie z małym aksamitnym pudełeczkiem w dłoni. Serce chciało mu się wyrwać z piersi, gdy spod otwierającego się wieczka zabłysnął pierścionek. - Ale ty zmieniłeś wszystko. Proszę. Zostań na zawsze.

Nie było innej opcji. Nie widział świata poza tym chłopcem o króliczym uśmiechu.
A ten właśnie chłopiec był najszczęśliwszy na świecie, gdy pozwolił wsunąć na swoją dłoń cienką, złotą obrączkę - symbol miłosnej obietnicy. Nie posiadał się wręcz z radości, gdy wpadł ukochanemu w ramiona, by obcałować tę piękną roześmianą twarz.

- Zostanę.

Christmas Calender | NamkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz