2. James Syriusz Potter i jego świta.

271 18 0
                                    

1 września, dzień, który budził w nastolatkach tak rozmaite uczucia. Ekscytacje, przerażenie, smutek, radość, złość i zrezygnowanie na samą myśli o tym, co miało się rozpocząć. Rose bawiło to, jak łatwo było poznać kto, co czuje tylko patrząc na ich miny. O, na przykład taki James Syriusz Potter, całą swoją postawą pokazywał jak bardzo nie chciało mu się wracać do nauki i jak bardzo nie tęsknił za nauczycielami. Jednak wszyscy wiedzieli, że on tylko dramatyzuje. Szczery uśmiech, który miał się pojawić na jego ustach, tylko gdy zauważy swoich przyjaciół, był nieunikniony. Sama Rose była podekscytowana. Owszem, zdawała sobie sprawę, z tego jaką ilością pracy i nauki zostanie zawalona, gdy tylko jej szósty rok szkolny w Hogwarcie się rozpocznie, ale zbyt kochała tę szkołę, by się tym przejmować.

...

Rose przechodziła korytarzem pociągu szukając przedziału zajętego przez Kate i Samanthę. Kufer, który ciągnęła za sobą naprawdę jej przeszkadzał, ale pocieszała się tym, że jak dotrze w końcu do szkoły, przez cały rok nie będzie musiała nosić już ani jednej rzeczy. Magia niezwykle ułatwiała życie. Po drodze Rudowłosa wpadła na Lily Lunę Potter. Wymieniły przywitania i uśmiechy. Nieczęsto rozmawiały w Hogwarcie. Lily miała swoją własną paczkę przyjaciół. Bardzo zresztą elitarną, Rose zawsze wydawali się odrobinę... sztywni. Ale Lily tam pasowała, była bardzo dojrzała jak na swój wiek i miała w sobie pewną wyniosłość. W sumie, można by było powiedzieć, że Lily Luna pasowałaby do Slytherinu bardziej niż jej brat, Albus. Ale to nie było zadanie Rose, aby krytykować wybory tiary przydziału. Szczególnie, że Rose zauważyła, iż współczesny Hogwart bardzo różnił się od tego, o którym opowiadali jej rodzice. I nie miała tu na myśli tylko oczywistych, czysto praktycznych zmian wprowadzonych po wojnie. Z opowiadań Hermiony i Rona dowiedziała się, że zazwyczaj ludzie przyjaźnili się tylko z osobami ze swoich domów. Teraz trudno było znaleźć większą paczkę przyjaciół, która nie miała członków w różnych domach. Na myśl Rose przychodziła tylko jedna: elita Hogwartu, grupa, która doczekała się własnego fanklubu: James Syriusz Potter i jego świta. Większość osób nie mogła się nadziwić, jak bardzo rodzeństwo Potter różniło się od siebie. Lily, która była niezwykle przebiegła, a przy tym cicha i tajemnicza, Albus, z jego ironicznym humorem i niezwykłą inteligencją oraz James, kapitan drużyny i bożysze dla większości dziewczyn. Słynne dzieci Harry'ego Pottera.

- Hej, Rose! - Dziewczyna wyrwana ze swoich myśli odwróciła się i ujrzała Scorpiusa. Na jego widok nie mogła powstrzymać gigantycznego uśmiechu, który rozpromienił jej twarz. Nim zdążyła odpowiedzieć chłopak zamknął ją w uścisku, przyciskając do siebie. W końcu, dość długo się nie widzieli, szczególnie jak na nierozłączną wręcz parę przyjaciół. Dopiero kiedy Score wypuścił dziewczynę z uścisku zdołała przeglądnąć się mu. Na myśli przyszedł jej obraz małego Scorpiusa. Tak naprawdę w oczach Rose nie zmienił się prawie ani trochę. Jasne, trudno było przegapić to, że chłopak miał teraz ponad metr dziewięćdziesiąt wzrostu i niebiańsko wręcz zarysowaną szczękę, ale nadal w jej głowie był tym samym jedenastoletnim chłopcem z nieułożonymi, blond włosami i wspaniałym poczuciem humoru. Odkąd pamiętała był jej najlepszym przyjacielem. Niedojrzałym, przezabawnym, całkiem inteligentnym, choć często zbyt energicznym towarzyszem...

>RETROSPEKCJA<

Rosie miała jedenaście lat, gdy pierwszy raz wchodziła do expresu Londyn – Hogwart. Była bardzo podekscytowana. Albus jeszcze żegnał się z rodzicami, więc musiała sama znaleźć wolny przedział. Przedzierała się przez korytarz, gdy ktoś przechodząc obok niej nadepnął na jej sznurówkę. Rose nie zdążyła złapać równowagi i wpadła na osobę nadchodzącą z naprzeciwka. Podniosła wzrok na chłopaka, który powstrzymał ją od upadku.

Smocze PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz