2

36 3 0
                                    

Środowe południe postanowiłam przeznaczyć na małe zakupy. Wzięłam słowa rodzicielki do serca i mam zamiar zaopatrzyć się w jakiś amatorski zestaw farbek, ołówków i pędzelków. Ah, jeszcze bloki akwarelowe. Ładniej przyjmują akrylowe niż blok do akrylowych, tak słyszałam. Nie robiłam tego od podstawówki, ale może odnajdę nową pasję.
No i nowe źródło dochodów, bo szybciej zekranizują nowoczesną wersję Pulp Fiction niż ja dokończę kolejny rozdział.
W tym celu znalazłam się w Walmart.

– Może jeszcze.. nahhh, brakuje mi też notesów. A sztaluga? A płótna? Może najpierw jednak zwykłe kartki. Ale notes też się przyda.

Myśląc na głos, rozejrzałam się po półkach z najgrubszymi notesami.
Nie mogłam zdecydować się na jeden kolor, mam zdecydowanie za dużo ulubionych.

– Wydaje mi się, że taki notes nadawałby się panience na zapiski.

Przede mną wyrósł niski, niemrawy chłopak. Wygląda na dostojnego i niemłodego. Miał może około trzydziestki, a może więcej. No i dorównywał moim stu sześćdziesięciu pięciu centymetrom. Wskazał stoisko obok, na którym faktycznie znajdowały się lepsze wizualnie notatniki.

– Oh, dziękuję – posłałam mu szeroki uśmiech, sięgając po zeszyt – z nieba mi Pan tutaj spadł.

–Taką mam pracę. – uśmiechnął się. – Może jeszcze w czymś pomóc?

– Potrzebuję bloku do farb akwarelowych. To znaczy.. będę używać akrylowych, ale słyszałam, że bloki do akwareli mają lepszą gramaturę? To jakaś różnica? – zapytałam.

– Tak, faktycznie akwarelowe są grubsze. Tutaj po prawej stronie, pod paletami są wszystkie bloki. Na pewno znajdzie Pani ten, którego potrzebuje.

Zerknęłam w prawo, lustrując dokładnie ułożone bloki.
– Faktycznie. Dziękuję bardzo! Ogarnąć towar w tak dużym sklepie to nie lada wyzwanie.

– Nie ma za co. Zapraszamy ponownie!– wskazał plakietkę na prawej piersi i oddalił się, rzucając na odchodne 'miłego dnia'.

Wrzuciłam do koszyka ostatnią rzecz z mojej niewielkiej listy zakupów i po ich nabyciu, skierowałam się do stacji metra.

*

Rzuciłam na stół wszystkie zakupy, po czym pozbyłam się z ciała płaszcza i butów.

– Gdzie byłaś? – w kuchni zjawiła się odziana w piżamy Letty z ostatkami wczorajszego tuszu do rzęs.

Skierowała wymownie wzrok na reklamówkę.

– Zostanę malarką, co Ty na to?

– Ugryzł Cię w tej Ameryce jakiś komar czy coś?

– Dzięki za wiarę. – ostatnie słowo wypowiedziałam dużo głośniej i rzuciłam jej smutne spojrzenie.

Spędziłyśmy z Letty pół nocy na jej opowieściach. Randka z ochroniarzem Nate'm bardzo się udała. Była u niego, wysłała mi adres, ale posiadówka zakończyła się na dwóch lampkach wina i wróciła uberem do domu. Zapowiada się miło, może w końcu ustabilizuje swoje życie miłosne.

– Zapomniałam Ci o czymś powiedzieć. – przypomniałam sobie o historii mamy i w czasie robienia herbaty, w szybkim tempie przytoczyłam blondynce całą opowieść.

Leticia otworzyła szeroko usta i mocno zamrugała oczyma.

– To, że umiesz pisać, to wiem. Ale malować? Rysować? Nigdy się nawet nie chwaliłaś!

Rzuciłam jej pod nos mój poprzedni notatnik, w którym znajduje się kilka rozdziałów prób odżycia i kilkanaście różnorodnych rysunków.

– Nigdy nie myślałam o ołówku, jako czymś szczególnym. Bazgroliłam, bo bazgroliłam. Czasami nuda w pracy, czasami w metrze, nawet nie patrzyłam na to więcej niż raz, leciałam kartka za kartką. – patrzyłam na nią, kontynuując monolog – Po przeanalizowaniu obrazów taty.. wróciłam do starych kartek, trochę zagłębiłam myśli w to, co tam było. Pomyślałam o nim i naprawdę zobaczyłam w tym wszystkim coś.. bardziej niż zwyczajnego. Nawet zaczęło sprawiać mi to przyjemność. Chcę spróbować z farbami.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 02, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

parfum d'été de fleurs (w końcu się za to wzięłam) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz