19. Naznaczona

8.1K 180 34
                                    

Do pokoju zbiegli się wszyscy domownicy, żeby zobaczyć, co się stało. Sądząc po ich minach, mogłam śmiało stwierdzić, że byli przerażeni.

- Dziewczyno, co ty zrobiłaś?! - brunet usiadł obok mnie na podłodze, widać było, że strasznie się martwił

- Nie chciałam mieć dziecka z gwałcicielem! Poza tym jestem jeszcze młoda, nie byłabym dobrą matką. Nie umiałabym pokochać tego dziecka i prędzej bym je porzuciła! - krzyczałam dławiąc się łzami

W tym samym momencie Nathan rozmawiał z kimś przez telefon.

- Za pięć minut będzie tu nasza znajoma lekarka. Pomoże ci jakoś. Coś ty narobiła?!

- Gówno! - splunęłam mu w twarz, jednak nic nie odpowiedział ani mnie nie uderzył, tylko wyszedł

Chwilę później była już pani ginekolog. Podała mi dożylnie jakieś leki i nic dalej już nie pamiętałam. Kiedy się obudziłam, w pokoju siedzieli bliźniacy, a ja leżałam na łóżku. Nic mnie nie bolało. Co więcej - nawet byłam ubrana w czyste spodnie.

- Nic się nie martw, już wszystko w porządku. - wtedy dopiero dotarło do mnie, że zabiłam własne dziecko. Co z tego, że było ono wynikiem gwałtu? Miało prawo żyć, nie było niczemu winne. Czułam, że zapadam w jakąś depresję. Miałam już wszystko w dupie. - A teraz wstawaj, jedziemy w pewne miejsce.

- Nie mam sił. Nigdzie nie jadę.

- Nie pyskuj, bo wiesz jak to się skończy.

Zwlekłam się z łóżka i szłam za porywaczami. W międzyczasie podniosłam koszulkę i co ujrzałam na brzuchu? Wielkiego fioletowego siniaka. Wcale się nie zdziwiłam. Strasznie bolał.

*

- Leż i się nie ruszaj. - nie miałam już nawet na to siły. Mogliby mnie wtedy bić i nawet bym się nie sprzeciwiała. Byłam wykończona.

Poczułam lekkie ukłucie w okolicach pachwin. Po trzydziestu minutach ujrzałam efekt końcowy - miałam tam tatuaż przedstawiający płomień. Dokładnie taki sam jaki miał Nathan na palcu.

- Teraz widać, że należysz do nas. - obaj mężczyźni wyszczerzyli się w szerokim uśmiechu.

Jak zwykle nic nie odpowiedziałam.

Po powrocie wróciłam do swojego pokoju. Chciałam być już przy Selenie. Chciałam czuć się bezpiecznie. Najbardziej ze wszystkiego brakowało mi taty, ale na to już nic nie mogłam poradzić. Musiałam przyzwyczaić się do życia bez niego. Musiałam dać radę.

- Cześć piękna, może teraz ja ci zrobię bachora? - Nathan poruszył brwią i się zaśmiał

- Spierdalaj! - warknęłam

- Uważaj sobie, nie zapominaj do kogo się odzywasz. W przeciwnym razie skończysz jak twój pożal się Boże tatuś.

- O co ci chodzi? - czułam, że złość wzrasta we mnie z każdym wypowiedzianym przez niego słowem

- Naprawdę się nie domyśliłaś kto zabił ci ojca? Ja rozumiem, że ty jesteś blondynką, ale żeby aż tak głupią? - znowu wybuchnął niepohamowanym śmiechem

- Jeśli to twoja sprawka, to cię dojadę kretynie. - wysyczałam przez zęby

- Mam się bać? Haha proszę cię. Z ojcem sobie poradziliśmy to z tobą też damy sobie radę. Fajnie mu się krew z brzucha sączyła, a tobie jak się podobało?

W tamtym momencie już nie wytrzymałam. Rzuciłam się na łysego i zaczęłam go bić wszędzie, gdzie było to możliwe. Szybko jednak zostałam pozbawiona mojej władczości jednym ciosem w twarz. Z moich rozciętych warg zaczęła lać się krew. Usiadłam na podłodze pod ścianą i schowałam twarz w dłoniach. Po chwili na myśl nasunęło mi się ostatnie pytanie.

Bojąc się jutraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz