BŁĄD POV
Obudziła się.... Po prostu to czuję.... a jednak nie wstaje... nie rusza się....
Przez chwilę nawet myślałem, że nie żyje. Ale jak??? Jej klatka piersiowa powoli unosiła się i opadała...
A jednak się nie podnosi. Po krótkim zastanowieniu, postanowiłem do niej podejść. Rzeczywiście, miała otwarte oczy.... Odwróciłem ją tak, że leżała na plecach. Jednak jest kwestia, w której się myliłem. Faktycznie, dziewczyna oddychała, ale był to oddech urywany, łapała rozpaczliwie kolejne porcje powietrza. Mimo woli trochę odskoczyłem.
Y/n POV
Mimo że w pomieszczeniu nie było żadnych źródeł światła, jasność udeżyła w moje oczy, jakbym patrzyła się w słońce stojąc sto metrów od niego (czyli bardzo jasno widać xD). Dopiero po chwili powróciła świadomość... wraz z nią ból... rozpaczliwe błagania o powietrze...
Chciałabym wstać...
Ale nie mogę.
Starałam się zdobyć jak najwięcej tlenu....
Ale czułam się tak, jakby ktoś na mnie usiadł. Branie pełnych oddechów graniczyło z cudem.
W tym momencie ktoś odwrócił mnie na plecy. Jeszcze więcej światła.... ale to za duży wysiłek zamknąć teraz oczy.
Ten ktoś, kto mnie obrócił, odskoczył gwałtownie.
Zostawił mnie samej sobie... wśród świateł jasnych jak gwiazdy....
Wśród nie mającego końca bólu....
W powiększającej się z każdą chwilą kałuży mojej własnej krwi....
Teraz nawet nie mam siły, aby oddać się ciemności...
Nie mam siły pozwolić sobie na łzy....
Nawet na osłonięcie oczu przed światłem.
Powiem szczerze... to chyba jeden z rozdziałów, który wyszedł mi najlepiej.
Jestem z niego osobiście dumnaaaaa xD
Oceńcie o tu -------->
Ądłijłos
247 słów
CZYTASZ
Now, click delete (Error x Reader) |ZAKOŃCZONA|
FanficNIC WAM NIE POWIEM Ale tak fr Pisalam to już kilka lat temu, nie spodziewaj się niczego dobrego lmao