Śnieg za oknem sypał już od kilku godzin i w sumie nie mogłam wyobrazić sobie lepszej pogody na Święta.
Kilka dni temu - gdy naprawdę dotarło do mnie, że Toma już nie ma w moim życiu - obiecałam sobie, że koniec z poczuciem winy i martwieniem się o cudze życie.
W radiu znowu leciała piosenka świąteczna, a obok leżała moja kosmetyczka ze wszystkimi szminkami, pomadkami, pudrami i tuszami do rzęs. Kilka dni temu zabrałam z domu swoje ciuchy i potrzebne rzeczy i wróciłam do domu Mycrofta. Uparł się, żebym jeszcze nie wracała do siebie, bo wciąż jestem zagrożona.
A mi wcale to nie przeszkadzało.
- All I want for Christmas is youuu - mruczałam cicho, rysując przy tym kreskę na prawym oku - I don't want a lot for Christmas, there is just one thing I need, and I don't care about the presents, underneath the Christmas tree...
Śpiewałam dalej, pochylając się nad lustrem. Po chwili makijaż miałam gotowy i rytmicznie ruszyłam w stronę kosmetyczki. Wrzuciłam tak kosmetyki i zaraz po tym usłyszalam pukanie do drzwi.
Złapałam wcześniej naszykowaną torebkę i szeroko się uśmiechając, wyszłam z pokoju. Na korytarzu czekał Mycroft, jak zwykle w garniturze.
- Gotowa? - spytał znudzony, podziwiając efekty mojej kilkunastominutowej pracy.
- A nie widać? - odparłam, przymykając oczy, aby mógł zobaczyć cienie na moich powiekach, zrobione z wręcz chirurgiczną precyzją.
- Za dużo - stwierdził i zszedł po schodach, a ja przewróciłam oczami i zrobiłam to samo.
Jego rodzice mieszkali kilka minut drogi od Londynu i dojechaliśmy tam dość szybko, zważając na warunki pogodowe.
Szczerze mówiąc, trochę bałam się spotkania z jego rodzicami, a zasadniczo bałam się tego co sobie pomyślą.
Nie wiedziałam w końcu, czy wcześniej przyprowadzał do domu jakieś dziewczyny.Samochód z piskiem opon zatrzymał się przed niewielkim domkiem, a kierowca od razu z niego wyskoczył i otworzył mi drzwi. Wysiadłam ostrożnie, przyglądając się budynkowi.
W kilku oknach paliło się światło, w jednym dostrzegłam lampki choinkowe, a temu wszystkiemu uroku dodawał padający śnieg.
Uśmiechnęłam się do siebie, a Mycroft złapał mnie za rękę, co nieźle mnie zdziwiło. W oknie dostrzegłam jakiś cień i ruch firanki.
Zmrużyłam oczy i popatrzyłam na niego zaskoczona.
- Co ty kombinujesz? - spytałam.
- Musiałem jakoś wyjaśnić to rodzicom - dyskretnie spojrzał w stronę domu, a gdy nikogo nie dostrzegł w oknie, puścił moją dłoń, widząc, że znów się irytuję.
- I co im powiedziałeś? - syknęłam, patrząc mu w oczy.
Nie odpowiedział, bo nie musiał. Doskonale wiedziałam - przeczucia mnie nie zawiodły.
- A co im miałem powiedzieć? Że po prostu mieszkamy razem?
- Mycroft... - westchnęłam - Jak przychodzi co do czego, to jesteś głupszy niż słup na drodze...
Pacnęłam się dłonią w czoło i przewróciłam oczami, ale po chwili wyprostowałam się i tak jak on dyskretnie popatrzyłam na okno, z którego znowu obserwowali nas jego rodzice.
- Założymy chyba jakąś firmę dla oszustów - szepnęłam rozbawiona i upewniając się, że jego rodzice wciąż na nas patrzą, przysunęłam się bliżej niego i lekko pocałowałam go w policzek.
Otworzyłam furtkę i ruszyłam w stronę domu, słysząc za sobą kroki mężczyzny. I mimo wszystko, nie mogłam ukryć uśmiechu na twarzy.
Otworzył mi drzwi i razem weszliśmy do domu, a w moją twarz od razu uderzyło ciepłe powietrze i zapach pierniczków.
Gdzieś w tle grały kolędy i już z tego miejsca mogłam dostrzeć ogień, który wesoło trzaskał w kominku.
Zdjęłam płaszcz i powiesiłam go na wieszaku, a gdy się odwróciłam dostrzegłam rodziców Mycrofta.
Pani Holmes miała na sobie szkarłatną, prostą sukienkę, natomiast jej mąż białą, idealnie wyprastowaną koszulę i spodnie w kolorze głębokiej czerni. Oboje uśmiechali się wesoło, patrząc na mnie i swojego syna.
- Mycroft, Aileen, miło was widzieć! - odezwała się pani Holmes i przytuliła nas po kolei.
Pan Holmes również przytulił syna, a na mojej dłoni złożył krótki pocałunek.
Potem zaprosił nas do salonu, a sam poszedł do kuchni, żeby pomóc żonie z potrawami.Usiadłam w fotelu przy kominku i zaczęłam rozglądać się po salonie. Był spory i było tu dużo ozdób, a doskonałym przykładem tego była choinka. Prawdę mówiąc - dziwne, że jeszcze stoi.
Mycroft krążył po pokoju, zwracając uwagę na wszystkie świąteczne ozdoby, które lekko przerażały również mnie. Mikołajek z jednym okiem wydrapanym, a drugim pomalowanym na czarno nie jest chyba najlepszym kantydatem na ozdobę na choinkę.
- To sprawka Sherlocka - oznajmił, widząc moje pełne zdezorientowania spojrzenie.
- Dziękuję - odezwał się jakiś głos za mną, a ja zerwałam się z fotela gwałtownie.
Zmierzyłam Sherlocka zdziwionym spojrzeniem, a potem rozbawiona spytałam:
- Diabeł wygonił cię z piekła czy sam postanowiłeś wrócić na Święta?
- Sam postanowiłem wrócić. A właściwie ktoś mnie zmusił - posłał złośliwe spojrzenie bratu.
Wyminął mnie i skierował się do kuchni, a ja westchnęłam cicho i podeszłam do okna, przypatrując się płatkom śniegu, opadającym na trawę.
Nie potrwało to jednak długo, bo po chwili Sherlock wrócił i zaczął szukać Johna. Ten w końcu się znalazł i przywitał się ze mną, zdziwiony tym, że tu jestem.
Ja na jego miejscu też bym się zdziwiła.
Za jego plecami pojawiła się jakaś blondynka, a ja popatrzyłam na nią zaskoczona.
- Mary - przedstawiła się i uścisnęła moją dłoń, a potem szybko wróciła do Watsona i złapała go za rękę.
- Moja jeszcze narzeczona - wyjaśnił John, podkreślając słowo "jeszcze" i spojrzał oskarżycielsko na Sherlocka.
Pokiwałam głową, próbując połapać się w tym wszystkim. Myślałam, że te święta spędzimy w cztery osoby - ja, Mycroft i jego rodzice. A jednak wyszło zupełnie inaczej...
Poczułam, jak ręka Mycrofta oplata mnie w talii i zobaczyłam jego rodziców, wchodzących do salonu. Nieśli potrawy wigilijne, a para unosiła się do góry i wypełniała cały pokój wspaniałym zapachem.
Przytuliłam się do Mycrofta i uśmiechnęłam się lekko. Nie umknęło to uwadze Mary, która podeszła do stołu, mrugając do mnie porozumiewawczo.
CZYTASZ
I'm serious, Mr. Holmes
FanfictionWiele osób wmawiało mi, że mam wspaniałe życie. Ja też próbowałam to sobie wmawiać. Ale to nie była prawda. Wszystko było takie nudne. Teraz wiem, że gdyby nie pewien mężczyzna cały czas bym tak żyła.