wszystkie moje życzenia.

207 29 3
                                    

         — Spójrz! Spadająca gwiazda!

          — No i co z tego?

          Jeongguk pokręcił tylko głową na gburowatą postawę swojego hyunga, która w gruncie rzeczy wcale go nie denerwowania czy też irytowała. Przyzwyczaił się do tego i nauczył sprawie ignorować.

          — Musisz pomyśleć życzenie.

          — Ty wciąż wierzysz w takie bujdy, dzieciaku?

          Nie wiedzieć czemu, nastolatek poczuł się nad wyraz draśnięty tym zapytaniem. Wewnętrznie skurczył się o parę centymetrów, jakby próbując ukryć, schować; jakby popełnił karygodne przestępstwo.

          Spojrzał na Yoongiego, który wzrok miał utkwiony w wyjątkowo jasnym niebie. Sprzyjająca pogoda zaoferowała również brak chmur, dzięki czemu dwójka przyjaciół mogła bezkarnie obserwować nieboskłon przyodziany w świetliste cząstki materii.

          — A czy to coś złego? — zapytał w końcu, lekko skruszony.

          Yoongi pokręcił przecząco głową, nie odwracając swojej twarzy od wcześniejszego punktu, na którym się zaczepił. — Nie. Nic złego. To po prostu niedorzeczne, że na świecie, w którym dzieje się tyle zła, ktoś wciąż potrafi myśleć w tak infantylny sposób.

          Znów nastała cisza. W oddali kilku stóp świerszcze postanowiły odegrać im prywatny koncert, lekko zagłuszany przez szum ciepłego wietrzyku. Noc była naprawdę piękna, niczym wyciągnięta z najbardziej skrytego snu. Jeongguk czuł się, jakby ten fragment doczesności został — w jakiś dziwny sposób — jednak oderwany od rzeczywistości. Jakby dryfował pomiędzy jawą a snem.

          — A nie pomyślałeś, hyung, że to może właśnie dlatego? — Ułożył dłonie za plecami, aby usiąść trochę wygodniej. — Na świecie dzieje się tyle okropnych rzeczy, ludzie chcą od tego w jakiś sposób uciec. Świat marzeń, nie ważne, jak żałosny, brzmi o wiele bardziej zachęcająco niż szara rzeczywistość. Każdy chce skosztować odrobiny szczęścia.

          Starszy w końcu skierował na niego swoje spojrzenie, a jego wnętrze skrywało w sobie miliony rozświetlonych cząsteczek. Jeongguk nie był pewien, czy to zapędy jego wybujałej wyobraźni, czy też faktycznie Yoongi był ucieleśnieniem jego osobistego nieba. Naciągnął rękawy bluzy na chuderlawe palce, wzdychając ledwie słyszalnie, jakby odkrył nowy sens znaczenia słów młodszego kompana. Ze wzrokiem wciąż usytuowanym na nieboskłonie, zaczął powoli opadać w dół, układając się na nieco wilgotnej trawie. Jeongguk nie przeoczył momentu, gdy jego skóra zapłonęła żywym srebrem, jakby księżyc postanowił powierzyć mu cały swój mglisty blask.

          Jeongguk zastanawiał się czy Yoongi nie był ludzkim odpowiednikiem księżyca. Niby niepozorny, drobny, jednak potrafił przyciągnąć spojrzenia swoją enigmatyczną postawą oraz zdawkowymi sentencjami, po których usłyszeniu miałeś ochotę błagać o więcej. Był zagadką zamkniętą w anielskim ciele i choć parę lat starszy od Jeongguka, zdawał się moc roztrzaskać na miazgę w każdej następnej sekundzie; wystarczyłby tylko niewłaściwy oddech.

          — W takim razie... o czym marzysz, Jeongguk? — zapytał po kolejnej z wielu chwil ciszy owijającej ich drżące sylwetki.

          Wspomniany chłopak uśmiechnął się delikatnie, niczym drobna stokrotka zwijająca na wieczór swoje płatki i wciąż nie odrywając od niego wzroku zdobył się na ledwo słyszalny szept.

          — Abyś w końcu nie bał się być sobą, hyung.

          A serce Yoongiego zakłuło w bolesny sposób, umysł został dziwnie dotknięty tym drobnym zdaniem. Bez odpowiedzi, wciąż próbował łączyć gwiazdy we własne konstelacje.

          Min Yoongi? Chciałby wiedzieć, kim jest.

all my wishes. yoongukOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz