Jak się poznaliście?

1.5K 57 5
                                    

LUCYFER: Na miejscu zbrodni. Lucyfer chciał wykazać sie mądrością podczas, gdy Ty robiłaś zdjęcia zwłok.

Byłaś jedną z najlepszych śledczych, wszyscy, z którymi pracujesz dają Ci dużo wolności i swobody, ponieważ wiedzą, że zawsze dojdziesz do sedna sprawy. Kiedy robiłaś zdjęcia, oraz zabierałaś się za notatki, ktoś jeszcze Ci nieznany, podszedł do ofiary. 

- Uch, nie wygląda za dobrze, jakiś taki niezadbany. - powiedział przybyły. Podniosłaś litujący się wzrok znad notesu, kiedy zobaczyłaś kto ''komentuje'' wygląd umarłego, jeszcze bardziej się skrzywiłaś. Mężczyzna był przystojny, ale jego inteligencja odpychała Cię od niego na kilometr. Sądziłaś, że się zagubił i wszedł na teren policji. Jednak, myliłaś się... 

- A Ty dbałbyś o to, jak wyglądasz na łożu śmierci? - uniosłaś brew, lustrując osobę nowego. - Po za tym... Jesteś pewien, że dobrze trafiłeś? - spytałaś, podchodząc krok bliżej brązowookiego. Ten uśmiechnął się szelmowsko. 

- Jeśli taka Pani detektyw miałaby prowadzić moją sprawę... - udał zamyślenie, na co przewróciłaś zirytowana oczami. - Oczywiście. - wyszczerzył się, pokazując tym samym rząd białych, równych zębów. - Naturalnie, że dobrze trafiłem. - wypiął się pewnie. - Lucyfer Morningstar. - przedstawił się. Imię jakim się zwrócił, zdziwiło Cię. 

- Lucyfer? - uniosłaś po raz kolejny brew. 

- Zgadza się. - poprawił granatowy garnitur, posyłając Ci tajemnicze spojrzenie. 

- T.I T.N. - wzruszyłaś ramionami, także podając swoje imię i nazwisko. Kiedy zaczęliście współpracę jeszcze parę razy przyjrzałaś się towarzyszowi. 

AMENADIEL: Na ulicy, całkiem przypadkiem wpadłaś na ciemnoskórego. 

Pośpiesznym krokiem kroczyłaś po ulicy, gdyż nie zostało Ci dużo czasu do pracy. Byłaś malarką, a Twój klient czekał na Ciebie w Centralnej Kawiarni. Przez moment zamyśliłaś się, nad tym, jakie farby dobrać do obrazu. Ta chwila jednak miała bardzo duże znaczenie, ponieważ przez tą chwile nieuwagi wpadałaś na kogoś. 

- Przepraszam! - podniosłaś wzrok, przepraszając. Twoim oczom ukazał się ciemnoskóry mężczyzna, był dość przystojny i posłał Ci miły uśmiech. 

- Nic nie szkodzi. - w ułamku sekundy dotknął Twojego ramienia. 

- T.I T.N - nie wiedząc czemu, przedstawiłaś się mężczyźnie, wzbudzał w Tobie poczucie zaufania. 

- Amenadiel. - odpowiedział, co bardzo Cię zdziwiło, ale nie okazałaś tego. 

- Wybacz mi, muszę lecieć do klienta. - jeszcze raz przeprosiłaś, posyłając mu lekki uśmiech, kiwnął głową na znak zrozumienia. Oddaliłaś się do kawiarni, ale w głowie wciąż miałaś to nietypowe imię. 

DANIEL: Niedawno przybyłaś do Los Angeles, ukończyłaś studia z zakresu Detektywistyki i postanowiłaś, że chcesz pracować w tutejszym Departamencie Policji. Najlepiej sprawdzałaś się w wydziałach na temat zabójstw. Jak się okazało, chętnie Cię tam przyjęli. Podczas pierwszego dnia, nie wiedziałaś jeszcze dokładnie, gdzie coś jest. Ku Twojemu szczęściu, spotkałaś swojego nowego współpracownika. Chłopak był całkiem przystojny, a na dodatek miły. 

- Jestem Daniel, Ty jesteś T.I T.N, tak? - uśmiechnął się. 

- Zgadza się. - pokiwałaś głową, odwzajemniając gest. - Jesteś w wydziale zabójstw? - spytałaś z nadzieją. 

- Dokładnie, choć zaprowadzę Cię. - kiwnął głową na korytarz, podziękowałaś w duszy, że trafił Ci sie taki współpracownik. Z chęcią ruszyłaś za brunetem. 


***

Witam Was w nowych preferencjach. 

Jest to mój pierwszy projekt, jeśli będziecie mieli pomysły na inne postacie, piszcie! 

Z chęcią dodam tu kogoś. :) 

***


Lucyfer: PreferencjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz