Rozdział 8

111 12 3
                                    

Nie spałam tej nocy. Zbytnio bałam się znów z nim spotkać. Poza tym...

Ciągle rozmyślam o tym, co się tam wydarzyło. On, demon, przez chwilę, drobną chwilę, wyglądał jak człowiek. To mogły być przywidzenia, iluzja rzucona przez niego, jednak... wtedy był wściekły. Umiałby to wtedy zrobić?

Przypomniałam sobie jego opaloną skórę i złote włosy, czarno - żółty smoking, ciemną przepaskę zasłaniającą jedno oko. Jego... oczy. Były czerwone, chociaż wcześniej nie wydawały się być takie. Może to przez wściekłość?

Odtworzyłam znów tą chwilę, znów i znów, zatrzymując przed krwawym końcem. Taki ludzki.

***

- Och, a któż to znowu zasnął?

Zaskoczona, skąd dochodzi dźwięk, otworzyłam oczy. Nade mną lewitował we własnej osobie - w formie demona - Bill.

Znowu zasnęłam?!

Zaśmiał się pod nosem i odsunął. Usiadłam na stole, z którego ostatnio wyrwała mnie rzeczywistość. Jednak tym razem byłam w innej piżamie; jeden z moich kapci spadł w czerń.

- T-to ty... Zostaw mnie w spokoju! - przypomniałam sobie ostatni ból i cofnęłam się nieco. 

- Haha, dziś nie ma się czego obawiać. Chciałbym ci coś opowiedzieć.

Zamurowało mnie. Myśli, że mnie oszuka?

- Co takiego?

- Historię. Wiesz, dlaczego Wodogrzmoty są takie... niezwykłe?

O czym on mówi?

- To moja zasługa. Niegdyś, gdy tu byłem, pomieszałem trochę. Miast koni jednorożce. Zamieniłem figury wróżek w ich prawdziwe odpowiedniki! Ożywiłem stare kości dinozaura! Hahaha, to była zabawa! Przyprowadziłem nawet kilka istot z przeróżnych wymiarów i poukrywałem! To było takie zabawne patrzeć, jak ci wszyscy przerażeni ludzie próbowali z tym walczyć.

Przestał się uśmiechać.

- Jednak potem wszystko się pochrzaniło.

Dłonią zwichrzył włosy.

- Gdy próbowałem to samo zrobić z resztą tego świata, okazało się, że Nie mogę. Nie dało się! Arcydzieło, które stworzyłem, pochłonęło znaczną większość dziwności tego świata, i zamknęło się na terenie tego jednego, przeklętego miasteczka! Nie mogłem nawet nigdzie indziej polecieć! I to wszystko przez jakiś głupi błąd utrzymania równowagi!

- Błąd?

- Tak. Ford zna równanie, które to naprawi. Jednak za nic nie chciał mi go zdradzić! - zaciska pięść.

Wpatruję się, jak opiera łokieć o krawędź fotela i kładzie na niej twarz. Filiżanki i dzbanek z herbatą pękają jedna po drugiej. Zachowuje się... infantylnie?!

Uciekam przed parzącą cieczą na fotel. Gdy płyn, którego chyba nie było końca dotarł i tam, wspięłam się na oparcie.

-Cholerny Ford...

Herbata zaczęła wrzeć i znowu zbliżać się do mnie. Gdy prawie już zabrakło suchego miejsca na oparciu chrząknęłam.

Drgnął, powracając ze swych myśli. Machnął dłonią, a w jednej chwili płyn zamienił się w lód, a potem zniknął. Wysunęłam stopę. Nadal mokro. No to se tu posiedzę.

Spojrzałam na niego. Wgapiał się we mnie! I śmiał!

- Bwahahahhaha! Nie wytrzymam! Zaraz pęknę!! - rechotał coraz głośniej i dłużej, aż w końcu zabrakło mu tchu i klepał się w kolano.

- Co cię tak bawi głupi trójkącie?!!!

- Hahaha! Ucieka przed wodą! Zupełnie jak głupi zwierzak!!! Hahaha!

Na policzkach czułam wypieki. Nie będzie mnie tak obrażał!!!

Szybkim susem pokonałam dzielący nas dystans i wyskoczyłam w jego stronę.

- Hahaha, a teraz skacze jak kot!!! Hahaha!!

- Co?!

Wisiałam w powietrzu w dziwacznej pozie. Nie wytrzymam z nim! Czemu nie mogę go nawet dopaść?!!!

Zaczął idiotycznie chichotać. Ale mnie wkurza!!

Pieczenie na policzkach wróciło. Nie mogłam się ruszyć. Rąbek mojej piżamy podjechał niebezpiecznie wysoko, a drugi kapeć szykował do skoku za swym przyjacielem.

Ucichł po chwili, za to nie odwracał spojrzenia. Wręcz przeciwnie, wędrowało po mnie, aż przystanęło w odsłoniętym miejscu.

- N-nie gap się!!

Próbowałam się zasłonić, ale zapomniałam o moim bezruchu.

Poruszył palcem, a moja koszula* podjechała jeszcze wyżej. Zbok!!!

- P-przestań!

Nie słuchał mnie. Z każdą sekundą odsłaniał coraz więcej i więcej. Nie chcę!!!

- Kłamca! Oszust! Demon!

- Dokładnie, Demon - rozbłysło mu oko.

Dosyć, nie wytrzymam więcej...

Po policzkach pociekły mi małe, potem większe łzy. Czułam wściekłość, smutek, strach, to lke negatywnych uczuć, których nie nawidzę.

Nie mogąc dłużej patrzeć na jego demoniczną osobę, odwróciłam zamknięte już oczy.

- A myślałam, że już nie muszę się ciebie bać.

Poczułam ruch. Powoli opadałam, aż wreszcie zetknęłam się z już suchą powierzchnią fotela. Lekko uchyliwszy powieki widziałam, jak oczy tracą swój blask, a włosy nie lśnią złotem. On... Uspokoił się?

- ... - cichy mruk.
- Hmm?
Rzucił mi tylko jedno spojrzenie, w ja niemal czułam, jak tonę w jego oczach. Dosłownie tonę, nie mogłam oddychać.

***

Ciepło. Miękka pościel. Wróciłam?

Poruszyłam się tak, by nie zbudzić dziewczyn. Czatowały przy mnie. Obie mają wory pod oczami. Kochane!!!

Położyłam się, jednak nie pozwalając sobie na choćby zmrużenie oczu.

Jak to się potoczyło dalej. Depravity Falls.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz