Rozdział 21

522 31 8
                                    

Następne tygodnie mijały szybko. Dzięki dobroci CEO wytwórni mogłam za kulisami wspierać chłopaków. Byłam przy każdym występie, koncercie, wywiadzie i photoshoot'cie. W przerwach okazywaliśmy sobie przelotnie czułość.

- Mhm, smakujesz jak pomarańcza. - farbowany blondyn oblizał swoje usta zaraz po tym jak oderwał je od moich.
- Nie wiem, to może być spowodowane tym, że przed chwilą chyba wypiłam z litr soku pomarańczowego. - zaśmiałam się do ukochanego.
- Ej, gołąbeczki, próba się znowu zaczęła! - krzyknął w naszą stronę lider. Grzecznie puściłam Tae do reszty grupy a sama usiadłam z boku sceny i przyglądałam się im dalej.

Od tygodnia wiedziałam.
Byłam w trzecim tygodniu ciąży. Najpierw zrobiłam test, który był pozytywny. Nie chciałam wierzyć w to co widziałam. To nie tak, że się nie cieszyłam. Bo cieszyłam się bardzo. Zawsze chciałam mieć dzieci. A odkąd byłam z Taehyungiem chciałam mieć je jak najszybciej. Ale dopiero po ślubie. Znaczy...gdyby Tae chciałby się ze mną ożenić. Tydzień temu miałam termin u ginekologa a ten wszystko potwierdził. Płakałam.
Ze szczęścia.
Wracając do dormu autobusem trzymałam w ręku zdjęcie małej fasolki, która rosła w moim brzuchu.

Tae nie wiedział o niczym. Czekałam na odpowiedni moment, a parę dni przed comeback'iem nie było dobrym pomysłem.

Z drugiej strony mojego szczęścia czułam strach. Wiem jak ważna była kariera dla mojego ukochanego. Ciężko na to pracował i wiem też, że dziecko w takim momencie byłoby dla niego niemożliwe. Siedziałam tam, przy scenie i myślałam nad przyszłością. Jakoś nie mogłam sobie wyobrazić naszej trójki we własnym domu bez krasnali. Nie mogłam też wyobrazić sobie Taehyung'a jako zwykłego ojca i męża. To niebyłby on.

Nie miałam zamiaru powiedzieć o mojej sytuacji dziewczynom, bo wiedziałam, że któraś nie wytrzyma i wypapla wszystko...komukolwiek.

Wieczorem wzięłam długą kąpiel.
Z zajebiście dużą ilością piany.
Głaskałam swój brzuch uśmiechając się czule.
- Cześć maleństwo. Tu twoja mama. Mam nadzieję, że jest Ci tam wygodnie. - możecie powiedzieć, że jestem dziwna. Nie dotykałam tej maleńkiej istoty nigdy, ani nie przypominała ona też człowieka, ale kochałam ją ponad wszystko. Ta maleńka istota zdobyła moje serce szybciej niż jej ojciec.
- Będziesz chłopcem czy dziewczynką? - uśmiechnęłam się pod nosem. - Kimkolwiek będziesz, będę Cię nieskończenie kochała.

Właśnie myłam zęby, kiedy moja komórka zaczęła wibrować jak szalona. Spojrzałam na wyświetlacz.
Numer nieznany.
Odebrałam niepewnie.
- Halo? - rzuciłam cicho do słuchawki.
- (y/n)? Tu CEO wytwórni. Musimy się spotkać. Proszę przyjdź do mnie do biura jutro o dziesiątej, dobrze? - jego głos był poważny. Zaczęłam się bać.
- T-tak, tak, oczywiście. - zgodziłam się i zaraz po tym po drugiej stronie zrobiło się głucho.

Wstałam o ósmej rano, wzięłam prysznic, zjadłam szybko śniadanie i umyłam zęby. Ubierając się poczułam zapach gorącej czekolady, którą mój kochany zostawił na biurku. Zrobiło mi się niedobrze. Wzięłam się w garść, cicho skarciłam mój brzuch, że nie jest grzeczny mamie i ruszyłam w kierunku wieżowca.

Krótko przed dziesiątą siedziałam przed biurem szefa. Nie wiedziałam dlaczego chciał mnie widzieć. Może Army wykryło kto jest dziewczyną V? Może miało to coś wspólnego z comeback'iem? A może będziemy mogli w końcu pokazać się światu razem? Cokolwiek by to było, byłam pewna, że to zmieni nasze życie.

- Usiądź. - CEO wskazał na krzesło naprzeciw biurka. Usiadłam pomału nie spuszczając go z oczu.
- Coś się stało? - spytałam.
- Tak. Znam twój sekret. - jego głos był znowu strasznie poważny.
- Ale jaki se-...
- Nie udawaj. Mam ludzi, którzy przez cały czas Cię obserwują. Tydzień temu byłaś u ginekologa. Jesteś w ciąży. Czy ojcem jest Taehyung? - jego wzrok przebijał moje ciało, a wzrok zabijał.
Nie wiedziałam czy to mi się śni, czy może to rzeczywistość. Miałam gólę w gardle i znowu zrobiło mi się niedobrze.
- Tak...jestem w ciąży i tak, ojcem jest Tae. Nic mu jeszcze nie mówiłam. - zaczęłam nerwowo bawić się palcami.
- I nie powiesz. Masz spakować swoje rzeczy i zniknąć z jego życia. On nie ma prawa na rodzinę w tej chwili. Dziecko by wszystko zepsuło. - ta powaga mnie zabijała.
- Nie. Nie zniknę. Kocham Tae i jesteśmy szczęśliwi. - nie wiem czy to przez hormony czy nie, ale znowu chciałam się rozryczeć.
- Znikniesz, albo Tae kończy karierę. Przez Ciebie. - postawił mnie przed wyborem, który tak naprawdę nim nie był. Nigdy nie chciałam popsuć kariery mojego chłopaka.
Rozpłakałam się.
- Dajcie mi dzień. Jutro mnie już nie będzie. - ręce trzęsły mi się niezmiernie. Gorzkie łzy spływały po moich policzkach trafiając do mich ust.

Kiedy wróciłam do dormu chłopaki jedli obiad. Zapach zupy z cielęciną przyprawił mnie o mdłości. Następna rzecz na mojej liście "unikaj przez następne parę miesięcy".
Gdy moje słońce mnie zobaczyło, wstał i obdarował mnie całusami.
- Tae musimy porozmawiać... - zaczęłam niepewnie spoglądając na podłogę. Przez całą drogę do domu rozmyślałam jak rozstać się z nim, tak, żeby za mną nie tęsknił. Miałam zamiar zagrać kartą "nigdy Cię nie kochałam".
- Mów kochanie. - jego długie palce głaskały moje policzki.
- Wolę w cztery oczy...
- Mów, nie mam tajemnic przed hyung'ami. - uśmiechnął się czule.
- Więc...zrywam z Tobą. - znowu trzęsienie się rąk. - Nigdy Ciebie nie kochałam. Chciałam tylko pieniędzy, drogich ciuchów i sławy. Bawiłam się Tobą. Byłeś moją zabawką. Znudziłeś mi się i tyle. - przyrzekłam sobie, że nie będę płakać, bo wtedy to nie będzie przekonujące. W oczach Tae rosła nienawiść.
- Bierz swoje rzeczy i wynoś się z tąd. Nie chcem Ciebie znać! Wypierdalaj! - jego głos podnosił przy każdym zdaniu. Drgnęłam lekko, nie znałam go takiego.
Reszta chłopaków przyglądała się tylko całej sytuacji, ale po ich minach było widać, że byli zawiedzeni.

Niosłam bagaż do taksówki, która zawiozła mnie do mieszkania Agaty.
Zapłakana i trzęsąca się opowiadałam jej całe zajście.
- Jesteś w ciąży, o Boże to wspaniale! - przytuliła mnie mocno i pogłaskała mój brzuch. - Ale to z Tae jest do dupy. Musisz mu to jakoś powiedzieć. Jakoś tak, żeby z wytwórni nikt się nie dowiedział. Nie możesz wrócić do rodziców! - moja przyjaciółka płakała razem ze mną.
- Jutro mam opuścić Koreę. Wracam do Niemiec, do rodziców. Tam szybko znajdę jakieś mieszkanie. Studia to i tak już historia. - wytarłam swoje łzy, niestety nadaremno.
- Wiesz, że możesz zawsze na mnie liczyć. - Aga uściskała mnie jeszcze raz. - Ah będę ciocią! - klasnęła w ręce wydając krótki pisk.

______________

Chcecie dzisiaj jeszcze jeden rozdział? 💜

I Will Survive ( FF/ TaehyungxReader/ PL )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz