Dzień 11

5 1 0
                                    

Burza ustała z samego rana. W końcu na niebo mogło wejść teletubisiowe słońce. Wcześniej nie mogło tego zrobić bo zbyt wiało a ono samo bardzo boi się burzy. Przez ten cały czas kiedy była burza schowane było w swoim domu na ziemi.

DOM TELETUBISIOWEGO SŁOŃCA
Dom w kształcie wielkiej złotej kupy z otwieranym dachem, żeby słońce mogło szybko wlecieć do niego z góry. Okna były zrobione z białej matowej szyby i robiły tak jakby za oczy całego budynku. Drzwi umieszczone były przy ziemi i zrobione były z białej czekolady. Słońce czasem ich używało, ale częściej po prostu wlatywało i wylatywało przez otwierany dach. W środku wszystko było z drzewa sosnowego ze złotymi i różowo złotymi wstawkami i ozdobami. Nic dodać nic ująć po prostu widocznie za pracę słońca dużo płacą, bo do ewidentnie jest klasy premium.

- Hi hi hi łi łi. -Wydawało z siebie dźwięki słońce kiedy wschodziło na niebo.
Widocznie cieszyło się, że dostanie kaskę bo za wczoraj to kupa. Teletubisiowe słońce żeby nadrobić tamten dzień postanowiło nawet wsiąść dodatkową zmianę w nocy razem z księżycem. Zgłosiło to już do prezydenta czyli do Plutona, który po tym jak wyrzucili go z układu słonecznego podał kandydaturę do rady wszechświata i został prezydentem.
- Ja-pier-dziu znowu ten śmiech. Tylko cały czas łi hi hi ha haha i sra. - Tony pił tęczoglutand przed domem.
Jego cały ogród był zniszczony po burzy, ale na szczęście dzień wcześniej schował do domu swoją zbroję hello kitty.
- Kurcze ciekawe kiedy spadnie ten biały puszek. - Tony powiedział sam do siebie.
- No ciekawe. Tylko schowaj mnie do domu bo mi zimno będzie.
- Kto mówi!? Gdzie ty?! - Tony zaczął obracać sie dookoła siebie aż się wywrucił na ziemię i zobaczył gadający krzak pod jego domem.
- To ja. Miło mi panie Srark. Jestem Dżonas. Twój krzak na który zawsze rano sikasz. I to właśnie twój mocz mnie ożywił. Od teraz już zawsze będziemy razem. - Krzak zaczął podskakiwać.
Tony zrobił wielkie oczy.
- Że co? I kim jesteś? I co? Jak? I jak mnie do cholery nazwałeś?! - Usiadł prosto przed krzakiem.
- Srark.
- Jestem Stark.
- Srark i Stark jeden Srark.
- No chyba nie. Przeprowadzam się nie będę z tobą mieszkać na jednej posesji.
- Nie masz do kąd hahahahahah!
- Mam mam. Wybudowałem sobie Srark Tower. Eeeeee! Stark Tower. Kurde!
- Hahahhahahahahah!
- Głupi krzak! Ide stąd!
Tony wyjął z kieszeni przycisk wcisnął go a ja go cały dom zmniejszył się do rozmiaru małej fasolki. Tony podniusł mały drobiazg, wsadził go do kieszeni i poszedł w długą.
- Ale Tonyyy!! - Krzyczał krzak ale bez powodzenia bo Tony się nie odwrócił. - Nieeee..ee..ee. - Szlochał krzak i nagle zwiądł bo przez ten płacz wypłakał sobie całą wodę.

Reszta dnia toczyła się sprzątaniem po burzy i przygotowywaniem występu zombie który odbędzie się jutro. W między czasie zombie poszły jeszcze do salonu kosmetycznego zrobić sobie nowe paznokcie i próbny makijaż na występ. Po tym wszystkim kiedy już było posprzątane wyszły na ulicę i zrobiły jeszcze trzy próby. Następnie udały się do domu dokończyć swoje kostiumy i omówić kilka spraw.

Reszta mieszkańców była tak wykończona, że od razu wszyscy poszli spać i nie mieli zamiaru wstawać przed 11 rano. Ponieważ wiedzieli, że i tak się wyśpią skoro słońce wzięło dodatkową zmianę nocną razem z księżycem. Super dzień zakończony noc-dniem. Takie XD.

 ¿Nie normalnie nienormalne? ✏Donde viven las historias. Descúbrelo ahora