Gdy już miał mi zdejmować majtki usłyszałam głośny huk...
Derek
Jesteśmy już na miejscu. Samochody zostawiliśmy jakieś 100 metrów od budynku w którym trzymają Alex. Budynek wyglądał na jakaś opuszczoną fabrykę w lesie. Była zasłonięta przed drzewa i było widać tylko końcówki jakiś kominów. Co do tego że jest ona w lesie, jest nam to ogólnie na rękę, bo nie widać naszych samochodów i jest dość późno, więc będzie efekt zaskoczenia. Nie mogę się doczekać, aż wszystkich po kolei wybiję, a zwłaszcza tego skurwiela który wpadł na pomysł, aby mi ją zabrać. Chodź trochę w tym jest mojej winy.... dobra. Zjebałem na całej linii i wszystko co jej się stanie to będzie tylko i wyłącznie moja wina. Mam nadzieję że zdążymy na czas..
Scott
Wszyscy są już przygotowani na to co może się tam stać. Mam nadzieję że ceną za jej ratunek będą tylko pojedyńcze rany. Każdy kto musiał miał swoją broń, a ja nasłuchiwałem czy cokolwiek się zbliża. Wszyscy wyglądają na skupionych. Nie możemy sobie pozwolić na żaden błąd, bo może to nas kosztować zbyt wiele...
Stiles
Nie mogę się doczekać aż skopię tym padalcom dupy. Postaram się, aby każde uderzenie było bolesne i niech ci skur.....
-Dobra jesteśmy blisko. Ktoś musi stać na czatach i pilnować samochodów. Żebyśmy mieli czym wrócić. Stiles poczekaj na nas tutaj. - Derek skończył swoją wypowiedź, a ja ścisnąłem mocniej ręce na moim kiju. On chyba sobie jaja stroi. Zaczął iść dalej, ale chyba się pomylił jeśli myśli że tak po prostu zostanę tutaj.
-Żartujesz sobie ze mnie?! Bądź poważny Derek. Chcę pomóc nie zamierzam bezczynnie siedzieć!- Krzyknąłem za nim. Miałem w dupie że może ktoś nas usłyszeć.
-Stiles jesteś tylko człowiekiem i za wiele nie zrobisz..- Odpowiedział zdenerwowany Derek,
-Może jestem tylko człowiekiem, ale pamiętaj że nie jesteśmy tu przeze mnie tylko ciebie skurwielu! Ja jestem tylko człowiekiem, ale nie będę tu czekał na was jak pieprzona księżniczka czekająca na królewicza. To ty, wielki nad wilkołaku nas tu sprowadziłeś i to przez ciebie Alex może mieć dziesiątki ran, setki wylanych łez, które płynęły miedzy innymi przez ciebie w czasie, gdy ty zajmowałeś się swoją nową laską! Jesteś żałosny jeśli myślisz że jesteś ode mnie lepszy, bo jesteś wilkołakiem. Ja przynajmniej mam jebane serce!- krzyczałem na całe gardło patrząc mu prosto w oczy. Nie bałem się go. Podszedł do mnie i złapał za bluzę, ale nadal patrzyłem mu twardo w oczy. Dobrze wiedział że mam rację.
-Przestańcie! Mieliśmy iść pomóc Alex, ale nie zrobimy tego jeśli się tu pozabijacie nawzajem. Stiles idzie z nami. Jest częścią stada i będzie walczył z nami razem.- wypowiedź Scott'a zakończyła się, a ja pierwszy ruszyłem z miejsca idąc koło mojego przyjaciela.
