Rozdział 5

1.6K 34 17
                                    

Dzwonek budzika obudził mnie o szóstej trzydzieści. Poniedziałek. Mój brat wczoraj wieczorem razem z Jane pojechali do siebie, a ja muszę wrócić do rzeczywistości.

Jedyna myśl która trzyma mnie przy życiu to to, że jeszcze tylko pięć dni i weekend.

Dlatego, że musiałam zwlekałam się z łóżka, tak to chętnie bym sobie jeszcze pospała.

Poszłam do łazienki wykonałam czynności, które robię zawsze rano. Przebrałam się w jakieś wygodne ale stosowne ubrania i zeszłam na śniadanie. Razem z tatą, ponieważ mamy już nie było, zjadłam przepyszne kanapki, które zrobił.

Przed wyjściem wzięłam jeszcze plecak z mojego pokoju, założyłam nowe superstary zarzuciłam dżinsową kurtkę i wyszłam, mając jeszcze piętnaście minut.

***
Lekcje trochę mi się dłużyły, ale ostatecznie przeżyłam najgorszy dzień tygodnia. Gdy wracałam do domu ktoś złapał mnie za ramie. Mając pewność, że to ten debil Dylan, tak nadal za nim nie przepadam.

Odwróciłam się i już chciałam mówić żeby mnie puścił, lecz gdy się odwróciłam nie zobaczyłam Dylana tylko jakiegoś faceta, gdzieś koło trzydziestki.

-Hej mała.- Dalej trzymał mnie za ramie a ja zaczęłam się szarpać.

-Puszczaj mnie zboczeńcu!- Był za silny. Przez moją szarpaninę plecak spadł na ziemie, a mężczyzna złapał mnie jeszcze mocniej.

-Co ty taka zła?- Zaciągnął mnie w jakąś uliczkę i przycisnął do muru, który był pozostałością po jakimś starym domie.

-Spieprzaj, debilu!- Facet zdjął brutalnie moją kurtkę i przechodził rękami do mojego rozporka.

-Mmm i do tego zadziorna?- Szarpałam się jak jakaś opętana. W oczach miałam zły, przez wysiłek nie miałam już siły się stawiać. Zaczęłam krzyczeć mając nadzieje, że ktoś mnie usłyszy.

-Pomocy!!!- Ten oblech zakrył moje usta dłonią.

-Albo przestaniesz się drzeć, albo nie odejdziesz stąd żywa.- Bałam się tak strasznie, jedyne co mogło mnie uratować to cud. Facet zdjął ze mnie koszulkę i zaczął mnie całować.

Wszędzie. Po szyi, brzuchu nawet piersiach. Próbowałam go odepchnąć, ale to nic nie dało. Kiedy już chciał zdjąć moje spodnie, ktoś go ode mnie odciągnął. Ja padłam zapłakana na ziemie i zaczęłam zakładać swoje ubrania, które były już brudne.

Byłam tak roztrzęsiona, że nie ruszyłam się z miejsca, obok mnie stał mój wybawca i bił tego mężczyzne, chociaż nie wiem czy można to było nazwać nawet człowiekiem. Słyszałam jak go wyzywa.

-Odpierdol się od niej!- Uderzył go raz, lecz nie obyło się bez rewanżu, chłopak również oberwał.

-Jeszcze raz spróbujesz ją tknąć a cię zabije rozumiesz?!- Facet leżał obolały na ziemi, a chłopak kopał go w brzuch. W końcu przestał i podszedł do mnie.

-Czy, on zdążył ci coś zrobić?- To był Dylan, stał nade mną i czekał na odpowiedź. Mówił to tak spokojnie ale widziałam, że emocje rozgrywały go od środka.

-Ni-nie, chyba nie.- Chłopak pomógł mi wstać i wziął mój plecak.

-Choć musisz powiedzieć o tym policji, a przede wszystkim rodzicom.- Dylan objął mnie i zaprowadził do domu.

Pewnie wyglądałam strasznie, bo ludzie dziwnie się na mnie patrzyli. Ale mało mnie to obchodziło jak teraz wyglądam, ważne, że jestem już bezpieczna.

-Dz-dzię-dziękuje.- Wtuliłam się w chłopaka stojąc już pod swoim domem.

-Nie ma za co, nawet nie chce myśleć co mogłoby ci się stać gdybym nie usłyszał twojego krzyku. Nie wybaczyłbym sobie gdyby coś ci się stało.- Dylan pocałował mnie w czoło i otworzył mi drzwi.

-Jezu kochanie co ci się stało?!- Moja mama podbiegła do mnie od razu przytulając. Nie mogłam nic powiedzieć, momentalnie zaczęłam płakać.

-Proszę pani.- Zaczął Dylan widząc w jakim jestem stanie.- Ja słyszałem jak Brooke krzyczy. Jakiś facet ją rozbierał, odciągnołem go od niej i dałem mu porządne lanie.

-Brooke czy to prawda?

-T-ta-tak- Jąkałam się strasznie ale to wszystko przez ten płacz.

-Dziękuje ci Dylan, a teraz idź przebierz się kochanie i pojedziemy na policję. Dylan pojedziesz z nami?

-Tak.- Mama razem z Dylanem zostali na dole a ja poszłam na górę zdjąć te brudne ciuchy.

Wzięłam prysznic i założyłam czyste ubrania. Na moim ciele zauważyłam kilka siniaków. Oraz zadrapania na moich rękach. Zeszłam na dół gdzie czekali na mnie mama i mój bohater. Razem pojechaliśmy na policję złożyć zeznania w sprawie mojego gwałtu.

***
Rozdział trochę krótszy ale mam nadzieje, że się podoba.

Boy from the neighborhoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz