Cała pizzeria od rana miała urwanie głowy! Freddy razem z Bonniem i Foxym przygotowywali karaoke na dzisiejszą noc, Luna, Mangle i Toby zajmowali się przygotowaniem sali, ja, Chica i Tochi robiłyśmy różne przekąski. Chyba nie myśleliście, że jemy tylko pizze?! Zrobiliśmy jakieś sałatki, własnoręcznie zrobiłyśmy chipsy i parę innych rzeczy! Biednego Tofyego wygoniłyśmy z dziewczynami z kuchni i kazałyśmy sprzątać podłogi. Wszystko nam podjadał! Kochany Springy zaglądał to tu to tam i pomagał wszystkim. Tyle, że..... Goldy zniknął gdzieś z Secret... Zasmuciło mnie to, że tak poprostu olali dzisiejsze święto... znaczy... Spodziewałam się tego po Golden Alex, ale Goldy? Zawsze chętnie nam pomagał. Było coś koło 16 i powoli każdy zaczynał kończyć swoją pracę. Przez całt dzień miałam przeczucie, że zapomniałam o czymś ważnym... bardzo eażnym, ale za nic nie mogłam sobie przypomnieć co to było...
Ja, Toy Chika i Chica zaniosłyśmy przekonski na stół w przygotowanej sali.
-Hej... Wyglądasz na zmartwioną Axi. Co jest?-Nawet nie zauwarzyłam gdy obok mnie pojawił się Springtrap.
-H-hym?... N-nie, wszystko w jak najlepszym porządku!-Uśmiechnęłam się, no ale nie oszukujmy się. Springy za dobrze mnie zna, aby uwierzyć, że wszystko ok. A więc.... improwizuję.-Chyba zapomniałam o czymś ważnym. Dręczy mnie to od rana.
-Jeśli to tylko o to chodzi... Skoro zapomniałaś to najwidoczniej nie było to takie ważne.-Springy poczochrał mnie po głowie.
-Hej! Uważaj na włosy!-Oboje zaczeliśmy się śmiać.
Noc mijała nam na rozmowach, śmiechu i śpiewaniu, ale nadal brakowało tu dwóch osób...
-Hej! Chodźmy już na tyły! Za 3 minuty północ!-Lisia zerwała się z miejsca.
Wszyscy zgranie popatrzyliśmy na wiszący na ścianie zegar i również pozrywaliśmy się z miejsc.
Po chwili byluśmy już na tyłach pizzerii.
-Chwila momęt...Kto.... zajmował się fajerwerkami?...-Zagadnął Foxy.
-Fajerwerki! O tym zapomniałam!-Wykrzyczałam i moja ręka przywitała się z mym czołem łącząc się w soczystym facepalmie.
-O nie.... nie będzie fajerwerek...?-Luna opuściła po sobie uszy.
Każdy wydawał się smutny, a ja oprócz smutku czółam jeszcze wielkie poczucie winy. Przecież to JA rozdawałam każdemu zadania i JA zapomniałam o najważniejszych dzisiaj fajerwerkach.
Opuściłam głowę... nagle poczółam za sobą lekki powiew wiatru i ciepłe obięcie, a po chwili zakręciło mi się w głowie. Kiedy ponownie poczółam grunt pod nogami otworzyłam oczy. Znajdowałam się na skraju dachu, trzymana w ciepłym uścisku.
-Wszystkiego najlepszego z okazji nowego roku kochanie.-Usłyszałam przyjemny dla ucha, delikatny głos.
Odwróciłam się i zobaczyłam wpatrujące się we mbie czarne oczy.
-Goldy!-Zawołałam i wtuliłam się w misia.-Gdzieś ty dzisiaj był przez cały dzień?! Martwiłam się!
-Wybacz, że musiałaś się martwić.-Spojrzał mi w oczy i przywarł do moich ust i w tedy rozległ się dzwonek, który oznajmił, że wybiła północ, a z niedalekiej odległości wyszczeliły fajerwerki.
Oderwaliśmy się od siebie.
-Czy... to ty?-Zapytałam z małymi iskierkami w oczach.
-Tak świetnie się bawiłaś przygotowabiem tego wszystkiego, że zapombiałaś o sztucznych ogniach. Nie chciałem dodawać ci kłopotu, więc poprosiłem Secret i razem przygotowaliśmy ten pokaz. Poszło by to o wiele szybciej, ale chciałem, żeby to było wyjątkowe... w końcu... Już rok jesteśmy razem...-Mówiąc to lekko się zarumienił.
-Goldy.... to naprawdę...
-Chciałem ci podziękować za to, że wpuściłaś mnie do swojego serca i...
-Kocham cię. Dziękuję.-Lekko go pocałowałam, a po chwili się od niego oderwałam i obruciłam, aby podziwiać pokaz.
Poczółam coś ciepłego na ramionach... Golden Freddy zarzucił mi na ramiona swoją bluzę i obiął.
-To ja dziękuje....
###
Tak! Wiem, że sylwester był wczoraj! Trochę się spóźniłam, ale mam nadzieje, że się podoba
CZYTASZ
A Story Told //Fnaf\\
FanfictionAlex jest szczęśliwa. Od niedawna ma wspanialego, dbającego o nią chłopaka i nowych cudownych przyjaciół. Lecz szczęście nie trwa długo, prawda? Do miasta przyjeżdża matka Alex, a to dopiero początek problemów. Pizzeria żyje własnym życiem, bez szef...