Tony Stark, Miliarder, playboy. Nigdy nie przyznał się że kogoś kocha. A były do tego dwa powody. Po 1 zniszyłoby to Jego reputację bez uczuciowego, playboy'a który jak skarpetki wymienia kobiety. A po 2, nikogo by to zresztą nie obchodziło. Więc po co o tym rozmawiać? By Jego tajemnica nie ujrzała światła dziennego starał się mniej pić i częściej siedzieć w warsztacie....
***
Kolejna misja. Dróżyna Avengers prowadzona przez słynnego Kapitana Amerykę, gnała przez miasto. Wszyscy całkowicie skupieni, nie wiedzieli że jeszcze dzisiaj zdaży się tragedia na której ucierpi ludzkość....
***
Walka trfała długo, a z każdą chwilą bohaterowie słabli. Agentów Hydry przybywało coraz więlecej i więcej. Mieli tylko jeden cel - zgładzić Kapitana Amerykę.... Nie ważne było w jaki sposób, bolesny czy też nie... Najważniejsze było to by zginął. Walka została za prowadzona na dach jednego z najwyższych z budynków w Nowym Yorku. Kapitan został okrążony przez dwudziestu żołnierzy Hydry. Wiedział że nie da im rady... Że to Jego koniec, gdyż nie mógł liczyć na wsparcie innych... Każdy był pochłonięty walką... Spojrzał za siebie. Budynek kończył się przepaścią... Spojrzał na wrogów i zaatakował. Walczył długo, ale i Jego siły opuszczały... Przez jedną chwilę nieuwagi został popchnięty i stracił grunt pod nogami... To koniec...
***
Tony Stark był tak pochłonięty walką, że zapomniał spoglądać czy reszta potrzebuje pomocy. Spoglądał po drużynie szukając Kapitana. Zauważył, Nataszę, Clinta, Hulka, Thora, Wandę i Visona, ale Kapitana nigdzie nie było spojrzał na koniec wieżowca na której była walka. Zobaczył spadającego Rogersa... Jego Serce stanęło, by następnie bić dwa razy szybciej. Adrenalina przejęła nad nim kątrolę, a on sam poleciał w kierunku Rogersa.
***
40 metrów nad ziemią... Tony przyśpieszył...
30 metrów nad ziemią... Steve spojrzał w Jego stronę...
20 metrów nad ziemią... Walka została przerwana, a oczy wszystkich patrzymy na tą scenę...
10 metrów nad ziemią... Tony złapał kątakt wzrokowy ze Steve'm... W Jego oczach nie było paniki czu strachu... Jego oczybyły spokojne, patrzymy na Toniego z akceptacją na swój los... Jakby Steve wiedział że Tony nie uratuje go... Że nie zdąży... Że to koniec....
5 metrów nad ziemią... Oczy Steva zamknęły się, a Tony jeszcze bardziej przyśmieszył wyciągając do Niego rękę...
0 metrów nad ziemią... Huk... Ten odgłos udłyszało całe miasto...
***
Tony wylądował... Ściągnął maskę Iron Mana by następnie żócić nią o ziemie. Padł na kolana przed prawdopodobnie martwym ciałem Kapitana. Złapał jego rękę i zaszlochał....
- Steve... Tak bardzo Cię przepraszam... Z-za wszystko... Za to co mówiłem.... za to co zrobiłem... Nawet za to czego nie zdążyłem ci powiedzieć.... - spojrzał na Twarz blądyna - proszę C-cię... nie zostawiaj mnie.... Kocham Cię Steve... Proszę - chwycił rękę Rogersa - Kocham.... Cię... - szepnął Ciszej i chwycił Jego dłoń by następnie popłakać się na dobre... Jednak po chwili poczół lekki uścisk Jego dłoni..
- Ja też Cię kacham Tony...
~~~~~~
Chejka to mój pierwszy tego typu One shot. Mam nadzieje że się podoba. Jeśli tak pisz cie czy chcecie kontynuację...
Emilly__Prime