Na zewnątrz robiło się coraz zimniej i powoli nadchodziła zima. Z naciskiem na powoli.
Cały czas siedziałam zamknięta w tym wielkim i przez większość dnia pustym domu, a świeżego powietrza mogłam zaczerpnąć jedynie wychodząc na taras.
Szczerze mówiąc, miałam ochotę uciec, ale wiedziałam, że Mycroft prędzej czy później by mnie znalazł.
Moim jedynym przyjacielem stał się wtedy telewizor, choć nigdy nie przepadałam za oglądaniem wiadomości i bzdurnych seriali. Najbardziej irytowały mnie jednak świąteczne piosenki, puszczane przy reklamach.
W tym roku zdecydowanie nie byłam w świątecznym nastroju i miałam ochotę wymiotować, gdy przypomniałam sobie, że jeszcze rok temu moim jedynym zmartwieniem były zakupy.
- Jestem - usłyszałam głos Mycrofta i podniosłam się z kanapy.
Ruszyłam w stronę drzwi wejściowych i oparłam się o ścianę.
- Jakieś nowiny? Dobre? Złe? - spytałam i nie liczyłam na odpowiedź.
Zadawałam mu to pytanie codziennie, gdy wracał do domu i nigdy nie odpowiadał. Jednak tym razem nieźle mnie zaskoczył.
- Dobre. Szykuj się, zaraz wychodzimy - odparł.
- Gdzie idziemy? - zaciekawiłam się i złapałam kurtkę, którą przywiózł mi kilka dni temu z mojego mieszkania.
- Zobaczysz.
Wybiegliśmy z domu i od razu wsiedliśmy do samochodu. Nie zwracałam nawet uwagi na małe płatki śniegu, spadające na moje włosy.
Holmes wyjął komórkę i natychmiast wybrał jakiś numer, a ja przysłuchiwałam się jego słowom zaciekawiona.
- Będziemy za dziesięć minut. Weź wszystkich. I macie być porządnie uzbrojeni. Nie tak jak ostatnio.
Ostatnio.
To słowo odbijało się w mojej głowie jak piłeczka i za każdym razem kojarzyło mi się z inną datą.
Krajobraz za oknem zmieniał się szybko i już po chwili byliśmy w centrum Londynu. Zamiast śniegu padał tu deszcz, a moje (wciąż ślubne) szpilki niezbyt nadawały się na taką pogodę.
Zatrzymaliśmy się przed jednym z większych szpitali w mieście, a ja nie oglądając się na Mycrofta, wbiegłam do środka.
Już wiedziałam do kogo dzwonił w samochodzie. Gdy byłam już w środku szpitala, podszedł do mnie ubrany na czarno mężczyzna.
- Panno Bennet, proszę za mną - odezwał się miękkim głosem.
Rozejrzałam się dookoła niespokojnie i zobaczyłam cały odział ochroniarzy. Tak jak na ślubie.
Mycroft podszedł do nas i położył mi rękę na ramieniu, a mi mimo wszystko zrobiło się ciepło na duszy.
Weszliśmy do windy i wjechaliśmy na trzecie piętro. Cały odział został na dole, zabezpieczając wejście do szpitala.
- Czy to nie miała być moja koszula? - spytałam Mycrofta, gdy szedł obok mnie wąskim korytarzem - Wszędzie poznam swoje perfumy.
Spojrzałam wymownie na koszulę, którą miał na sobie, a on tylko przewrócił oczami.
Zmierzaliśmy najwyraźniej do jednej z sali. Muszę przyznać, że czułam się wtedy niemalże jak królowa u boku króla - każdy ustępował nam z drogi, a za sobą mieliśmy ochroniarza z bronią w gotowości.
Zatrzymaliśmy się na końcu korytarza, a przy ścianie zauważyłam dobrze mi znaną burzę blond włosów.
Stanęłam gwałtownie w miejscu. Nie spodziewałam się go tu zobaczyć, ale mimo wszystko w pewnym sensie cieszyłam się, że tu jest.
Mycroft patrzył na mnie zdziwiony, a ja stałam z zaciśniętymi ustami, czekając na pierwszy ruch brata.
Chyba z tych koszul zrobimy jakiś hasztag 😂
#koszuleMycroftaZwracam się szczególnie do @kjukamber - kolejny rozdział jutro! (Trwa maraton)
CZYTASZ
I'm serious, Mr. Holmes
FanfictionWiele osób wmawiało mi, że mam wspaniałe życie. Ja też próbowałam to sobie wmawiać. Ale to nie była prawda. Wszystko było takie nudne. Teraz wiem, że gdyby nie pewien mężczyzna cały czas bym tak żyła.