P. IX / PAMIĘTAM TOMMY, PAMIĘTAM

271 21 14
                                    

- Co to purwa za zapach? - spytał w końcu Newt, gdy dał radę odsunąć się kawałek od Thomasa, wciąż jednak oplatając chłopaka ramieniem w pasie.

- Jego pytaj, nie mnie - oznajmił Minho, który cudem powstrzymał się od komentarzy na temat wpychania sobie języków do gardeł w towarzystwie przyjaciół, podnosząc ręce w wyrazie poddania się. - Sztamak jest popikolony. I to poważnie. Matka Cię nie upuściła po urodzeniu? Problemy z główką? - spytał Azjata, do którego powoli dochodziła świadomość, co zrobili w Labiryncie w nocy.

- I tak pójdziesz ze mną wszędzie - odparł Thomas z lekkim uśmiechem, otaczając Newta, który patrzył na nich nic nie rozumiejąc, ramieniem.

- Żebyś purwa wiedział, że pójdę - potwierdził Minho. - Żebyś purwa wiedział, ale fakt faktem, za równo to Ty pod kopułą nie masz.

- Na razie to obaj idziecie się umyć - dołączył się do rozmowy Newt, uśmiechając się lekko. - Potem spacer do Plastra żeby Was pozszywał. Wyglądacie tragicznie.

- To też jego wina - oznajmił od razu Minho obronnym tonem. - No bo przecież nie można po prostu biegać po Labiryncie w nocy, prawda? No oczywiście, że nie. Trzeba zmuszać ludzi do biegania po ścianach, wspinaczki i zabijania Bóldożerców.

- Tylko jeden jest martwy. Reszta tylko wyłączona, a raptem z pięciu wyjęliśmy baterię. Jeśli ktoś nas obecnie pilnuje, mimo że nie powinien, to wystarczy, że je ponownie włączy i będą działać jak nowe - uświadomił ich Thomas zmęczonym głosem.

Newt patrzył na nich z mieszaniną przerażenia i podziwu, gdy w czasie podróży do Bazy, w której znajdowały się sklecone przez nich pseudo prysznice, chłopcy opowiedzieli mu dokładnie cały przebieg ich nocy. Newt przez całą drogą powstrzymywał Thomasa, z którego opadła już adrenalina i brunet dość boleśnie poczuł konsekwencje swojego cudnego cardio, tak, że prawie nie mógł iść o własnych siłach. Z Minho zresztą nie było o wiele lepiej. Tyle, że Azjata nie miał aż tylu ran. Gdy Zwiadowcy zamknęli się w kabinach z wiadrami wody, blondyn skoczył po czyste rzeczy dla nich i dla siebie. W końcu część śluzu Bóldożercy przeniosła się na niego, gdy przytulił Tommy'ego.

Czyści, niemal pachnący, a przede wszystkim przeszczęśliwi, udali się do Plastra. Chłopak tak czy siak miał sporo roboty, więc kazał po prostu im obu usiąść w osobnych pokojach i wcisnął Newtowi jedną z apteczek, prosząc go żeby zajął się Thomasem. Sam Plaster, jeszcze nieświadomy tego, że Thomas jest dość ważną postacią, wybrał opatrywanie Minho zakładając, że opatrywanie Opiekuna jest nieco wyżej w hierarchii. Newt wybitnie nie protestował tylko dał znać Minho, że jakby go zabijali to ma wrzeszczeć i zniknął nim Azjata znalazł coś ciężkiego, co uznałby za warte rzucenia blondynowi w głowę.

- Jesteś bardzo zły? - spytał niemal szeptem Thomas, siedząc na łóżku bez koszulki i pozwalając Newtowi w ciszy przemyć sobie przetarcia na plecach. Skóra trochę go szczypała, ale lepsze to niż zakażenie.

- Trochę - przyznał równie cicho blondyn, odrzucając zużyte waciki w jedno miejsce, a ich rosnąca, zakrwawiona kupka nie zmniejszała się. - Bardziej boję się tego, o czym mi nie mówisz. Nie możesz sprawiać, że czuję się jakbym był dla kogoś całym światem, a następnego dnia mnie porzucać, bo masz coś do zrobienia, a ja muszę liczyć się z tym, że pewnie umrzesz. Nie powiedziałeś mi o tym, że zamierzasz wbiec do Labiryntu. Może nie mówisz mi o wielu ważnych sprawach - zauważył. - I chociaż dzisiaj spadł mi kamień z serca, gdy zobaczyłem, że żyjesz, to nie wiem, jak mam się przy Tobie zachowywać. Pozwolić Ci na wszystko i tylko czekać, aż złamiesz mi serce? - spytał, obchodząc łóżko i biorąc się za oczyszczanie ran na umięśnionym brzuchu chłopaka.

Więzień Labiryntu - Re: Powrót do przeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz