- Co to purwa za zapach? - spytał w końcu Newt, gdy dał radę odsunąć się kawałek od Thomasa, wciąż jednak oplatając chłopaka ramieniem w pasie.
- Jego pytaj, nie mnie - oznajmił Minho, który cudem powstrzymał się od komentarzy na temat wpychania sobie języków do gardeł w towarzystwie przyjaciół, podnosząc ręce w wyrazie poddania się. - Sztamak jest popikolony. I to poważnie. Matka Cię nie upuściła po urodzeniu? Problemy z główką? - spytał Azjata, do którego powoli dochodziła świadomość, co zrobili w Labiryncie w nocy.
- I tak pójdziesz ze mną wszędzie - odparł Thomas z lekkim uśmiechem, otaczając Newta, który patrzył na nich nic nie rozumiejąc, ramieniem.
- Żebyś purwa wiedział, że pójdę - potwierdził Minho. - Żebyś purwa wiedział, ale fakt faktem, za równo to Ty pod kopułą nie masz.
- Na razie to obaj idziecie się umyć - dołączył się do rozmowy Newt, uśmiechając się lekko. - Potem spacer do Plastra żeby Was pozszywał. Wyglądacie tragicznie.
- To też jego wina - oznajmił od razu Minho obronnym tonem. - No bo przecież nie można po prostu biegać po Labiryncie w nocy, prawda? No oczywiście, że nie. Trzeba zmuszać ludzi do biegania po ścianach, wspinaczki i zabijania Bóldożerców.
- Tylko jeden jest martwy. Reszta tylko wyłączona, a raptem z pięciu wyjęliśmy baterię. Jeśli ktoś nas obecnie pilnuje, mimo że nie powinien, to wystarczy, że je ponownie włączy i będą działać jak nowe - uświadomił ich Thomas zmęczonym głosem.
Newt patrzył na nich z mieszaniną przerażenia i podziwu, gdy w czasie podróży do Bazy, w której znajdowały się sklecone przez nich pseudo prysznice, chłopcy opowiedzieli mu dokładnie cały przebieg ich nocy. Newt przez całą drogą powstrzymywał Thomasa, z którego opadła już adrenalina i brunet dość boleśnie poczuł konsekwencje swojego cudnego cardio, tak, że prawie nie mógł iść o własnych siłach. Z Minho zresztą nie było o wiele lepiej. Tyle, że Azjata nie miał aż tylu ran. Gdy Zwiadowcy zamknęli się w kabinach z wiadrami wody, blondyn skoczył po czyste rzeczy dla nich i dla siebie. W końcu część śluzu Bóldożercy przeniosła się na niego, gdy przytulił Tommy'ego.
Czyści, niemal pachnący, a przede wszystkim przeszczęśliwi, udali się do Plastra. Chłopak tak czy siak miał sporo roboty, więc kazał po prostu im obu usiąść w osobnych pokojach i wcisnął Newtowi jedną z apteczek, prosząc go żeby zajął się Thomasem. Sam Plaster, jeszcze nieświadomy tego, że Thomas jest dość ważną postacią, wybrał opatrywanie Minho zakładając, że opatrywanie Opiekuna jest nieco wyżej w hierarchii. Newt wybitnie nie protestował tylko dał znać Minho, że jakby go zabijali to ma wrzeszczeć i zniknął nim Azjata znalazł coś ciężkiego, co uznałby za warte rzucenia blondynowi w głowę.
- Jesteś bardzo zły? - spytał niemal szeptem Thomas, siedząc na łóżku bez koszulki i pozwalając Newtowi w ciszy przemyć sobie przetarcia na plecach. Skóra trochę go szczypała, ale lepsze to niż zakażenie.
- Trochę - przyznał równie cicho blondyn, odrzucając zużyte waciki w jedno miejsce, a ich rosnąca, zakrwawiona kupka nie zmniejszała się. - Bardziej boję się tego, o czym mi nie mówisz. Nie możesz sprawiać, że czuję się jakbym był dla kogoś całym światem, a następnego dnia mnie porzucać, bo masz coś do zrobienia, a ja muszę liczyć się z tym, że pewnie umrzesz. Nie powiedziałeś mi o tym, że zamierzasz wbiec do Labiryntu. Może nie mówisz mi o wielu ważnych sprawach - zauważył. - I chociaż dzisiaj spadł mi kamień z serca, gdy zobaczyłem, że żyjesz, to nie wiem, jak mam się przy Tobie zachowywać. Pozwolić Ci na wszystko i tylko czekać, aż złamiesz mi serce? - spytał, obchodząc łóżko i biorąc się za oczyszczanie ran na umięśnionym brzuchu chłopaka.
CZYTASZ
Więzień Labiryntu - Re: Powrót do przeszłości
FanfictionThomas cieszy się, że udało im się uratować aż dwieście osób. Nowa kolonia Odpornych miała pozostawać bezpieczna dopóki Kanclerz Paige nie zdradzi jej położenia. Jest szczęśliwy, że Minho przetrwał. Że Brenda przetrwała. Zaskakujące, ale nie odczuwa...