Narrator
Mieszana wataha ruszyła ponownie w stronę ich celu. Tym razem nikt się nie odezwał. Stojąc przy fabryce wszyscy wiedzieli co mają robić. Przy wejściu do fabryki stało dwóch uzbrojonych mężczyzn. W rękach trzymali karabiny, a ich miny mówiły same za siebie że nie warto z nimi zadzierać , lecz cała paczka miała to na celu. Derek ze Scott'em po cichu się do nich zakradli i mocnym uderzeniem w głowę stracili przytomność. Teraz już nie było odwrotu, ale decyzja była już dawno podjęta... nie zamierzali uciekać. Wręcz przeciwnie. Właśnie mieli stawić czoła ich wrogom. Weszli do budynku i rozejrzeli się wokół. Fabryka z zewnątrz wyglądała na opuszczoną, ale w środku była jak nowa. Mieli wybór pójść w prawą lub lewą, więc się rozdzielili na 2 grupy. W prawo szli Derek, Scott, Kira i Chris, a w drugiej reszta czyli Liam, Stiles, Lydia, Malia. Kto znajdzie pierwszy Alex ma zawyć. Rozchodząc się mieli nadzieję że przy następnym spotkaniu będzie z nimi Alex. Ruszyli zdeterminowani szukać przyjaciółki, ale jedna osoba szukała jej jako miłości która została skrzywdzona. No i oczywiście w drogę ruszył też brat zaginionej który jest nieświadomy tego że ma starszą siostrę. Po chwili kierowania się wzdłuż korytarzy każdy trafił na wroga... po chwili rozpętała się wojna. Wszyscy dawali z siebie sto procent, ale każdy wiedział jedno. Wiedzieli że tu będą. Było ich tylko ośmiu, a walczyli z około 30 ludzi, tym właśnie była ich przewaga. Walczyli z ludźmi, więc nie musieli bać się że jakiś nadprzyrodzony skoczy im na plecy. Bitwa była zacięta, ale na szczęście zwyciężyli. Sprawdzali całą fabrykę, ale na trop wpadli po około 40 minutach szukania zguby.
-Ej, tu są schody w dół.Sprawdzał ktoś tu?- głos Stilesa rozbudził wszystkich.
Derek
Wszyscy natychmiastowo znaleźliśmy się przy chłopaku. Wszyscy zaprzeczyli, więc skierowaliśmy się na dół. Schodząc w dół robiło się coraz ciemniej szedłem jako pierwszy za mną Lydia, Stiles i reszta. Po chwili usłyszałem głośny huk. Wszyscy spojrzeli w stronę chłopaka.
-No co? Nie widziałem tego głupiego wiadra.- powiedział Stiles. Byłem już przy drzwiach. Czułem takie szczęście że zamiast otworzyć drzwi stałem jak debil, więc wyprzedziła mnie Lydia i otworzyła drzwi.
-O Boże...
Alex
Gdy już miał mi zdejmować majtki usłyszałam głośny huk...
Mężczyzna który nade mną się znajdował nawet nie zwrócił na to uwagi. Po chwili drzwi się otworzyły...
Stanął w nich mężczyzna który wyszedł wcześniej jako drugi.
-Wszystko idzie zgodnie z planem.- powiedział tylko tyle i wyszedł. Czy właśnie zaczyna się mój koszmar?
Derek
-Nie ma jej tu...-
Wszyscy zaskoczeni rozejrzeli się po pustym pomieszczeniu z starymi skrzynkami...
---------------------------------------------------------------------------------------------
BUM JEP
Kto się tego spodziewał? Kochani postaram się wstawić kolejny rozdział jak najszybciej. Mam nadzieję że mnie nie zabijecie... (Zmieniłam nazwę, bo tamta mi się nie podobała i poprawiłam trochę wcześniejszych rozdziałów.) ((904 słów dla was na Dobranockę <3))
CZYTASZ
Bohater... D.H.
FanfictionHej jestem Alex, moje życie nie jest kolorowe, jest raczej pełne smutku, strachu i samotności, ale zmieniło się to dzięki temu jednemu autobusowi który mnie zawiózł w miejsce w którym znalazłam przyjaciół, rodzinę i miłość, ale czy na długo? Czy zn...