Chapter 8

3 1 0
                                    

Obejrzałam się za siebie. Krzyki dobiegały ode mnie z mieszkania. Ruszyłam szybkim krokiem do domu, by zapobiec tragedii. Wparowałam do salonu i zastałam niecodzienny widok. Nadzieja, która krzyczała na Maksa uderzając go lekko w klatkę piersiową cała zalana łzami, a chłopak dzielnie odbierał ciosy zadawane przez dziewczynę patrząc jej w oczy. Na jego twarzy malowała się obojętność. Zupełnie inny człowiek niż ten, który tu przyszedł. W końcu chwycił jej nadgarstki tak mocno, że jęknęła cicho z bólu. Szatyn zamachnął się, a po chwili usłyszałam tylko uderzenie jego dłoni o policzek Nadziei. Dziewczyna chwyciła się za obolałe miejsce i upadła na kolana.
- Co ty robisz! - wkroczyłam do akcji. Nie mogłam pozwolić na to, zeby znowu ją skrzywdził. Stanęłam przed nim odważnie.
- Co ty sobie wyobrażasz? - wycedziłam przez zęby. On tylko spojrzał na mnie tak samo obojętnie i ruszył do drzwi wejściowych, które za sobą zatrzasnął. Po chwili ocknęłam się z zamyślenia i podbiegłam do Nadziei. Miała cały czerwony policzek, po którym spływały łzy. Były to łzy smutku, gniewu i zawodu. Spojrzała na mnie swoimi zielono-szarymi oczami. Widziałam w nich nie tylko rozpacz, ale tez i nienawiści. Była w opłakanym stanie. Przytuliłam ją, a ona zaczęła mocniej płakać.
- Ciii, już jet dobrze - pocałowałam ją w czubek głowy i zamknęłam oczy przytulając ją bardziej. Z radia leciały kojące dźwięki piosenki naszego ulubionego zespołu - „My Immortal" Evanescence. Bujałam nami na boki w rytm muzyki. Dziewczyna uspokajała się i cicho nuciła sobie utwór. W końcu oderwałam się od niej i wytarłam jej twarz rąbkiem mojej koszulki po czym uśmiechnęłam się do niej pokrzepiająco. Ona tylko oddała uśmiech i wstała powoli podając mi rękę. Przyjęłam dłoń i również się podniosłam.
- Chcesz herbaty? - zapytała jakby nigdy nic się nie stało idąc do kuchni. Nadzieja zawsze szybko wracała do codzienności po tragediach lub jakichś innych wydarzeniach. Nigdy tego nie rozumiałam, ale dziewczyna dawała sobie radę za każdym razem.
- Poproszę - zaśmiałam się cicho - ale z cukrem - powiedziałam wesoło.
- Bo herbata zawsze musi być słodka - dokończyła i również się zaśmiała. Zastanawiam się nadal o co mogło pójść. Przecież na początku wszystko było dobrze. Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek telefonu. Zerwałam się z krzesła i pobiegłam odebrać. Spojrzałam na ekran smartfona. Dzwonił Kuba. Uśmiechnęłam się do siebie. Wzięłam dwa głębokie wdechy i odebrałam.
- Halo? - powiedziałam jednak niepewnie.
- Halo? - odpowiedział mi pocieszny  głos chłopaka.
- Co tam? - zapytałam.
- A dzwonię tak, żeby się zapytać, czy zgodziłabyś się pójść gdzieś ze mną dzisiaj? - zapytał niepewnie.
- W sensie, że na randkę? - powiedziałam z uśmiechem.
- Dokładnie tak.
- To tak, zgodziłabym się - zaśmiałam się.
- To super! Będę po ciebie około 18. Pasuje ci?
- Jasne, jak najbardziej.
- Świetnie! To do zobaczenia, Lea! Już nie mogę się doczekać. Do zobaczenia - powiedział uradowany.
- Ja też, do zobaczenia - rozłączyłam się i rzuciłam na łóżko. Zaczęłam krzyczeć w poduszkę. Idę na swoją pierwszą w życiu randkę! Nigdy żaden chłopak nie interesował się mną w ten sposób! Szczególnie tak uroczy, miły i szarmancki chłopak. Ale z drugiej strony... Było mi żal Nadziei. Nie mogłam jej zostawić w takim stanie. Miałabym wyrzuty sumienia.

Uwiedziona |Sweet Lady KillerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz